Wreszcie kolejna notka! Uff dziś króciutki wstęp. ^^
----------------------------------------------------
Był środek nocy, czerwone oczy nerwowo rozglądały się po obcym
pomieszczeniu.Chłopak próbował sobie przypomnieć jak się tu znalazł.Po
chwili do jego umysłu wleciały sceny ze spotkania z gangiem czerwonych
bandanek.Do jego oczu automatycznie napłynęły łzy.Był sam więc mógł
sobie pozwolić na chwile słabości...
Może jedynym rozwiązaniem
jest śmierć? Przeszło mu przez umysł, lecz od razu odsunął tą
myśl.Jeszcze chwilę siedział w łóżku rozmyślając o tym wszystkim, aż
doszedł do jednego wniosku, mianowicie nadal nie wie gdzie się znajduje.
Zaniepokoił
się, że może jest przetrzymywany przez tych ludzi, lecz szybko porzucił
ten pomysł, gdy ujrzał znajomy strój barmana.
"A więc Shizuś mnie
przygarnął...cóż za ciekawa historia"-Nie wiedział co zrobić, no bo
leżał w łóżku swojego wroga w poszarpanych ciuchach bądź pewnie
nagi.Spojrzał pod kołdrę i z ulgą westchnął.Na szczęście miał jakieś
ubranie, ale czy mógł sobie pozwolić na to by tu zostać?
Definitywnie nie! Przecież Shizuo to jego wróg i pewno go uratował tylko po to, by móc go zabić w jakiś makabryczny sposób.
Jedna myśl krążyła w jego głowie, a mianowicie myśl dotycząca ucieczki.
Chłopak
spróbował wstać, lecz poczuł rozdzierający ból w ....teoretycznie to
wszędzie.Jednak mimo to udało mu się zerwać z łóżka.Zauważył, że jest
owinięty w bandaże, plastry i tym podobne rzeczy.
"Więc pewnie był tu Shinra, dziwnie."-Pomyślał i skierował się do okna.Otworzył je i wyjrzał.
"Nie
ma mowy bym tędy wyszedł!"-Faktycznie było "dość" wysoko.W normalnych
warunkach dałby radę zejść, lecz teraz ledwo się rusza, a upadek z
takiej wysokości może się źle skończyć.Dlatego pozostaje ucieczka przez
drzwi.No nic, trudno jakoś trzeba się wydostać.
Jedynym problemem
była kondycja bruneta, brak swojego ukochanego scyzoryka oraz fakt, że
posiadał brak wiedzy o obecnym położeniu swojego wroga. Być może
koczował pod drzwiami czekając na swoją ofiarę...Trzeba sprawdzić.
Izaya
delikatnie uchylił drzwi, ale nią zauważył nikogo ani niczego
podejrzanego.Skierował się do salonu, gdzie ujrzał sylwetkę
Shizuo.Postanowił prześlizgnąć się przez salon.Nie musiał się specjalnie
skradać, posiadał cenną informację o tym, że złotooki zapada w
wyjątkowo twardy sen.Jednak w trakcje swojej wędrówki nie zauważył regału z książkami. i wpadł na ten wyjątkowo ciężki obiekt powodując, że sama szafka jak i lampa stojąca obok upadły z wielkim hukiem.
Shizuo
faktycznie ma twardy sen i trudno go zbudzić, jednak hałas spowodowany
przez uciekiniera z pewnością zbudził cały blok i przy okazji parę domów
dalej.Mężczyzna usiadł, przeciągnął się i w normalnych okolicznościach z
powrotem by się położył, lecz tym razem było inaczej.
Podszedł do
ściany, gdzie zapalił dużą lampę zwisająca z sufitu (Izaya był tak
uprzejmy, że postanowił zostawić ją w spokoju i nie zepsuł tego źródła
światła) Jak się spodziewał wśród ogólnego bałaganu ujrzał nikogo
innego, jak swojego znienawidzonego wroga we własnej osobie, który z
jakiegoś powodu starał się skryć za...gazetą.Shizuo spodziewał się
jakiejś bardziej sprytnej kryjówki no, ale wiadomo to Orihara i w
sumie...z nim nigdy nic nie wiadomo.
-Ej Izaya co ty wyrabiasz,
wracaj do łóżka.-Powiedział zdenerwowany tą nagłą pobudką jednak chłopak
postanowił grać głupiego i dalej stał za gazetą udając, że go nie ma.
"Jesteś
piękną gazetą, piękną gazetą, ten głupi neandertalczyk cię nie zauważy
bo jesteś tą gazetą..."-Wmawiał sobie w myślach i dalej stał jak stał, z
rozłożonym tygodnikiem w rękach.Po chwili ciszy uznał, że złotooki był
na tyle głupi lub zaspany i odszedł dlatego wychylił głowę ponad kartki
by upewnić się w swoich przekonaniach.Niestety jego wróg nadal tam stał i
spoglądał na niego jak na największego idiotę.
-Co ty wyprawiasz?
-Cicho!Jestem
gazetą!-Krzyknął i nadal starał się zakamuflować.Po chwili poczuł, jak
jego ciało się unosi.Shizuo miał już dość tego zachowania więc wziął go
na ręce po czym przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków lub milsze porównanie...jak mikołaj torbę z prezentami.
Czarnowłosy
puścił gazetę i zaczął się wyrywać.Nie rozumiał tej sytuacji, dlaczego
ten brutal jeszcze się na niego nie rzucił.Miał zamiar się zapytać, lecz
dostał odpowiedź nim zdołał otworzyć usta.
-Izaya nie
zrobię ci krzywdy, chyba że znajdzie się taka potrzeba.Uspokój się i idź
spać, później wyjaśnię ci co się stało.-Powiedział spokojnie i położył
chłopaka na łóżku uważając by nie uszkodzić jego świeżych ran.
-Hę, że niby ja mam tobie uwierzyć?-Czarnowłosy otrzeźwiał trochę a na jego twarzy powrócił dawny kpiący uśmieszek.
-W
tej sytuacji nie pozostaje ci nic innego.Wiesz...jesteś ranny i
siedzisz w moim domu więc łatwo mogę cię zabić.-Opowiedział zdenerwowany
blondyn.Zastanawiał się jak on wytrwa czas powrotu do zdrowia jego
wroga.Ledwo co się wybudził i już mu działa na nerwy.
-Och masz rację, jednak nadal pozostaje parę niewiadomych...
-Zamknij
się i śpij-To były ostatnie słowa wyższego mężczyzny, który skierował
się do salonu na jego prowizoryczne łózko, czyli kanapę.Nie miał zamiaru
teraz tłumaczyć tego wszystkiego.Do diaska jest środek nocy! Po za tym
sam musi przetrawić tą sytuację.
Brunet już chciał coś
dodać, jakoś zdenerwować blondyna, ale postanowił z tym przeczekać do
jutra, a dokładnie do w miarę normalnej godziny tego dnia bo na zegarze
wybiła pierwsza w nocy...Jednak nie miał on zamiaru iść spać.Nie mógł,
czuł się brudny, skażony.Dlatego postanowił wymknąć się do łazienki,
przy najmniej zażyje kąpieli.Jak pomyślał tak też zrobił.Ponownie już
tej nocy wstał, poszukał łazienki, która na szczęście znajdowała się tuż obok sypialni blondyna.Od razu podszedł do szafki i bez skrępowania
wyciągnął płyn pod prysznic o zapachu wanilii.Natychmiast wzdrygnął się, gdyż
zapach takich produktów jak wanilia bądź cynamon przyprawiały go o
mdłości.Uważał, że są one za słodkie, sam kupował mydło o zapachu,
pomarańczy, jabłka bądź też mięty.Według niego były one orzeźwiające i
dawały mu poczucie świeżości na cały dzień, jednak nie znalazł niczego o
takim zapachu.
Wyją z kolejnej szafki czysty ręcznik i
zaczął się rozbierać.Po chwili wszedł do kabiny prysznicowej i ustawił odpowiednią
temperaturę wody, potem wylał na rękę waniliowy płyn i zaczął wcierać w
swoje blade ciało omijając większe rany skryte pod bandażami i
plastrami.
Blondyn właśnie zasypiał, gdy znowu go
coś zbudziło.Tym razem szum wody lejącej się z pod prysznica i
uderzającej o zimne kafelki.
"Co ten idiota znowu
kombinuje?"-Pomyślał i starał się zignorować dźwięki dochodzące z
łazienki, lecz nie potrafił.Po chwili jego myśli zapełniła wizja Izayi
stojącego całkiem nago pod prysznicem, który znajduje się tuż obok,
dokładnie ścianę dalej.Ta myśl wyjątkowo go rozbudziła, niczym kubeł
lodowatej wody.Niestety musiał przerwać swe chore fantazje, do których
już się powoli przyzwyczajał, bo już któryś raz myślał o tym chłopaku w
podobny sposób.Teraz martwił się czym innym.
"Co jeżeli on nagle zemdleje, bądź poślizgnie się, przewróci,i zrobi sobie krzywdę?"
Shizuo
powoli wstał i ruszył w stronę pomieszczenia gdzie obecnie przebywał
informator.Już miał zamiar otworzyć drzwi i wparadować do pokoju i być
może pomóc mu się "umyć", jednak doszedł do wniosku, że fakt iż
czerwonooki chwilowo tu mieszka i jest poraniony nie usprawiedliwia go
od wchodzenia do łazienki i podglądania swego wroga.Chociaż to był jego
dom i miał prawo robić co mu się podoba, ale Izaya jest jego gościem i
powinien dać mu spokój oraz chwile prywatności.Jednak jest on ranny i może zrobić sobie
krzywdę....Mężczyzna jeszcze chwilę bił się z myślami, aż uznał, że
najlepiej będzie zapukać.Tak też zrobił.Gdy nie usłyszał odpowiedzi
zaczął się denerwować, że może faktycznie zemdlał, lecz postanowił
jeszcze raz powtórzyć czynność by się upewnić.Niestety i tym razem
otrzymał podobne rezultaty.Już miał rękę na klamce i chciał wejść,
jednak wolał się ostatni raz upewnić.Być może chłopak go nie
słyszy.Zresztą do trzech razy sztuka.
-Ej Izaya jesteś tam?
-...Tak!-Krzyknął
po chwili.Oznaczało to, że wszystko było w porządku i Shizuo mógł się
oddalić do salonu.Ucieszył się, że chłopakowi nic nie grozi, lecz miał
nadzieję, że czarnowłosy nie usłyszy i mu nie odpowie dzięki czemu
zyskałby pretekst by wejść do łazienki i popatrzeć na te delikatne
ciało...chwila chwila, że jak? O nie nie nie coś się chyba pomyliło, że
niby "Wielka Bestia Ikebukuro" pragnęła ujrzeć sylwetkę swoje wroga
znanego pod przezwiskiem " Słynna Menda Społeczna" nago?No chyba tylko
pobitą, zakrwawioną i porzuconą w jakimś głębokim rowie.Tak to by było
cudowne...cudowne? Przecież widział już go w takim stanie i wcale nie
był tym zadowolony, wręcz przeciwnie, ale to tylko dlatego, że to nie on
był sprawcą tych ran, prawda?
-Wyłaź
z pod tego prysznica i idź spać!-Krzyknął bo bądź co bądź był śpiący i
chciał się zdrzemnąć na przynajmniej parę godzin.Jednak nie mógł go
zostawić samego.
-Nie!Muszę się umyć!-Krzyknął Orihara
-Teraz?!
-Tak-Krótko odpowiedział, co rozwścieczyło Heiwajimę
-Wychodź natychmiast bo inaczej sam tam wparaduję i cię siłą wyciągnę!
-Och
nie wiedziałem, że Shizuś jest takim zboczeńcem...podglądać swojego
gościa i do tego mężczyznę. Nie ładnie...-Zakpił po czym zakręcił
wodę.-Jak chcesz to zapraszam...Musisz być NAPRAWDĘ
zdesperowany.-Zaśmiał się.Oczywiście żartował sobie z złotookiego bo nie
miał zamiaru go wpuścić, jedynie lekko zdenerwować.Wiedział też, że
Hejiwaima ma swoje zasady i nie wejdzie mu do łazienki.Po za tym zamknął
drzwi na zasuwę. Dlatego zaczął powoli wycierać się mięciutkim
ręcznikiem.
-Długo jeszcze będziesz tam siedział? Chcę się wreszcie położyć-Mruknął zniecierpliwiony blondyn.
-Shizuś
powiedz mi jedno, dlaczego wciąż siedzisz pod tą łazienką.Już możesz
iść się położyć, nie będę lać wody więc będzie cicho.
-Ale muszę pilnować by nic ci się nie stało.
-hę-Zdziwił się brunet.-Co masz na myśli, co?
-No wiesz jakbyś zemdlał lub przewrócił się, dusił się, zakrztusił się to wejdę i ci pomogę.
-Ależ to szlachetnie brzmi.Mam ci uwierzyć?Heh dobre sobie, po prostu chcesz popatrzeć sobie na moje ciało, albo mnie zabić.
-Dziękuję,
ale nie teraz, najpierw musisz wyzdrowieć bym mógł się z tobą bić.Wiesz
nie kopie się bezbronnego...bo nie ma w tym żadnej zabawy.
-Hmmm
też racja-Odpowiedział i już chciał wyjść,ale przypomniał sobie o
blondynie koczującym pod drzwiami.Przecież nie może wyjść w samym
ręczniku, przecież tak nie przystaje, ale nie ma innych
ubrań.Czarnowłosy rozejrzał się po łazience i dostrzegł granatowy szlafrok,
należący do Shizuo i wiszący na wieszaku.No cóż nie ma innego wyboru,
dobre i to.Podszedł, wziął miękki materiał i założył na siebie.Było
dość chłodno więc wtulił się w tkaninę i wziął duży wdech rozkoszując
się zapachem należącym do Shizuo.Uśmiechnął się pod nosem i owinął szczelniej, po czym wymaszerował dumnie z łazienki odziany w granatową
"szatę".Shizuo widząc strój chłopaka od razu się zdenerwował.
-Izaya!To MÓJ szlafrok !
-Ach
no tak! Pożyczyłem sobie na chwilkę, tak swoją drogą jest bardzo
mięciutki-Dodał wrednie uśmiechając się do swojego wroga, jednak tym
razem mówił prawdę, ten szlafrok bardzo mu przypadł do gustu.Był taki
ciepły,miękki i oczywiście emanował cudownym zapachem.
-Zdejmuj go natychmiast!
-Skoro
chcesz....lecz wiesz, że to może podchodzić po molestowanie,
hę?-Zaśmiał się brunet i złapał pasek, którym obwiązał się w biodrach by
ubranie mu nie spadło.Zaczął go rozwiązywać, a Shizuo stał i patrzył
jak zaczarowany.W tym momencie Izaya się trochę zdenerwował.
"Dlaczego
on jeszcze nic nie mówi? Chyba nie chce bym się przed nim
rozbierał...czyżby ten szlafrok był dla niego tak ważny?"-Pomyślał bo
mimo wszystko miał nadzieję, że złotooki jakoś zareaguje bo naprawdę
nie chciał się rozbierać, a jedynie zdenerwować go.
Pasek opadł na ziemię, a brunet zaczął zsuwać ze swego ciała ubranie ukazując swoje białe niczym śnieg ramiona.Już chciał powiedzieć, że się rozmyślił i jednak zostanie w tym ubraniu, gdy blondyn w końcu się ocknął.-Co
ty wyrabiasz idioto?Nie o to mi chodziło!-Krzyknął bo jednak ten mały
"pokaz" zaczął działać na jego podświadomość i nie tylko.
-Powiedziałeś,
że mam go zdjąć.-Czerwonooki odetchnął z ulgą bo naprawdę zaczynał się
obawiać.Może lepiej będzie męczyć złotookiego starymi metodami...
-Ech
nie ważne, zapomnij i nie bierz wszystkiego co mówię na poważnie.Jak chcesz to
możesz zostać w nim-Machnął ręką.Lepiej było już nic nie mówić bo
informator znowu może wpaść na jakiś równie genialny pomysł jak prysznic
o pierwszej w nocy.-Czy możesz już iść spać?
-Ech trochę mi się
nie chce, no ale cóż sen dobrze mi zrobi.-Powiedział, ponownie obwiązał
się paskiem i poszedł do "swojego" pokoju.Jednak stanął w miejscu gdy
usłyszał pytanie zadane przez wyższego mężczyznę.
-Izaya, możesz
mi powiedzieć skąd taka nagła potrzeba kąpieli?-Spytał się blondyn po
prostu ciekawy.Może jego wróg miał jakiś rytuał bądź tradycję i co dzień
mył się o tej porze?Lepiej było zaczerpnąć troszkę informacji.
-Po co się człowiek myje?
-No
żeby nie być brudnym...-Odparł niepewnie hejiwaima zastanawiając o co
mu znowu chodzi.-Ale co to ma do rzeczy? Shinra i Celty obmyli cię z
krwi i ..-Tu się zająkał, może lepiej nie wspominać o wszystkim-....potu
-Ale
nie ze wstydu.-Tylko tyle odparł i oddalił się po cichu do sypialni
Shizuo.Nie chciał odwracać się, nie chciał by jego łzy stały się
zauważalne.
Shizuo stał jeszcze w korytarzu zastanawiając się o co
mu chodziło.W końcu doszedł do wniosku, że to nie jego sprawa i wrócił
do sypialni.Tym razem mając nadzieję, że nic już mu nie-przeszkodzi
cennego snu.
Minęły dwie godziny od tej
pobudki, a mimo to blondyn nie mógł zasnąć.Zastanawiał się o co
chodziło Izayi, przecież od początku ich znajomości nigdy nie widział
by ten samozwańczy informator z kompleksem boga wstydził się czegokolwiek,
zawsze był tylko dumny ze swoich dokonań.Czyżby gwałt go tak zmienił,
czy on to w ogóle pamięta, a może wydarzyło się coś w tamtym miejscu.
Po raz pierwszy widział jak Izaya płakał...
Zawsze
myślał, że w wypadku ciemnookiego tak skrajne emocje jak smutek,złość
bądź miłość są niemożliwe, jednak widać, że się mylił. Odkąd go tylko
znał marzył by zobaczyć łzy i ból w tych krwistych oczach, lecz teraz
chciałby zobaczyć uśmiech na tych ustach, ale nie wredny tudzież kpiący
tylko szczęśliwy.
Teoretycznie nonstop chodził uśmiechnięty od
ucha do ucha jednak był on inny, zimny, wredny, fałszywy, a nie ciepły i
przyjazny.Tak Shizuo nie był idiotą, potrafił bacznie obserwować
otoczenie, lecz wolał się w nic nie plątać i spokojnie żyć.Jak widać los
chciał inaczej.
***
W tym samym czasie, w pokoju obok,
leżał Izaya. On również miał problem ze snem, lecz jego myśli krążyły wokół blondyna.Starał się zrozumieć jego zachowanie, lecz mimo tylu lat
obserwacji ludzi nie potrafił dotrzeć do jego podświadomości.
"
Czemu on to robi, no czemu?Przecież jesteśmy wrogami, a ten kretyn mi
pomaga...naprawdę nie rozumiem nic z tego"-Pomyślał i
westchnął.Przekręcił się na jeden bok, potem na drugi, aż w końcu po
chwili kotłowania się usiadł.
"Chyba nie zmrużę, już oka tej
nocy...a jest dopiero druga "-Westchnął po czym rozejrzał się po
sypialni.Było ciemno, ale światła latarni i blask księżyca umożliwiały
mu dojrzenie zawartości pokoju.
Po chwili posmutniał, gdyż dotarła
do niego myśl iż niedługo wróci do swojego własnego mieszknia i znów
będzie sam.Dom Shizuo jest taki ciepły, nie tak jak pusty apartament
czarnookiego.
Izaya nigdy nie posiadał domu, oczywiście mieszkanie
ma, ale to nie to samo.On tylko ma zapewnione miejsce do spania, a
"dom" to rodzina, przyjaciele coś czego mu brak. Jednak kto by się
przejmował takimi drobnostkami, co nie?
Informator powoli wstał i
skierował się do okna, za którym roztaczał się widok wiecznie żywego
miasta. Jak zwykle ludzie maszerowali po ulicach, gdzieś w oddali
zauważył motor z Celty na czele, a po chwili grupę policjantów.
"Biedna
Celty"-Pomyślał-"Nie może spędzić czasu ze swoim ukochanym...to
śmieszne, przecież ona nawet nie jest człowiekiem"-Zaśmiał się, lecz po
chwili umilkł, przecież on też nie może być z osobą, którą kocha.Tylko
pytanie czy istnieje taka osoba? Chłopak kocha wszystkich ludzi i siebie
rzecz jasna więc zawsze jest przy kimś z tej rasy, ale to nie to
samo...
Nagle pomyślał o Shizuo i uznał, że chciałby by blondyn z
nim był.Tylko bez żadnych znaków drogowych tudzież automatów.Czy jest to
możliwe?Tak na pewno! Przecież u niego mieszka, ale to nadal jest
ryzykowne, a on pragnie poczuć się bezpiecznie w ramionach tego
brutala.Tylko czemu?
"Shizuś jest niebezpieczny więc uzyskam
bezpieczeństwo tylko wtedy gdy go zabiję, zapewne o to mi
chodzi"-Pomyślał i zaśmiał się-"Ciekawe kto ci w to uwierzy, bo na pewno
nie osoba którą chcesz oszukać"
Brunet postanowił przejść się po
cichu do salonu i "zebrać informacje" odnośnie tej interesującej części
domu.Wyszedł powoli z pokoju, uważając by na nic nie wpaść.
Gdy
przechodził przez korytarz łączący salon z sypialnią zauważył regał na którym stały różne zdjęcia.Chwilkę przyglądał się nim, oczywiście jako
informator potrafił rozpoznać te osoby.
Na pierwszym zdjęciu
znajdowała się młoda kobieta i mężczyzna, prawdopodobnie rodzice Shizuo i
Kasuki.Następnie ujęcie ukazywało dwójkę rodzeństwa za czasów młodości
gdy młodszy Heiwajima nie był jeszcze aktorem, a starszy nie posiadał
tak niewyobrażalnej siły i jego włosy nie były jeszcze farbowane.
Dalej
zauważył Shinre i Celty, następnie paczkę Kadoty, aż w końcu doszedł do
ostatniego zdjęcia na którym był młoda dziewczyna w objęcia
Shizuo.Izaya trzymał przez chwilę ramkę po czym ją odłożył na miejsce.
Naprawdę
to pragnął nią rzucić o podłogę by rozpadła się na miliony części,
które poharatały by jego stopy i ręce.Jednak nie chciał budzić
blondyna, dlatego powstrzymał swą chęć nagłej destrukcji.Po raz
pierwszy poczuł się po części jak bestia Ikebukuro. Złość, która rozsadza umysł i ciało od środka...to naprawdę okropne uczucie.
Chłopak czuł się potwornie, łzy na nowo zalały jego oczu i po raz pierwszy poznał uczucie takie jak zazdrość.
"Ma zdjęcia wszystkich...tylko nie moje"-Stwierdził ze smutkiem.Zapisał sobie w mentalnym notatniku by zdobyć informacje o tej kobiecie i w razie niebezpieczeństwa się jej pozbyć.
Blondyn
wstał i spojrzał na zegarek, który wskazywał drugą w nocy, próbował
dalej zasnąć, lecz nic z tego nie wyszło. W jego głowie nadal siedział
brunet i za nic w świecie nie chciał wyjść.Uparty jak osioł zajmował wszystkie myśli i skutecznie go odpraszał od snu.Shizuo jeszcze chwilę leżał mając
nadzieję, że zmęczenie nadejdzie, lecz nic takiego się
nie stało.Postanowił więc, że pójdzie do sypialni i zobaczy co z
Izayą.Dokładniej chciał przyjrzeć się jego spokojnej twarzy i spędzić z
nim chwilę.Wstał, rozciągnął się i wyszedł na
korytarz.Było ciemno, ale nie chciał zapalać światła, doskonale znał
swoje mieszkanie i potrafił się sprawnie się po nim poruszać nawet w egipskich ciemnościach.Po chwili
przypomniał sobie nieudaną próbę ucieczki czarnowłosego, roześmiał się
na samo wspomnienie tej akcji. Jak ktoś tak uważny jak Orihara nie mógł
zauważyć tej dużej lampy i jeszcze większej szafy.
Nagle usłyszał
czyjś głos, a raczej szloch i to bardzo cichy.Rozejrzał się bo dźwięk
nie dochodził z sypialni, a z kąta korytarza.Złotooki zauważył tam jakiś kształt.Podszedł powoli i uklęknął przed osobnikiem po czym dotknął
jego ramienia, chyba bo mimo, że oczy przyzwyczaiły się do ciemności
miał problem z rozpoznaniem części ciała.
Izaya
siedział skulony w kącie i płakał,nie zauważył nawet wysokiej sylwetki
jego wroga, który przysiadł koło niego.Gdy poczuł czyjś dotyk
podskoczył, a serce zbiło mu mocniej, nie był przygotowany na to i się
zwyczajnie przestraszył.Bał się, że Shizuo ujrzy jego łzy i nadzwyczajnie
w świecie wykpi z niego.Dziękował, że mężczyzna nie zapalił światła bo
istniała teraz szansa, że w ciemności nie ujrzy jego wilgotnych oczu.
-Izaya, powiedz mi co ty znowu u licha wyrabiasz?-Spytał zmęczony blondyn.
-...-Nic nie odpowiedział, gdyż mogło go to narazić na zdemaskowanie.Nie chciał by tak się stało bo wtedy Heiwajima na pewno by zauważył, że płakał
-Ej
nie udawaj, że śpisz bo widzę, że nie!Halo Izaya!-Powiedział i spojrzał
na twarz Izayi próbując ujrzeć jej grymas, lecz było za ciemno, a
chłopak miał głowę pochyloną w dół.Dlatego Shizuo podniósł swoją dłoń i
dotknął podbródek Izayi w celu podniesienia jego głowy, ale brunet
szybko się odsunął.
Oboje siedzieli w chwili ciszy, którą przerwał czarnowłosy
-Ładna noc, nieprawdaż?
-Co ty znowu gadasz, brak ci klepki czy jak?-Zirytował się Shizuo
-Hahaha śmieszne!
-Ech...pozwól,
że powtórzę moje pytanie czemu znowu nie śpisz?-Spytał już
zmęczony-Jeśli chcesz to jutro rano pójdziesz do swojego domu, bo widzę,
że czujesz się nadzwyczaj dobrze.-Powiedział, a czerwonooki od razu spochmurniał. Nie, on nie chciał tam wracać, zbyt mu się tu spodobało.
-Shizuś bo wiesz....ja nie mogłem zasnąć....
-Rozumiem, jesteś nieprzyzwyczajony, no dobrze to jutro pójdziesz do swojego domu, może być? Przynajmniej będę miał cię z głowy.
-Nie!-Automatycznie
zaprzeczył, po czym się poprawił-Znaczy nie, wszystko dobrze, ładny masz
dom i w ogolę, ale nie mogę zasnąć...bo....gdyż...
-No słucham, mów szybciej bo jestem zmęczony.
-No
bo tam pościel jest cała zakrwawiona i śmierdzi, a ja nienawidzę
zapachu krwi!-Wymyślił coś na poczekaniu.Pościel mu nie przeszkadzała,
ale ten mdły zapach był okropny.
-No i co ja mam z tobą zrobić,
co?-Westchnął "Same problemy z nim"-Dobra pójdę otworzyć okno niech się
przewietrzy, a ty śpisz na podłodze, bo ja też nie mam zamiaru spać w
TEJ pościeli, a kanapy ci nie oddam!
-Ale Shizuś, ja jestem twoim
gościem i jestem ranny....-Chciał wpłynąć jakoś na decyzję, blondyna bo
spanie na podłodze miłe nie jest.
-Ale to ty upaskudziłeś mi łózko krwią!
-hmm-Tylko fuknął i wydął swoje policzki w geście wielkiego obrażenia się.
-Dobra
chodź coś wykombinujemy, idź na razie do salonu, a ja zaraz wrócę
ok?-Powiedział spokojnie, jak do małego dziecka i poszedł do swojego
pokoju by wpuścić trochę świeżego powietrza.Po chwili wrócił do salonu z
dodatkowym kocem, który wyjął z szafy.
-Hmm to co robimy?Który z
nas śpi na ziemi?-Spytał, lecz nie dostał żadnej
odpowiedzi.-Teoretycznie możemy spać razem na kanapie, bo można ją rozłożyć, ale....nie mam zamiaru z tobą spać, aż tak miły nie jestem.
-Hmm jakby moim marzeniem było spanie z tobą.
-Nie musimy iść spać bo jest już trzecia, ale ...jesteś ranny i
powinieneś przynajmniej się zdrzemnąć....co robić, co robić?-Shizuo
mówił do siebie, rozpatrując wszystkie opcje.
-Jak miło!Shizuś się o mnie martwi!
-Zamknij się!Robię to tylko dla Shinry i Celty.-Krzyknął i lekko się zarumienił.
-Upss
chyba ktoś się zawstydził!-Izaya bawił się w najlepsze.-Jednak musisz
przyznać, że gdybym umarł to-Mówiąc te słowa zbliżył się do
blondwłosego i przystawił swoje usta do ucha swojego wroga, następnie
wyszeptał niskim, mrukliwym tonem.-tęskniłbyś za mną, rozpaczał i ...
-Izaya dupku, co ty znowu wygadujesz, wcale by tak nie było.
-Ja wiem swoje, a ty swoje.-Mruknął i skierował się w stronę kanapy.
-ej, a ty gdzie leziesz?
-Kazałeś
mi spać więc idę się położyć.To chyba oczywiste, nawet dla takiego
neandertalczyka jak Shizuś.-Powiedział i westchnął na głupotę swojego
wroga.
-No chyba nie tu.Wiesz podłoga już na ciebie czeka.
-Ty chyba żartujesz?Jestem twoim gościem i jestem ranny.
-Tak już to wiemy, powtarzasz się
-Mam rozumieć, że każdego swojego gościa traktujesz w taki sposób i każesz mu spać na ziemi? Nawet swojego brata?
-Nie mieszaj w to Kasuki!
-Hah
więc z nim pewnie śpisz w jednym łóżku!Są pewne limity w więziach
braterskich, to co ty wyprawiasz to można nazwać już kazirodztwem!Chociaż nie, on ma cię głęboko w poważaniu, a ty mu
usługujesz jak głupi pies!-Izaya się zdenerwował i podniósł głos, w
którym było słychać nutkę zazdrości.Już chciał mówić o tej dziewczynie
ze zdjęcia, ale się opamiętał.
-...-Shizuo nic nie powiedział ze
zdziwienia.Patrzył na niższego chłopaka z szeroko rozwartymi oczami i ustami.Po raz pierwszy w swoim życiu widział by Izaya podniósł swój
głos.Wystarczyło mu wrażeń, dlatego postanowił nie krzyczeć, zakończyć
tą kłótnię.-Nie powinno cię to obchodzić.Jak tak bardzo ci zależy, to
dobrze.Idź sobie tam spać tylko wezmę sobie poduszkę.-Powiedział w miarę
spokojnie.Tym razem to on zaskoczył Izayę, który spodziewał się wielkiego wybuchu.
Złotooki zabrał to co
chciał i ułożył się komfortowo koło kanapy.Informator tylko wzruszył
ramionami i szczęśliwy ze swego zwycięstwa rozłożył się na miękkim, ale
nie tak wygodnym miejscu jak łóżko.
Obydwoje leżeli, licząc na
szybkie nadejście snu.Nie odzywali się, by nie wszcząć kolejnej kłótni,
czuli, że tym razem byłoby znacznie gorzej.
W końcu pół godziny
później blondyn poczuł, że odpływa.Niestety informator nadal miał
problem z zaśnięciem. Usiadł i spojrzał w stronę mężczyzny leżącego na
podłodze.Chwilę mu się przyglądał. Nagle wstał ze swojego miejsca,
zabrał poduszkę i kołdrę po czym ułożył się na ziemi obok Shizuo.
Heiwajima
już zasypiał, gdy usłyszał skrzypnięcie kanapy, a potem poczuł ruch
koło siebie, myślał, że brunet kieruje się do toalety, lecz gdy został
okryty kołdrą natychmiast się odwrócił.Ujrzał parę zdziwionych,
szkarłatnych tęczówek.Izaya był pewien, że wyższy mężczyzna pogrążył się
w śnie dlatego teraz się przestraszył.
-Co się znowu stało?-spytał nad wyraz spokojnie, gdyż zdołał się przyzwyczaić do nocnych wyczynów
swojego krótkotrwałego "lokatora".
-Leżę...-Opowiedział krótko, licząc, że blondyn zaprzestanie zadawania pytań, niestety przeliczył się.
-Widzę, ale czemu tu, a nie na kanapie?
-Spadłem z niej
-Nie kłam nie słychać było huku, zresztą poduszka i kołdra też spadły?
-Tak
-Ech-Westchnął
widząc do czego ta rozmowa prowadzi.-Izaya nie udawaj głupiego i
odpowiedz w końcu, nie mam siły na te głupie zabawy.I tak jestem miły
dla ciebie-Tu pomyślał "normalnie dzień dobroci dla zwierząt"-Jeśli chcesz
spać na podłodze nie ma sprawy, trzeba było mówić półgodziny temu, a nie
teraz mnie budzić.
-Ale nie o to mi chodzi...
-To oświeć mnie jeśli można-Warknął trochę poddenerwowany.
-No bo ....Shizuś spał na tej zimnej podłodze i zrobiło mi się go żal-Odpowiedział zgodnie z prawdą.
-Uważaj bo uwierzę-Odpowiedział i zaczął się zastanawiać czemu brunet zwraca się do niego w trzeciej osobie.
-Mówię prawdę!Zresztą taki kretyn jak ty tego nie zrozumie!
-Kretyn?!Ja ci zaraz dam...
-Cicho, bo zbudzisz sąsiadów.Jestem śpiący chodźmy już spać.
-Dobra,
jak chcesz to śpij tu.Ja się przenoszę na kanapę-Rzekł i już miał zamiar
wstać, gdy poczuł jak zimne palce Izayi zaciskają się na jego
ramieniu.-Co znowu?!
-Zostań bo będzie mi zimno.
-Weź sobie koc!
-Ale i tak będzie zimno!-Krzyknął i po chwili wstał na kolana i usiadł na brzuchu Shizuo, uniemożliwiając mu odejście.
-Co
ty do cholery jasnej wyprawiasz!-Shizuo czuł się dziwnie mając na
sobie informatora, lecz musiałby skłamać mówiąc, że jest to niemiłe uczucie.
-Jesteś
taaaaki ciepły.-Mruknął i pochylił się, wtulając głowę w zagłębienie
szyi blondyna.Po chwili całkowicie leżał na wyższym mężczyźnie,
nieświadomie wdychając jego zapach.
-Złaź ze mnie!-Shizuo czuł, że to może się źle skończyć.
-To zrzuć mnie-Zaproponował wiedząc, że blondyn tego nie zrobi.
-
....ech niech ci będzie chodźmy spać, lecz bądź cicho i się nie
wierć-Powiedział, bo nie chciał zrzucać bruneta, było mu zbyt wygodnie,
jednak nie miał zamiaru przyznawać tego.
-Yaaay!-Krzyknął uradowany i dla wnerwienia zaczął się kręcić.
-Co ja mówiłem?
-Muszę
się jakoś wygodnie ułożyć.-Odpowiedział po czym jeszcze raz zakręcił biodrami.( Dop od autora: nie wiedziałam czy to dodać czy nie, dlatego zostawiłam w nawiasie. To taka jakby notatka dla mnie więc przepraszam za małe utrudnienia :Czując
coś twardszego zaprzestał jakiegokolwiek ruchu uznając, że
wystarczająco rozdrażnił tego brutala.Jednak był zdziwiony taką reakcją. postanowił tego nie komentować)-Dobranoc
-Branoc-Mruknał i objął mniejszego chłopaka w biodrach, na co Izaya się nerwowo poruszył, lecz nie chciał zmieniać pozycji.
Tym razem oboje zasnęli po krótkim czasie wtuleni do siebie.
-----------------------------------------------------------------------------
Na dziś to tyle, mam nadzieję, że było w miarę ciekawe i przepraszam za Izayę!( Troszkę...zmieniłam mu charakter jak widać...Nie bijcie!)
Teraz mam zamiar napisać jakiś inny paring bo niektórzy mogą już rzygać tą Shizayą (Oczywiście nie ja!Shizayi nigdy dość!)
Myślałam na tymi:
-Narusasu
-Deisaso
-Shizaya(Of course!Nie no dobrze, chwila przerwy)
-Kakairu(Nie przepadam za tym paringiem, lecz wpadłam na pewien pomysł wiec może coś naskrobię)
-Itasasu
-HikaruxKaoru/KaoruxHikaru
-SinbadxJudal
No i parę innych pomysłów, ale póki co to chyba coś z tego...
Myślę, że może Itasasu lub HikaruxKaoru, a potem Kakairu i później trzecia część Shizayi ^^
Nie wiem kiedy następny wpis bo wyjeżdżam na majówkę, ale postaram się szybko coś napisać.
Zazwyczaj pisz szybko, ale potem błędów nie chce mi się sprawdzać i ta dzisiejsza część została napisana jakieś....2 tygodnie temu? Może nawet dłużej, ale tak mi się nie chciało robić korekty, że dzisiaj tylko szybko przeleciałam i troszkę poprawiłam więc pewno jakieś większe błędy się znajdą...Wybaczcie leń ze mnie.
sobota, 27 kwietnia 2013
niedziela, 14 kwietnia 2013
Shizaya-Zmienność part I
Wreszcie dodałam ten wpis!
Bardzo przepraszam, że trwało to tak długo, ale miałam zamiar napisać to w czasie świąt.Niestety zalałam klawiaturę i nici z planów. :/
Zapraszam do czytania. (Uwaga wystąpi duża ilość błędów i scena gwałtu, jednak jest ona dość delikatnie opisana....Tak mi się wydaje)
---------------------------------------------------------------------
Ciemnowłosy chłopak szedł ulicami wiecznie żywego miasta, Ikebukuro.Była noc więc wszędzie, aż roiło się od grup "kolorowych" gangów, których wszyscy się obawiali.Każdy ze strachu szedł w grupach znajomych albo zostawał w domu.Jednak on nie bał się, ba!Czuł się jak ryba w wodzie. Tylu ludzi... tylu ludzi do kochania! Przemieszczał się w tłumie z wielką gracją, niczym kot. Śledził każdy najmniejszy ruch społeczeństwa, słuchał uważnie i wyłapywał cenne informacje, które potem mógł sprzedać. W końcu był najlepszym informatorem i mendą społeczną zwaną Izaya Orihara. Niestety za ten szczytny status czyhało na niego wiele niebezpieczeństw, każdy kto go znał pragnął jego śmierci, szczególnie pewien blond włosy osobnik. Mimo wszystko miał świetną kondycję i jakimś cudem unikał większych obrażeń, nawet zadanych nożem, bądź znakiem drogowym. Może by osiągnąć sukces trzeba zaatakować jego umysł?
Właśnie na ten pomysł wpadł szef gangu czerwonych bandanek.
Minęło zaledwie 40 minut, a czarnowłosy miał głowę pełną najnowszych informacji.Teraz kierował się w stronę swojego apartamentu by posegregować zdobyte materiały.Postanowił, że pójdzie mniej uczęszczaną ulicą, w ten sposób szybciej dotrze do swojego celu, a prawdopodobieństwo, że spotka bestię Ikebukuro zmniejsza się.Nieświadomy chłopak skręcił w ciemny zaułek i po chwili znalazł się w parku.
Przystanął na chwilę przy małym jeziorze by przyjrzeć się tafli wody, na której odbijał się księżyc.Ukucnął, włożył palec do zimnej cieczy i zmącił obraz. "Heh woda ma takie same właściwości jak życie ludzkie tak łatwo ją zmącić..."Pomyślał, po czym zaśmiał się na swoje porównanie.
Nagle usłyszał szelest dochodzący zza krzaków.Nigdy nie tracił skupienia więc jego wrażliwe ucho usłyszało czyjeś kroki, a potem podniesione głosy.
Informator nie miał siły na walkę, dlatego po cichu wstał w celu odejścia z tego miejsca, lecz uniemożliwiła mu to pewna postać, która szybko pociągnęła ciemnowłosego za kaptur jego kurtki.
-I kogo my tu widzimy...Czy to nie ta słynna menda społeczna?-Powiedział mężczyzna owinięty czerwoną bandanką,a za nim stało paru kolesi podobnie ubranych.
-Oh mi też miło-Odpowiedział mu z wrednym uśmiechem na ustach.-Czym sobie zawdzięczam to urocze spotkanie?
-Ty...przestań się z nas nabijać, nie przyszliśmy na herbatkę.Mamy małe porachunki.-Powiedział i kazał swoim towarzyszom okrążyć ciemnowłosego.-No to teraz możemy się zabawić...
-Fajnie!Zagrajmy w coś, może w chowanego? Policzycie do stu, a ja w tym czasie ucieknę, co wy na to?-Miał nadzieję, że jego siła perswazji zdziała cuda. Zresztą mimo swojego fatalnego położenia, dalej był pewny siebie i swojego zwycięstwa.
"Heh pewnie po tych słowach się rzucą i będą chcieli mnie zadźgać, hmm typowe."
-Złapać go!-Krzyknął szef, a reszta mężczyzn ruszyła ku Izayi, który się tylko wrednie uśmiechał, wyczekując odpowiedniej chwili by zadać kontratak i uciec.Niestety nie wszystko poszło po jego myśli.Nim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, członkowie gangu wydobyli z kieszeni pistolety i wycelowali lufy wprost w bladą twarz informatora.
"Pistolety?!Jak przecież nie powinni mieć dostępu do takich rzeczy!"-Zdenerwował się nie na żarty.Teraz jego plany ucieczki legły w gruzach, musiał szybko coś wykombinować.Chłopak walczył już z ludźmi z bronią palną, ale ci byli zdecydowanie za blisko i było ich za dużo. Jeśli zrobi jeden fałszywy ruch zostanie podziurkowany niczym ser.
Mężczyźni widząc w czerwonych oczach zdenerwowanie tylko się wyszczerzyli i zbliżyli do swojej ofiary.Jeden z nich wyją sznur i związał ciemnowłosego, by skrępować jego ruchy.
-Oj coś taki cichy jesteś? Języka w gębie zabrakło?-Zakpił szef gangu, a reszta zbirów zaśmiała się.
-Nie tylko zastanawiam się jak chcecie mnie zabić...Pobijcie mnie do nie przytomności, zastrzelicie,udusicie, a może utopicie w tym stawie...-Spytał nad wyraz spokojnie, jakby mówił o pogodzie, a nie o swojej śmierci.
-Chyba żartujesz, nie mamy zamiaru cię zabijać.To byłaby najlepsza rzecz jaką możesz spotkać z naszej strony, aczkolwiek propozycje szalenie kuszące. Jednak nie mamy zamiaru okazać ci litości i pozwolić po prostu zdechnąć, o nie najpierw się zabawimy.-Odparł z dziwnym błyskiem w oku.
Dopiero teraz Izaya poczuł coś na kształt lęku i strachu.Jego twarz pobladła, a oczy rozszerzyły się z przerażenia, mimo wszystko na ustach wciąż był widoczny ten wredny uśmieszek.-Co masz na myśli-Zapytał, lecz wiedział, że źle się to skończy, niestety, nie potrafił przewidzieć dalszego rozwoju wydarzeń.
W końcu, po chwili ciszy członek czerwonych bandanek zbliżył się do szczupłego osobnika.Na początku kopnął go w brzuch, później uderzył pięścią w jego twarz rozcinając łuk brwiowy, z którego pociekł ciepły karmazynowy płyn.Następnie zabrał czarnowłosemu nóż sprężynowy i rozciął nim jego bluzkę.
Wkrótce potem na ciele informatora pojawiły się rany zadane jego ulubioną zabawką, które teraz rozcinała pasek podtrzymujący spodnie.Chłopak widząc do czego to zmierza zaczął się wyrywać, jednak spowodowało to tylko dodatkowy ból.Nie miał siły by uciec, jego stan pogarszał się z każdą minutą.
Nagle osobnik, który go rozbierał odsunął się na chwilę, tylko po to by zsunąć własne spodnie razem z bokserkami do wysokości kolan.Teraz Izaya nie miał wątpliwości i wiedział co ten facet zamierza mu zrobić.Nie chciał tego, nie chciał by ktoś naruszył jego piękne ciało.Brzydził się tych mężczyzn, nie chciał mieć z nimi jakichkolwiek styczności.Mówił, że kocha tę rasę, lecz te osoby nie zaliczały się do ludzi.
Nagle jego włosy zostały szarpnięte, chłopak nie świadomie otworzył usta, co zostało podle wykorzystane.Poczuł jak mężczyzna wpycha swój członek do jego gardła. Myślał, że zwymiotuje, to było okropne i obrzydliwe, dlatego ugryzł ciało obce z dużą siłą sprawiając, że facet odskoczył natychmiast z wielkim krzykiem i przekleństwami.Gdy ochłoną znowu kopnął ciemnowłosego, aż było słychać głuche chrupnięcie. Chłopak zaczął kaszleć krwią, po chwili namysłu splunął w stronę swojego oprawcy co go jeszcze bardziej rozwścieczyło.Wiedział, że po takiej akcji jego cierpienia się zwiększą, lecz nie miał zamiaru siedzieć potulnie i wołać o litość tudzież pomoc.Jest w końcu Izayą Oriharą!
Członkowie gangu złapali informatora i przewrócili go na brzuch.Po chwili, któryś z mężczyzn stanął za nim i bez przygotowania wszedł w jego dziewicze wnętrze.Chłopak poczuł ogromny ból w dolnych okolicach jednak starał się być cicho.Niestety nie wytrzymał szybkich i mocnych ruchów, dlatego krzyknął głośno i poczuł jak z oczu płyną mu łzy bezsilności, które spłynęły po jego poranionych policzkach i spadły wsiąkając w ziemię.Po pewnym czasie poczuł coś mokrego w sobie, szybko domyślił się co to jest. Teraz pierwszy raz w życiu miał ochotę zginąć.
Myślał, że mężczyźni skończyli tortury i zostawią go w spokoju albo dobiją, lecz tak się nie stało.
Facet wyszedł z niego,a Izaya poczuł ulgę niestety nie na długo. Jego miejsce zajął ktoś inny i znowu powtórka z rozrywki.Każdy osobnik pieprzył chłopaka, dodając mu parę dodatkowych ran,siniaków i zadrapań.W końcu nad ranem gangsterzy zakończyli "zabawę". Splunęli na niego, uderzyli i zostawili samego parku.Izaya dostał za swoje.Mieli gdzieś czy zginie, czy też nie.Wystarczająco go ośmieszyli.
Chłopak leżał nagi w kałuży krwi i spermy.Jego oczy powoli się zamykały, a on pragnął pogrążyć się we śnie, wiecznym śnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Pewien blondyn właśnie wybrał się na poranny spacer.Świeże powietrze nigdy nie zaszkodzi.Zawsze wczesnymi rankami wychodził by uspokoić się przed pracą.Postanowił pójść do swojego ulubionego parku, tam zawsze było cicho i mógł w spokoju odpocząć na ławce podziwiając piękny świat przyrody.
Założył na siebie dresy i wyszedł z domu zamykając drzwi na klucz.Szedł spokojnie ulicami przypatrując się wiecznie zapracowanym ludziom.
"Ludzie zawsze się wszędzie spieszą, nie ważna pora dnia ani roku..."-Pomyślał kierując się stronę nieuczenszczanej części miasta.Podczas swojej wędrówki podziwiał zmieniające się otocznie.Gdzieś z oddali usłyszał klaksony samochodów, kłótnie jakiś osób, wycie psów i ogólnie harmider.Jednak im bardziej się zbliżał do swojego celu tym bardziej wszystkie dźwięki cywilizacji cichły, a na ich miejsce wszedł wesoły świergot ptaków i szum drzew. Nim się obejrzał znalazł się w pustym parku.
Od razu skierował się w stronę ławki położonej nad brzegiem jeziora. Rozsiadł się wygodnie, zapalił papieroska i podziwiał wszech obecny spokój.
"Jeszcze przed chwilą było ciemno, teraz słońce już wschodzi"-Zaczął myśleć, gdy uderzył go promień słońca.Przyglądał się kształtom chmur unoszących się na błękitnym niebie, co jakiś czas uśmiechając się na zabawne porównania.
"Ta przypomina mi wielkiego zająca, ta kurczaka z rożna, a ta... uśmiech tej wrednej mendy...Swoją drogą dawno go nie widziałem, pewnie knuje coś okropnego"-Na wspomnienie swojego wroga, jego humor się pogorszył.Jednak nie chciał się z samego rana być zdenerwowanym więc postanowił pozachwycać się pięknem jeziorka i pływających w nim kaczek.
Nagle po drugiej stronie brzegu ujrzał jakiś obiekt...nie chwila to człowiek!Wyglądał na nieprzytomnego więc Shizuo wstał by zobaczyć co się stało. Oczywiście z takiej odległości nie potrafił rozpoznać tożsamości danego osobnika, dlatego widząc kałużę krwi od razu przyspieszył kroku. Na miejscu rozpoznał swojego odwiecznego wroga.Jednak był on w takim stanie, że z trudem o zidentyfikował ową postać.
Fakty uderzyły go z prędkością światła.
1 Izaya został pobity - i to przez kogoś innego niż Shizuo
2 Izaya był mocno pobity -to niemożliwe przecież nawet blondyn nie miał wystarczająco dużo siły, czasu i kondycji by zadać mu jakieś większe obrażenia.
3 Był nieprzytomny-to samo co wyżej
4 Był goły, a ślady na jego ciele jedno znacznie mówiły co zaszło. -Został zgwałcony, jednak złotooki nie chciał z jakiegoś powodu przyjąć tego do wiadomości.
Shizuo nie wiedział co robić, w końcu ciemnowłosy był jego wrogiem, ale zostawienie go tutaj na pewną śmierć było nieludzkie i zbyt podobne do zachowania tej mendy. Nawet jeśli to Izaya, to powinien mu pomóc. Zresztą jeśli zginie to nie z jego ręki, a zabicie Orihary to największe marzenie Heiwaijmy. Nie chce go też wykańczać bo co to za frajda pokonać kalekę.
Dlatego jednogłośnie zadecydował, że mu pomoże, jednak nadal nie wiedział czemu to robi.
Na początku rozejrzał się by sprawdzić czy może bezpiecznie podejść do nieprzytomnego, potem uklęknął przy szczupłym i bladym ciele Izayi oraz sprawdził puls.
"Żyje..."
Następnie wyciągnął telefon i zadzwonił do Shinry.Był on jedyną osobą, która może w jakikolwiek sposób pomóc chłopakowi.
Lekarz podziemi był zdziwiony telefonem od Shizuo, a gdy usłyszał o rannym Izayi zaczął się śmiać i uznał to za dobry żart.No bo kto uwierzy by bestia Ikebukuro chce z własnej woli pomóc temu informatorowi.Jednak po chwili się uspokoił słysząc groźne warknięcie.Powiedział jak ma się zająć czarnowłosym by nie zrobić mu przy tym krzywdy. Blond włosy posłuchał rad. Najpierw ustalili, że Celty przyjedzie po chłopaka, ale uznali iż lepiej będzie jeśli Shizuo przeniesie go do swojego domu.W końcu motor nie jest odpowiednim pojazdem do transportowania rannych osób, a mieszkanie złotookiego jest niedaleko.
Mężczyzna wykonał kolejny telefon tym razem do swojego pracodawcy by powiedzieć, że nie przyjdzie dziś do pracy.
Następnie oszacował rany Izayi.Teraz musiał tylko go przetransportować do domu, mógł to z łatwością zrobić, lecz co powiedzą ludzie gdy zobaczą jak niesie swojego wroga i do tego nago?
Rozejrzał się by odnaleźć ubrania ciemnowłosego.Niestety wszystkie były poszarpane.
Postanowił, że da mu swoją bluzę, narażając się na przeziębienie.
"Czemu ja to robię i to dla tej pieprzonej mendy..ehh"
Zdjął ubranie po czym starał się je założyć na ciało informatora, tak by nie pogorszyć jego stanu.
Powoli uniósł głowę Izayi, przy okazji przyglądając się zadrapaniom na jego bladej i spokojnej twarzy.
Pierwszy raz go takiego widział, nie miał tego swojego wrednego grymasu, był całkowicie rozluźniony.
Usta, które zawsze krzyczały to znienawidzone "Shizu-chan" i ciągle wykrzywiały się w kpiącym uśmieszku, były teraz zamknięte.Te szkarłatne oczy, które zawsze wszystko badały, zostały skryte pod powiekami i długimi rzęsami.Blondyn nigdy tego nie zauważył, ale jego nieprzyjaciel jest bardzo atrakcyjny.
Dalej badał ciało, delikatnie przesuwając ręką po jego posiniaczonej i pokaleczonej klatce piersiowej, zjechał na szczupły brzuch, a potem na uda.Nagle oprzytomniał.
"Co ja wyprawiam?!To jest chore, chore!!!"-Krzyczał w myślach i podniósł delikatne ręce Izayi by założyć mu tą nieszczęsną bluzę.W końcu się udało. Jak przypuszczał ubranie sięgało połowy ud chłopaka i zasłaniało jego tyłek.
Powoli włożył jedną rękę pod szyję ciemmnowłosego, a drugą w zgięciu jego kolan.Podniósł Informatora i stwierdził, że jest lekki więc zaciągnięcie go do mieszkania nie będzie takie trudne. Na głowę założył
Szedł szybkim krokiem i nie zwracał uwagi na zdziwione miny przechodniów.Sam byłby zaskoczony gdyby zobaczył mężczyznę niosącego postać ubraną tylko w bluzę, szczególnie, że jest marzec, a temperatura sięga zera.Niedługo znalazł się przy drzwiach i tu nastąpił problem, musiał otworzyć drzwi kluczem, który znajdował się w kieszeni jego bluzy, którą aktualnie ma na sobie Izaya.Z łatwością mógł wyjąć klucz, lecz nie mógł trzymać chłopaka jedną rękę, przecież w ten sposób może go upuścić.
Chwilę rozmyślał co zrobić i wpadł na pomysł by odłożyć, czarnowłosego na ziemię i na spokojnie otworzyć drzwi. Na szczęście nie Musiał tego robić, bo przyszedł Shinra.
-Shinra! W samą porę, wyjmij klucze z prawej kieszeni tej bluzy-Wskazał podbródkiem-I otwórz drzwi.
-Jasne, rozumiem-Powiedział i wykonał prośbę wchodząc do apartamentu blndyna.-Połóż go na swoim łóżku.-Rzekł obawiając się, że po tych słowach jego przyjaciel straci panowanie nad sobą.
-Co?! Nie ma mowy!o
-Shizuo, proszę cię, nie mamy innego wyjścia, okaż trochę współczucia i zrób to o co cię proszę, chociażby dla naszej przyjaźni.
-Ech no dobrze-Mruknął i skierował się do sypialni.
Odłożył chłopaka najdelikatniej jak umiał co wywołało zachwyt w Shinrze, który cicho przyglądał się tej akcji.Kishitani był pewien, że blondyn rzuci nim o materac, nie wiedział, że słynna bestia Ikebukuro potrafi być taka czuła i delikatna.
-To teraz jeśli mógłbyś...
-Co mógłbym?-Spytał wiedząc doskonale o co chodzi.
-Nie obraź się, ale muszę go w spokoju zbadać.Idź zrób 3 herbaty, 2 zwykłe i jedną uspokajającą, ok?
-Dobra...-Powiedział i wyszedł, ciesząc się, że nie będzie musiał patrzeć na gołe ciało informatora.Nie to, że był brzydki, wręcz przeciwnie.Bał się, że jeśli dłużej będzie przy nim siedział to nie będzie mógł się kontrolować.
Zaparzył wodę i usłyszał, jak drzwi wejściowe się otwierają.
"Czyżby lekarz podziemi wychodził, tak szybko?"-Zainteresowany podszedł do drzwi, gdzie ujrzał jeźdźca bez głowy.
'Shinra prosił mnie o parę drobiazgów potrzebnych mu do zbadania i leczenia Izayi'
-Rozumiem, jest w mojej sypialni... razem z tą mendą.
'To pójdę mu to zaniosę'-Celty napisała na swoim padzie, a blondyn tylko kiwną i spytał :
-Robię herbatę, też chcesz?
'Nie mam głowy'
-No tak...Wybacz mi-Powiedział i podrapał się pogłowie
-'Widzę, że się denerwujesz, ale Izya wyzdrowieje'
-On mnie wcale nie obchodzi.Chcę by był zdrowy, bym mógł go zabić
'Oczywiście ;)'-Tylko tyle napisała i poszła do sypialni.
-Co za idiotyczny pomysł? Pff że ja niby się martwię?-Burczał pod nosem.
Zaparzył herbatę i położył kubki na tacy.Postanowił zanieść napój póki jest ciepły.Nie chciał czekać, aż doktorek go wpuści, lecz nie mógł też wejść swobodnie do swojego pokoju bo może otworzyć za głośno drzwi, Shinra się przestraszy i BAM! Izaya ma rozcięty, brzuch lub kolejną ranę.Tak, jest to możliwe, do takich rzeczy potrzeba wielkiej precyzji, dlatego postanowił po cichu zapukać w drzwi i poczekać, aż ktoś raczy otworzyć.Tak też zrobił.
Po chwili Celty wychyliła "głowę" za drzwi, a dokładnie szyję i pokazała napis na PDA
-"Nie wchodź Shinra potrzebuje teraz spokoju, zostaw herbatę na stole w kuchni. Jak skończy to przyjdziemy do ciebie."
Blondyn mruknął po czym chciał zajrzeć przez szparę w drzwiach, lecz bezgłowa kobieta skutecznie mu to uniemożliwiła zamykając tuż przed jego nosem.Tak więc zawrócił z powrotem do kuchni.Wypił kubek z melisą by się odstresować od tej sytuacji i po chwili najzwyczajniej w świecie zasnął na krześle.Obudziło go dość mocne szturchnięcie w ramie.Rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy tego haniebnego czynu. Ujrzał lekarza z kubkiem w ręku.
-O widzę, że się poczęstowałeś-Odparł widząc, że chłopak bez krępacji poruszał się po jego mieszkaniu.Rozciągnął mięśnie i wymasował bolący kark spowodowany niewygodną pozycją.Ziewnął po czym skierował swój wzrok na zegarek, stojący na półce.
"hmm spałem 3 godziny..."
-Ach tak, ty także wypiłeś swoją, to dobrze.Przynajmniej jesteś spokojny.-Zaśmiał się lekarz
-Mmhm....gdzie Celty
-Ach ona musiała wyjść bo dostała zlecenie, zresztą ja też będę musiał się zbierać....-Odparł nie pewnie, obawiając się następnego pytania ze strony Shizuo.
-Dobrze to ja pójdę się przespać-Odparł nie przytomnie blondyn i skierował się w stronę swojej sypialni.
"Co on nieprzytomny jest?Ile on tego wypił...chyba powinien kojarzyć fakty... Może lepiej będzie się zmyć nim przypomni sobie o celu mego pobytu w jego mieszkaniu"-Pomyślał i postanowił zrealizować swój plan.
Gdy uchylił drzwi ujrzał czarne włosy wystające z pod zakrwawionej kołdry.Chłopak nagle oprzytomniał.I biegiem wrócił do przedpokoju, gdzie zastał Shinrę, który w pośpiechu się ubierał.
-Shinra!!!Czemu ta menda nadal leży w MOIM łózku?!
-Shh! Ciszej, Izaya musi odpoczywać więc nie krzycz-Uspokoił blondyna.
-Dobrze, ale czemu on nie może iść do swojego domu?
-Shizuo jak on ma tam dojść?Przecież jest nieprzytomny!
-To sam go zaprowadź...
-Nie wiem gdzie mieszka-Opowiedział wymijająco.
-Ale ja wiem więc mogę ci pokazać jego norę.
-Och widzę, że musicie się przyjaźnić skoro wiesz takie rzeczy.-Postanowił dogryźć potworowi Ikebukuro.Przez co usłyszał ostrzegawcze warknięcie ze strony hejwaimy-Posłuchaj Izaya musi odpoczywać i nie może zostać sam.Jego stan może się w każdej chwili pogorszyć.
-To bierz go do siebie-Odparł zdenerwowany mężczyzna.
-Nie mam tam miejsca, zresztą nie mamy jak go przenieść.Oj proszę Shizuo nie bądź wredny.Nawet jeśli to twój wróg to chyba jesteś w stanie mu pomóc.Przecież nie jesteś potworem takim jak Izaya, czyż nie?-Lekarz postanowił użyć siły perswazji.Nie był w tym tak dobry jak czarnowłosy jednak porównanie osoby Shizuo do największej mendy społecznej jaka chodziła po tym świecie wystarczyło.
-Ech dobrze-Westchnął i postanowił zapalić papierosa.
-Widziałem, że masz dobre serce.Obiecuję, że ci się odwdzięczę.-Powiedział i podszedł do drzwi.-Acha bym zapomniał...Posłuchaj na stoliku przy łóżku zostawiłem ci kartkę.Tam masz wszystko napisane.
-Wszystko...czyli?
-No czyli jak postępować z chorym.Jakie leki masz mu podawać, co robić w razie ataku kaszlu,omdlenia bądź innych niepokojących objawów i tym podobne...zresztą sam zobaczysz.Do zobaczenia przyjdę za tydzień by go zbadać.Jak coś to dzwoń!-Już miał zamiar wyjść, ale jeszcze dodał-Shizuo...naprawdę potraktuj to poważnie i nieważne jak on cię wkurzy nie rób mu krzywdy.Nawet ludzie tacy jak Izaya mają prawo żyć...więc proszę uważaj i....
-Rozumiem-Przerwał mu wykład Shizuo-Nie jestem idiotą i umiem panować nad gniewem.Może tego nie widać, ale wiem czym jest ludzkie życie.
-Dziękuję.-Powiedział Kishitani , uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Blondyn westchnął i postanowił skierować się do własnego pokoju, by sprawdzić stan chłopaka i przy okazji przeczytać notkę, o której wspomniał Shinra.Już odchodził, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.Westchnął, odwrócił się i otworzył drzwi po raz kolejny swojemu przyjacielowi.
-Co znowu?
-Emm bo zapomniałem dodać.Radzę ci kupić nową kołdrę bo ta... no cóż raczej nie nada się do użytku.
-Dziękuję za tak cenną informacje. Zapewne bym nie zauważył tych wszystkich śladów krwi.-Powiedział z sarkazmem.-Chcesz coś jeszcze dodać? Bo nie mam zamiaru ponownie otwierać tych drzwi.
-Nie, to wszystko-Powiedział, a blondyn zaczął zamykać drzwi, lecz po chwili usłyszał ponowne pukanie.
-Taaak-Spytał już dość zdenerwowany.
-To nie takie ważne, ale uznałem by lepiej ci powiedzieć, Jak wiesz Izaya był w pewnym sensie no...nagi.Dlatego też pożyczyłem ubranie z twojej szafy
-Co?Moje ubranie?Najpierw bluza potem łóżko, ubrania, a i najważniejsze mój czas!
-Nie denerwuj się!Jesteś wyższy od niego więc nie będzie nic widać.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi!
-A więc wolisz go widzieć nago...no dobrze jak sobie chcesz.Ludzie różne mają fetysze.Jednak ja nie mam czasu by ci pomóc i sam musisz go rozebrać...
-Zamknij się wiesz, że nie to miałem na myśli!-Krzyknął, a jego policzki oblały się lekkim rumieńcem na myśl o Izayi paradującym nago po jego mieszkaniu.
-To rozumiem, że wszystko jest ok.Dobra muszę lecieć mam jeszcze paru pacjentów więc papa!-Pomachał i odszedł
"ten Shinra...kiedyś go uduszę.."
Blondyn zamknął drzwi i spojrzał przez wizjer by upewnić się, że lekarz nic już więcej nie chce przekazać.Gdy ujrzał jak jego sylwetka znika za rogiem oddalił się do swojego pokoju.
Pierwszym co ujrzał była zakrwawiona pościel.Tak...definitywnie trzeba ją wyrzucić.Dalej skierował swój wzrok w stronę burzy czarnych włosów, które wystawały z pod kołdry.Izaya wiąż spał.Nic dziwnego...Nie będzie go budził, a pościel zmieni później.Podszedł po cichu do szafki nocnej na której leżał kawałek papieru.
Przeleciał wzrokiem po tekście.Nic ciekawego.Tak jak mówił Shinra, informacje o stanie chłopaka, opis postępowania w razie różnych sytuacji, oraz przepisane leki....chwila przepisane? Jako to?On ma mu jeszcze biegać do apteki po jakieś leki? Natychmiast zadzwonił do lekarza podziemi by się upewnić.
Niestety dowiedział się, że Kishitani dał mu tylko Parę lekarstw z listy i schował je w szufladzie.
Zadaniem Shizuo było dokupienie jakiejś maści, proszków przeciw bólowych i na uspokojenie oraz jeszcze jakiegoś leku.No nic, pójdzie jutro bo dziś wszystko zamknięte.
Kiedy zapoznał się z zawartością karki, złożył ją na pól i schował do szuflady jakby była mu potrzebna.Spojrzał w stronę swojego łóżka.Izaya nadal miał ten spokojny wyraz twarzy, na jego czole pojawiły się kropelki potu, które blondyn starł chustką.Delikatnie odkrył kołdrę by chłopakowi nie było za ciepło.Przy okazji zobaczył, że faktycznie miał na sobie jego bluzkę.
Nagle do myśli Shizuo trafiły słowa Shinry wypowiedziane w żarcie.Może ten pomysł nie był taki zły i powinien go rozebrać.Od razu odgonił głupie myśli.Już miał zamiar odejść od łózka gdy ujrzał jak czarnowłosy porusza się coś szepcząc podczas snu.Zainteresowany przysunął swoje ucho do jego ust, by dobrze słyszeć wypowiadane słowa.Poczuł jak ciepły oddech chłopaka owiewa jego Skórę, i po chwili usłyszał delikatny szept.
-Kkk-kocham...kocham
Shizuo zdziwił się i zaczął baczniej nasłuchiwać.Nie wiadomo czemu zależało mu na poznaniu ukochanej osoby tej mendy.Czy on mógł kogokolwiek kochać [oprócz siebie] i czy z wzajemnością? Na samą myśl zdenerwował się, nie widział czemu, lecz uczucie iż Izaya jest w kimś zakochany ....denerwowało go, wkurzało, doprowadzało do pasji.Może to była zazdrość?
-Kocham t-tłustego tuńczyka.-Skończył swoje zdanie.
Blondyn odetchnął słysząc te słowa.Jednocześnie był zdenerwowany swoim zachowaniem.Postanowił czym szybciej znaleźć się na kanapie i przespać by jutro na trzeźwo to wszystko przemyśleć.Zabrał z pokoju swoją piżamę i odszedł nie słysząc już ostatnich słów.
-K-kocham tłustego tuńczyka i Shizuo...
-----------------------------------------------------------------------
To teraz tak....
Nie chciałam robić z tego wielkiego dramatu, w którym Izaya pragnie popełnić samobójstwo.Dlatego bohaterzy starają się jak najmniej wspominać o tym gwałcie. Jak widać jest to oklepany pomysł, który w polskim fandomie występuje non-stop.Zazwyczaj jest to przedstawiane w trzech krokach:
1 Izaya pakuje się w kłopoty, zostaje pobity/zgwałcony
2 a)Shizuo go znajduje i postanawia pomóc swojemu wrogowi wmawiając sobie, że tylko po to by samemu móc go później zabić.
b) Inny bohater np. Celty lub Shinra znajduje czarnowłosego, leczy go po czym zostawia pod opieka nieobliczalnego blondyna.
3 a)Izaya i Shizuo nagle wyznją swoją miłość.
b)Izaya czuje się "brudny" dlatego chce się kochać z blondynem by "obmyć" swoje ciało, po namiętnym seksie wyznają swoją miłość.
Tak troszkę przewidywalne, niestety ja również pokusiłam się by coś takiego napisać za sprawą pewnego obrazka.(Chciałam wstawić, lecz...nie mogę go odnaleźć -.-)
Ostatecznie postanowiłam zmienić treść i cóż wszystko się przedłużyło (wielką rolę w tej przerwie miało moje lenistwo)
Bym zapomniała, ten tekst jest zaopatrzony(jak to śmiesznie brzmi XD) króciutkie scenki, które znajdą się w moim opowiadaniu(Nie wiem kiedy je napiszę) więc jest to też taka zapowiedź.
W tym tygodniu na pewno nic nie dodam bo nie będę miała czasu.
Dziękuje za uwagę ^^
Bardzo przepraszam, że trwało to tak długo, ale miałam zamiar napisać to w czasie świąt.Niestety zalałam klawiaturę i nici z planów. :/
Zapraszam do czytania. (Uwaga wystąpi duża ilość błędów i scena gwałtu, jednak jest ona dość delikatnie opisana....Tak mi się wydaje)
---------------------------------------------------------------------
Ciemnowłosy chłopak szedł ulicami wiecznie żywego miasta, Ikebukuro.Była noc więc wszędzie, aż roiło się od grup "kolorowych" gangów, których wszyscy się obawiali.Każdy ze strachu szedł w grupach znajomych albo zostawał w domu.Jednak on nie bał się, ba!Czuł się jak ryba w wodzie. Tylu ludzi... tylu ludzi do kochania! Przemieszczał się w tłumie z wielką gracją, niczym kot. Śledził każdy najmniejszy ruch społeczeństwa, słuchał uważnie i wyłapywał cenne informacje, które potem mógł sprzedać. W końcu był najlepszym informatorem i mendą społeczną zwaną Izaya Orihara. Niestety za ten szczytny status czyhało na niego wiele niebezpieczeństw, każdy kto go znał pragnął jego śmierci, szczególnie pewien blond włosy osobnik. Mimo wszystko miał świetną kondycję i jakimś cudem unikał większych obrażeń, nawet zadanych nożem, bądź znakiem drogowym. Może by osiągnąć sukces trzeba zaatakować jego umysł?
Właśnie na ten pomysł wpadł szef gangu czerwonych bandanek.
Minęło zaledwie 40 minut, a czarnowłosy miał głowę pełną najnowszych informacji.Teraz kierował się w stronę swojego apartamentu by posegregować zdobyte materiały.Postanowił, że pójdzie mniej uczęszczaną ulicą, w ten sposób szybciej dotrze do swojego celu, a prawdopodobieństwo, że spotka bestię Ikebukuro zmniejsza się.Nieświadomy chłopak skręcił w ciemny zaułek i po chwili znalazł się w parku.
Przystanął na chwilę przy małym jeziorze by przyjrzeć się tafli wody, na której odbijał się księżyc.Ukucnął, włożył palec do zimnej cieczy i zmącił obraz. "Heh woda ma takie same właściwości jak życie ludzkie tak łatwo ją zmącić..."Pomyślał, po czym zaśmiał się na swoje porównanie.
Nagle usłyszał szelest dochodzący zza krzaków.Nigdy nie tracił skupienia więc jego wrażliwe ucho usłyszało czyjeś kroki, a potem podniesione głosy.
Informator nie miał siły na walkę, dlatego po cichu wstał w celu odejścia z tego miejsca, lecz uniemożliwiła mu to pewna postać, która szybko pociągnęła ciemnowłosego za kaptur jego kurtki.
-I kogo my tu widzimy...Czy to nie ta słynna menda społeczna?-Powiedział mężczyzna owinięty czerwoną bandanką,a za nim stało paru kolesi podobnie ubranych.
-Oh mi też miło-Odpowiedział mu z wrednym uśmiechem na ustach.-Czym sobie zawdzięczam to urocze spotkanie?
-Ty...przestań się z nas nabijać, nie przyszliśmy na herbatkę.Mamy małe porachunki.-Powiedział i kazał swoim towarzyszom okrążyć ciemnowłosego.-No to teraz możemy się zabawić...
-Fajnie!Zagrajmy w coś, może w chowanego? Policzycie do stu, a ja w tym czasie ucieknę, co wy na to?-Miał nadzieję, że jego siła perswazji zdziała cuda. Zresztą mimo swojego fatalnego położenia, dalej był pewny siebie i swojego zwycięstwa.
"Heh pewnie po tych słowach się rzucą i będą chcieli mnie zadźgać, hmm typowe."
-Złapać go!-Krzyknął szef, a reszta mężczyzn ruszyła ku Izayi, który się tylko wrednie uśmiechał, wyczekując odpowiedniej chwili by zadać kontratak i uciec.Niestety nie wszystko poszło po jego myśli.Nim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, członkowie gangu wydobyli z kieszeni pistolety i wycelowali lufy wprost w bladą twarz informatora.
"Pistolety?!Jak przecież nie powinni mieć dostępu do takich rzeczy!"-Zdenerwował się nie na żarty.Teraz jego plany ucieczki legły w gruzach, musiał szybko coś wykombinować.Chłopak walczył już z ludźmi z bronią palną, ale ci byli zdecydowanie za blisko i było ich za dużo. Jeśli zrobi jeden fałszywy ruch zostanie podziurkowany niczym ser.
Mężczyźni widząc w czerwonych oczach zdenerwowanie tylko się wyszczerzyli i zbliżyli do swojej ofiary.Jeden z nich wyją sznur i związał ciemnowłosego, by skrępować jego ruchy.
-Oj coś taki cichy jesteś? Języka w gębie zabrakło?-Zakpił szef gangu, a reszta zbirów zaśmiała się.
-Nie tylko zastanawiam się jak chcecie mnie zabić...Pobijcie mnie do nie przytomności, zastrzelicie,udusicie, a może utopicie w tym stawie...-Spytał nad wyraz spokojnie, jakby mówił o pogodzie, a nie o swojej śmierci.
-Chyba żartujesz, nie mamy zamiaru cię zabijać.To byłaby najlepsza rzecz jaką możesz spotkać z naszej strony, aczkolwiek propozycje szalenie kuszące. Jednak nie mamy zamiaru okazać ci litości i pozwolić po prostu zdechnąć, o nie najpierw się zabawimy.-Odparł z dziwnym błyskiem w oku.
Dopiero teraz Izaya poczuł coś na kształt lęku i strachu.Jego twarz pobladła, a oczy rozszerzyły się z przerażenia, mimo wszystko na ustach wciąż był widoczny ten wredny uśmieszek.-Co masz na myśli-Zapytał, lecz wiedział, że źle się to skończy, niestety, nie potrafił przewidzieć dalszego rozwoju wydarzeń.
W końcu, po chwili ciszy członek czerwonych bandanek zbliżył się do szczupłego osobnika.Na początku kopnął go w brzuch, później uderzył pięścią w jego twarz rozcinając łuk brwiowy, z którego pociekł ciepły karmazynowy płyn.Następnie zabrał czarnowłosemu nóż sprężynowy i rozciął nim jego bluzkę.
Wkrótce potem na ciele informatora pojawiły się rany zadane jego ulubioną zabawką, które teraz rozcinała pasek podtrzymujący spodnie.Chłopak widząc do czego to zmierza zaczął się wyrywać, jednak spowodowało to tylko dodatkowy ból.Nie miał siły by uciec, jego stan pogarszał się z każdą minutą.
Nagle osobnik, który go rozbierał odsunął się na chwilę, tylko po to by zsunąć własne spodnie razem z bokserkami do wysokości kolan.Teraz Izaya nie miał wątpliwości i wiedział co ten facet zamierza mu zrobić.Nie chciał tego, nie chciał by ktoś naruszył jego piękne ciało.Brzydził się tych mężczyzn, nie chciał mieć z nimi jakichkolwiek styczności.Mówił, że kocha tę rasę, lecz te osoby nie zaliczały się do ludzi.
Nagle jego włosy zostały szarpnięte, chłopak nie świadomie otworzył usta, co zostało podle wykorzystane.Poczuł jak mężczyzna wpycha swój członek do jego gardła. Myślał, że zwymiotuje, to było okropne i obrzydliwe, dlatego ugryzł ciało obce z dużą siłą sprawiając, że facet odskoczył natychmiast z wielkim krzykiem i przekleństwami.Gdy ochłoną znowu kopnął ciemnowłosego, aż było słychać głuche chrupnięcie. Chłopak zaczął kaszleć krwią, po chwili namysłu splunął w stronę swojego oprawcy co go jeszcze bardziej rozwścieczyło.Wiedział, że po takiej akcji jego cierpienia się zwiększą, lecz nie miał zamiaru siedzieć potulnie i wołać o litość tudzież pomoc.Jest w końcu Izayą Oriharą!
Członkowie gangu złapali informatora i przewrócili go na brzuch.Po chwili, któryś z mężczyzn stanął za nim i bez przygotowania wszedł w jego dziewicze wnętrze.Chłopak poczuł ogromny ból w dolnych okolicach jednak starał się być cicho.Niestety nie wytrzymał szybkich i mocnych ruchów, dlatego krzyknął głośno i poczuł jak z oczu płyną mu łzy bezsilności, które spłynęły po jego poranionych policzkach i spadły wsiąkając w ziemię.Po pewnym czasie poczuł coś mokrego w sobie, szybko domyślił się co to jest. Teraz pierwszy raz w życiu miał ochotę zginąć.
Myślał, że mężczyźni skończyli tortury i zostawią go w spokoju albo dobiją, lecz tak się nie stało.
Facet wyszedł z niego,a Izaya poczuł ulgę niestety nie na długo. Jego miejsce zajął ktoś inny i znowu powtórka z rozrywki.Każdy osobnik pieprzył chłopaka, dodając mu parę dodatkowych ran,siniaków i zadrapań.W końcu nad ranem gangsterzy zakończyli "zabawę". Splunęli na niego, uderzyli i zostawili samego parku.Izaya dostał za swoje.Mieli gdzieś czy zginie, czy też nie.Wystarczająco go ośmieszyli.
Chłopak leżał nagi w kałuży krwi i spermy.Jego oczy powoli się zamykały, a on pragnął pogrążyć się we śnie, wiecznym śnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Pewien blondyn właśnie wybrał się na poranny spacer.Świeże powietrze nigdy nie zaszkodzi.Zawsze wczesnymi rankami wychodził by uspokoić się przed pracą.Postanowił pójść do swojego ulubionego parku, tam zawsze było cicho i mógł w spokoju odpocząć na ławce podziwiając piękny świat przyrody.
Założył na siebie dresy i wyszedł z domu zamykając drzwi na klucz.Szedł spokojnie ulicami przypatrując się wiecznie zapracowanym ludziom.
"Ludzie zawsze się wszędzie spieszą, nie ważna pora dnia ani roku..."-Pomyślał kierując się stronę nieuczenszczanej części miasta.Podczas swojej wędrówki podziwiał zmieniające się otocznie.Gdzieś z oddali usłyszał klaksony samochodów, kłótnie jakiś osób, wycie psów i ogólnie harmider.Jednak im bardziej się zbliżał do swojego celu tym bardziej wszystkie dźwięki cywilizacji cichły, a na ich miejsce wszedł wesoły świergot ptaków i szum drzew. Nim się obejrzał znalazł się w pustym parku.
Od razu skierował się w stronę ławki położonej nad brzegiem jeziora. Rozsiadł się wygodnie, zapalił papieroska i podziwiał wszech obecny spokój.
"Jeszcze przed chwilą było ciemno, teraz słońce już wschodzi"-Zaczął myśleć, gdy uderzył go promień słońca.Przyglądał się kształtom chmur unoszących się na błękitnym niebie, co jakiś czas uśmiechając się na zabawne porównania.
"Ta przypomina mi wielkiego zająca, ta kurczaka z rożna, a ta... uśmiech tej wrednej mendy...Swoją drogą dawno go nie widziałem, pewnie knuje coś okropnego"-Na wspomnienie swojego wroga, jego humor się pogorszył.Jednak nie chciał się z samego rana być zdenerwowanym więc postanowił pozachwycać się pięknem jeziorka i pływających w nim kaczek.
Nagle po drugiej stronie brzegu ujrzał jakiś obiekt...nie chwila to człowiek!Wyglądał na nieprzytomnego więc Shizuo wstał by zobaczyć co się stało. Oczywiście z takiej odległości nie potrafił rozpoznać tożsamości danego osobnika, dlatego widząc kałużę krwi od razu przyspieszył kroku. Na miejscu rozpoznał swojego odwiecznego wroga.Jednak był on w takim stanie, że z trudem o zidentyfikował ową postać.
Fakty uderzyły go z prędkością światła.
1 Izaya został pobity - i to przez kogoś innego niż Shizuo
2 Izaya był mocno pobity -to niemożliwe przecież nawet blondyn nie miał wystarczająco dużo siły, czasu i kondycji by zadać mu jakieś większe obrażenia.
3 Był nieprzytomny-to samo co wyżej
4 Był goły, a ślady na jego ciele jedno znacznie mówiły co zaszło. -Został zgwałcony, jednak złotooki nie chciał z jakiegoś powodu przyjąć tego do wiadomości.
Shizuo nie wiedział co robić, w końcu ciemnowłosy był jego wrogiem, ale zostawienie go tutaj na pewną śmierć było nieludzkie i zbyt podobne do zachowania tej mendy. Nawet jeśli to Izaya, to powinien mu pomóc. Zresztą jeśli zginie to nie z jego ręki, a zabicie Orihary to największe marzenie Heiwaijmy. Nie chce go też wykańczać bo co to za frajda pokonać kalekę.
Dlatego jednogłośnie zadecydował, że mu pomoże, jednak nadal nie wiedział czemu to robi.
Na początku rozejrzał się by sprawdzić czy może bezpiecznie podejść do nieprzytomnego, potem uklęknął przy szczupłym i bladym ciele Izayi oraz sprawdził puls.
"Żyje..."
Następnie wyciągnął telefon i zadzwonił do Shinry.Był on jedyną osobą, która może w jakikolwiek sposób pomóc chłopakowi.
Lekarz podziemi był zdziwiony telefonem od Shizuo, a gdy usłyszał o rannym Izayi zaczął się śmiać i uznał to za dobry żart.No bo kto uwierzy by bestia Ikebukuro chce z własnej woli pomóc temu informatorowi.Jednak po chwili się uspokoił słysząc groźne warknięcie.Powiedział jak ma się zająć czarnowłosym by nie zrobić mu przy tym krzywdy. Blond włosy posłuchał rad. Najpierw ustalili, że Celty przyjedzie po chłopaka, ale uznali iż lepiej będzie jeśli Shizuo przeniesie go do swojego domu.W końcu motor nie jest odpowiednim pojazdem do transportowania rannych osób, a mieszkanie złotookiego jest niedaleko.
Mężczyzna wykonał kolejny telefon tym razem do swojego pracodawcy by powiedzieć, że nie przyjdzie dziś do pracy.
Następnie oszacował rany Izayi.Teraz musiał tylko go przetransportować do domu, mógł to z łatwością zrobić, lecz co powiedzą ludzie gdy zobaczą jak niesie swojego wroga i do tego nago?
Rozejrzał się by odnaleźć ubrania ciemnowłosego.Niestety wszystkie były poszarpane.
Postanowił, że da mu swoją bluzę, narażając się na przeziębienie.
"Czemu ja to robię i to dla tej pieprzonej mendy..ehh"
Zdjął ubranie po czym starał się je założyć na ciało informatora, tak by nie pogorszyć jego stanu.
Powoli uniósł głowę Izayi, przy okazji przyglądając się zadrapaniom na jego bladej i spokojnej twarzy.
Pierwszy raz go takiego widział, nie miał tego swojego wrednego grymasu, był całkowicie rozluźniony.
Usta, które zawsze krzyczały to znienawidzone "Shizu-chan" i ciągle wykrzywiały się w kpiącym uśmieszku, były teraz zamknięte.Te szkarłatne oczy, które zawsze wszystko badały, zostały skryte pod powiekami i długimi rzęsami.Blondyn nigdy tego nie zauważył, ale jego nieprzyjaciel jest bardzo atrakcyjny.
Dalej badał ciało, delikatnie przesuwając ręką po jego posiniaczonej i pokaleczonej klatce piersiowej, zjechał na szczupły brzuch, a potem na uda.Nagle oprzytomniał.
"Co ja wyprawiam?!To jest chore, chore!!!"-Krzyczał w myślach i podniósł delikatne ręce Izayi by założyć mu tą nieszczęsną bluzę.W końcu się udało. Jak przypuszczał ubranie sięgało połowy ud chłopaka i zasłaniało jego tyłek.
Powoli włożył jedną rękę pod szyję ciemmnowłosego, a drugą w zgięciu jego kolan.Podniósł Informatora i stwierdził, że jest lekki więc zaciągnięcie go do mieszkania nie będzie takie trudne. Na głowę założył
Szedł szybkim krokiem i nie zwracał uwagi na zdziwione miny przechodniów.Sam byłby zaskoczony gdyby zobaczył mężczyznę niosącego postać ubraną tylko w bluzę, szczególnie, że jest marzec, a temperatura sięga zera.Niedługo znalazł się przy drzwiach i tu nastąpił problem, musiał otworzyć drzwi kluczem, który znajdował się w kieszeni jego bluzy, którą aktualnie ma na sobie Izaya.Z łatwością mógł wyjąć klucz, lecz nie mógł trzymać chłopaka jedną rękę, przecież w ten sposób może go upuścić.
Chwilę rozmyślał co zrobić i wpadł na pomysł by odłożyć, czarnowłosego na ziemię i na spokojnie otworzyć drzwi. Na szczęście nie Musiał tego robić, bo przyszedł Shinra.
-Shinra! W samą porę, wyjmij klucze z prawej kieszeni tej bluzy-Wskazał podbródkiem-I otwórz drzwi.
-Jasne, rozumiem-Powiedział i wykonał prośbę wchodząc do apartamentu blndyna.-Połóż go na swoim łóżku.-Rzekł obawiając się, że po tych słowach jego przyjaciel straci panowanie nad sobą.
-Co?! Nie ma mowy!o
-Shizuo, proszę cię, nie mamy innego wyjścia, okaż trochę współczucia i zrób to o co cię proszę, chociażby dla naszej przyjaźni.
-Ech no dobrze-Mruknął i skierował się do sypialni.
Odłożył chłopaka najdelikatniej jak umiał co wywołało zachwyt w Shinrze, który cicho przyglądał się tej akcji.Kishitani był pewien, że blondyn rzuci nim o materac, nie wiedział, że słynna bestia Ikebukuro potrafi być taka czuła i delikatna.
-To teraz jeśli mógłbyś...
-Co mógłbym?-Spytał wiedząc doskonale o co chodzi.
-Nie obraź się, ale muszę go w spokoju zbadać.Idź zrób 3 herbaty, 2 zwykłe i jedną uspokajającą, ok?
-Dobra...-Powiedział i wyszedł, ciesząc się, że nie będzie musiał patrzeć na gołe ciało informatora.Nie to, że był brzydki, wręcz przeciwnie.Bał się, że jeśli dłużej będzie przy nim siedział to nie będzie mógł się kontrolować.
Zaparzył wodę i usłyszał, jak drzwi wejściowe się otwierają.
"Czyżby lekarz podziemi wychodził, tak szybko?"-Zainteresowany podszedł do drzwi, gdzie ujrzał jeźdźca bez głowy.
'Shinra prosił mnie o parę drobiazgów potrzebnych mu do zbadania i leczenia Izayi'
-Rozumiem, jest w mojej sypialni... razem z tą mendą.
'To pójdę mu to zaniosę'-Celty napisała na swoim padzie, a blondyn tylko kiwną i spytał :
-Robię herbatę, też chcesz?
'Nie mam głowy'
-No tak...Wybacz mi-Powiedział i podrapał się pogłowie
-'Widzę, że się denerwujesz, ale Izya wyzdrowieje'
-On mnie wcale nie obchodzi.Chcę by był zdrowy, bym mógł go zabić
'Oczywiście ;)'-Tylko tyle napisała i poszła do sypialni.
-Co za idiotyczny pomysł? Pff że ja niby się martwię?-Burczał pod nosem.
Zaparzył herbatę i położył kubki na tacy.Postanowił zanieść napój póki jest ciepły.Nie chciał czekać, aż doktorek go wpuści, lecz nie mógł też wejść swobodnie do swojego pokoju bo może otworzyć za głośno drzwi, Shinra się przestraszy i BAM! Izaya ma rozcięty, brzuch lub kolejną ranę.Tak, jest to możliwe, do takich rzeczy potrzeba wielkiej precyzji, dlatego postanowił po cichu zapukać w drzwi i poczekać, aż ktoś raczy otworzyć.Tak też zrobił.
Po chwili Celty wychyliła "głowę" za drzwi, a dokładnie szyję i pokazała napis na PDA
-"Nie wchodź Shinra potrzebuje teraz spokoju, zostaw herbatę na stole w kuchni. Jak skończy to przyjdziemy do ciebie."
Blondyn mruknął po czym chciał zajrzeć przez szparę w drzwiach, lecz bezgłowa kobieta skutecznie mu to uniemożliwiła zamykając tuż przed jego nosem.Tak więc zawrócił z powrotem do kuchni.Wypił kubek z melisą by się odstresować od tej sytuacji i po chwili najzwyczajniej w świecie zasnął na krześle.Obudziło go dość mocne szturchnięcie w ramie.Rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy tego haniebnego czynu. Ujrzał lekarza z kubkiem w ręku.
-O widzę, że się poczęstowałeś-Odparł widząc, że chłopak bez krępacji poruszał się po jego mieszkaniu.Rozciągnął mięśnie i wymasował bolący kark spowodowany niewygodną pozycją.Ziewnął po czym skierował swój wzrok na zegarek, stojący na półce.
"hmm spałem 3 godziny..."
-Ach tak, ty także wypiłeś swoją, to dobrze.Przynajmniej jesteś spokojny.-Zaśmiał się lekarz
-Mmhm....gdzie Celty
-Ach ona musiała wyjść bo dostała zlecenie, zresztą ja też będę musiał się zbierać....-Odparł nie pewnie, obawiając się następnego pytania ze strony Shizuo.
-Dobrze to ja pójdę się przespać-Odparł nie przytomnie blondyn i skierował się w stronę swojej sypialni.
"Co on nieprzytomny jest?Ile on tego wypił...chyba powinien kojarzyć fakty... Może lepiej będzie się zmyć nim przypomni sobie o celu mego pobytu w jego mieszkaniu"-Pomyślał i postanowił zrealizować swój plan.
Gdy uchylił drzwi ujrzał czarne włosy wystające z pod zakrwawionej kołdry.Chłopak nagle oprzytomniał.I biegiem wrócił do przedpokoju, gdzie zastał Shinrę, który w pośpiechu się ubierał.
-Shinra!!!Czemu ta menda nadal leży w MOIM łózku?!
-Shh! Ciszej, Izaya musi odpoczywać więc nie krzycz-Uspokoił blondyna.
-Dobrze, ale czemu on nie może iść do swojego domu?
-Shizuo jak on ma tam dojść?Przecież jest nieprzytomny!
-To sam go zaprowadź...
-Nie wiem gdzie mieszka-Opowiedział wymijająco.
-Ale ja wiem więc mogę ci pokazać jego norę.
-Och widzę, że musicie się przyjaźnić skoro wiesz takie rzeczy.-Postanowił dogryźć potworowi Ikebukuro.Przez co usłyszał ostrzegawcze warknięcie ze strony hejwaimy-Posłuchaj Izaya musi odpoczywać i nie może zostać sam.Jego stan może się w każdej chwili pogorszyć.
-To bierz go do siebie-Odparł zdenerwowany mężczyzna.
-Nie mam tam miejsca, zresztą nie mamy jak go przenieść.Oj proszę Shizuo nie bądź wredny.Nawet jeśli to twój wróg to chyba jesteś w stanie mu pomóc.Przecież nie jesteś potworem takim jak Izaya, czyż nie?-Lekarz postanowił użyć siły perswazji.Nie był w tym tak dobry jak czarnowłosy jednak porównanie osoby Shizuo do największej mendy społecznej jaka chodziła po tym świecie wystarczyło.
-Ech dobrze-Westchnął i postanowił zapalić papierosa.
-Widziałem, że masz dobre serce.Obiecuję, że ci się odwdzięczę.-Powiedział i podszedł do drzwi.-Acha bym zapomniał...Posłuchaj na stoliku przy łóżku zostawiłem ci kartkę.Tam masz wszystko napisane.
-Wszystko...czyli?
-No czyli jak postępować z chorym.Jakie leki masz mu podawać, co robić w razie ataku kaszlu,omdlenia bądź innych niepokojących objawów i tym podobne...zresztą sam zobaczysz.Do zobaczenia przyjdę za tydzień by go zbadać.Jak coś to dzwoń!-Już miał zamiar wyjść, ale jeszcze dodał-Shizuo...naprawdę potraktuj to poważnie i nieważne jak on cię wkurzy nie rób mu krzywdy.Nawet ludzie tacy jak Izaya mają prawo żyć...więc proszę uważaj i....
-Rozumiem-Przerwał mu wykład Shizuo-Nie jestem idiotą i umiem panować nad gniewem.Może tego nie widać, ale wiem czym jest ludzkie życie.
-Dziękuję.-Powiedział Kishitani , uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Blondyn westchnął i postanowił skierować się do własnego pokoju, by sprawdzić stan chłopaka i przy okazji przeczytać notkę, o której wspomniał Shinra.Już odchodził, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.Westchnął, odwrócił się i otworzył drzwi po raz kolejny swojemu przyjacielowi.
-Co znowu?
-Emm bo zapomniałem dodać.Radzę ci kupić nową kołdrę bo ta... no cóż raczej nie nada się do użytku.
-Dziękuję za tak cenną informacje. Zapewne bym nie zauważył tych wszystkich śladów krwi.-Powiedział z sarkazmem.-Chcesz coś jeszcze dodać? Bo nie mam zamiaru ponownie otwierać tych drzwi.
-Nie, to wszystko-Powiedział, a blondyn zaczął zamykać drzwi, lecz po chwili usłyszał ponowne pukanie.
-Taaak-Spytał już dość zdenerwowany.
-To nie takie ważne, ale uznałem by lepiej ci powiedzieć, Jak wiesz Izaya był w pewnym sensie no...nagi.Dlatego też pożyczyłem ubranie z twojej szafy
-Co?Moje ubranie?Najpierw bluza potem łóżko, ubrania, a i najważniejsze mój czas!
-Nie denerwuj się!Jesteś wyższy od niego więc nie będzie nic widać.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi!
-A więc wolisz go widzieć nago...no dobrze jak sobie chcesz.Ludzie różne mają fetysze.Jednak ja nie mam czasu by ci pomóc i sam musisz go rozebrać...
-Zamknij się wiesz, że nie to miałem na myśli!-Krzyknął, a jego policzki oblały się lekkim rumieńcem na myśl o Izayi paradującym nago po jego mieszkaniu.
-To rozumiem, że wszystko jest ok.Dobra muszę lecieć mam jeszcze paru pacjentów więc papa!-Pomachał i odszedł
"ten Shinra...kiedyś go uduszę.."
Blondyn zamknął drzwi i spojrzał przez wizjer by upewnić się, że lekarz nic już więcej nie chce przekazać.Gdy ujrzał jak jego sylwetka znika za rogiem oddalił się do swojego pokoju.
Pierwszym co ujrzał była zakrwawiona pościel.Tak...definitywnie trzeba ją wyrzucić.Dalej skierował swój wzrok w stronę burzy czarnych włosów, które wystawały z pod kołdry.Izaya wiąż spał.Nic dziwnego...Nie będzie go budził, a pościel zmieni później.Podszedł po cichu do szafki nocnej na której leżał kawałek papieru.
Przeleciał wzrokiem po tekście.Nic ciekawego.Tak jak mówił Shinra, informacje o stanie chłopaka, opis postępowania w razie różnych sytuacji, oraz przepisane leki....chwila przepisane? Jako to?On ma mu jeszcze biegać do apteki po jakieś leki? Natychmiast zadzwonił do lekarza podziemi by się upewnić.
Niestety dowiedział się, że Kishitani dał mu tylko Parę lekarstw z listy i schował je w szufladzie.
Zadaniem Shizuo było dokupienie jakiejś maści, proszków przeciw bólowych i na uspokojenie oraz jeszcze jakiegoś leku.No nic, pójdzie jutro bo dziś wszystko zamknięte.
Kiedy zapoznał się z zawartością karki, złożył ją na pól i schował do szuflady jakby była mu potrzebna.Spojrzał w stronę swojego łóżka.Izaya nadal miał ten spokojny wyraz twarzy, na jego czole pojawiły się kropelki potu, które blondyn starł chustką.Delikatnie odkrył kołdrę by chłopakowi nie było za ciepło.Przy okazji zobaczył, że faktycznie miał na sobie jego bluzkę.
Nagle do myśli Shizuo trafiły słowa Shinry wypowiedziane w żarcie.Może ten pomysł nie był taki zły i powinien go rozebrać.Od razu odgonił głupie myśli.Już miał zamiar odejść od łózka gdy ujrzał jak czarnowłosy porusza się coś szepcząc podczas snu.Zainteresowany przysunął swoje ucho do jego ust, by dobrze słyszeć wypowiadane słowa.Poczuł jak ciepły oddech chłopaka owiewa jego Skórę, i po chwili usłyszał delikatny szept.
-Kkk-kocham...kocham
Shizuo zdziwił się i zaczął baczniej nasłuchiwać.Nie wiadomo czemu zależało mu na poznaniu ukochanej osoby tej mendy.Czy on mógł kogokolwiek kochać [oprócz siebie] i czy z wzajemnością? Na samą myśl zdenerwował się, nie widział czemu, lecz uczucie iż Izaya jest w kimś zakochany ....denerwowało go, wkurzało, doprowadzało do pasji.Może to była zazdrość?
-Kocham t-tłustego tuńczyka.-Skończył swoje zdanie.
Blondyn odetchnął słysząc te słowa.Jednocześnie był zdenerwowany swoim zachowaniem.Postanowił czym szybciej znaleźć się na kanapie i przespać by jutro na trzeźwo to wszystko przemyśleć.Zabrał z pokoju swoją piżamę i odszedł nie słysząc już ostatnich słów.
-K-kocham tłustego tuńczyka i Shizuo...
-----------------------------------------------------------------------
To teraz tak....
Nie chciałam robić z tego wielkiego dramatu, w którym Izaya pragnie popełnić samobójstwo.Dlatego bohaterzy starają się jak najmniej wspominać o tym gwałcie. Jak widać jest to oklepany pomysł, który w polskim fandomie występuje non-stop.Zazwyczaj jest to przedstawiane w trzech krokach:
1 Izaya pakuje się w kłopoty, zostaje pobity/zgwałcony
2 a)Shizuo go znajduje i postanawia pomóc swojemu wrogowi wmawiając sobie, że tylko po to by samemu móc go później zabić.
b) Inny bohater np. Celty lub Shinra znajduje czarnowłosego, leczy go po czym zostawia pod opieka nieobliczalnego blondyna.
3 a)Izaya i Shizuo nagle wyznją swoją miłość.
b)Izaya czuje się "brudny" dlatego chce się kochać z blondynem by "obmyć" swoje ciało, po namiętnym seksie wyznają swoją miłość.
Tak troszkę przewidywalne, niestety ja również pokusiłam się by coś takiego napisać za sprawą pewnego obrazka.(Chciałam wstawić, lecz...nie mogę go odnaleźć -.-)
Ostatecznie postanowiłam zmienić treść i cóż wszystko się przedłużyło (wielką rolę w tej przerwie miało moje lenistwo)
Bym zapomniała, ten tekst jest zaopatrzony(jak to śmiesznie brzmi XD) króciutkie scenki, które znajdą się w moim opowiadaniu(Nie wiem kiedy je napiszę) więc jest to też taka zapowiedź.
W tym tygodniu na pewno nic nie dodam bo nie będę miała czasu.
Dziękuje za uwagę ^^
środa, 10 kwietnia 2013
Naruto tom 64
NIestety to znowu zwyczajny informacyjny wpis.Jednak nie mogłam się powstrzymać i postanowiłam to napisać.
Może nie którzy słyszeli o tym, że 04 kwietnia został wydany kolejny tom mangi Naruto, a jakże! Nazywa się "Dziesięcioogoniasty", ale najbardziej interesująca jest okładka...zapraszam pod ten Link.
Myślę, że nikomu nie zaspoilerowałam, a jak tak to przepraszam!
Mam wielką nadzieję, że to tylko zwykły nic nieznaczący gest trzymania się za rękę z przyjaciółką bo niestety nienawidzę Naruhina.
A jak wasze reakcje po ujrzeniu tej okładki?
Może nie którzy słyszeli o tym, że 04 kwietnia został wydany kolejny tom mangi Naruto, a jakże! Nazywa się "Dziesięcioogoniasty", ale najbardziej interesująca jest okładka...zapraszam pod ten Link.
Myślę, że nikomu nie zaspoilerowałam, a jak tak to przepraszam!
Mam wielką nadzieję, że to tylko zwykły nic nieznaczący gest trzymania się za rękę z przyjaciółką bo niestety nienawidzę Naruhina.
A jak wasze reakcje po ujrzeniu tej okładki?
Spis treści
Na razie nie ma tu wielu notek, ale mimo to postanowiłam umieścić spis treści.Mam nadzieję, że okaże się przydatny.
Pisać jakby jakiś link nie działał.
Shizaya-Przyłapani
Zmienność: I II III
IV V
Urodziny Izayi 2013
Wróciłeś I II
Pościg
Naruto x Sasuke:
Wspomnienia
Kakairu (Kakashi x Iruka)
Przyjaciel
Sasodei (Sasori x Deidara)
Tajemnicza manga
Deidara x Sasori
Przerwa
Yoreki
Pisać jakby jakiś link nie działał.
Shizaya (Shizuo x Izaya; Durarara!) :
Shizaya-PrzypadekShizaya-Przyłapani
Zmienność: I II III
IV V
Urodziny Izayi 2013
Naruto :
Sasunaru (Sasuke x Naruto) :Wróciłeś I II
Pościg
Naruto x Sasuke:
Wspomnienia
Kakairu (Kakashi x Iruka)
Przyjaciel
Sasodei (Sasori x Deidara)
Tajemnicza manga
Deidara x Sasori
Przerwa
Karneval
Yoreki (Yogi x Gareki):Yoreki
Shingeki no kyojin
Eran x Rivaille
Lunatykowanie
wtorek, 9 kwietnia 2013
Krótka Uwaga
Przepraszam za tą przerwę.Wyjaśnie powód w następnym wpisie.
Tutaj chce zadać pytanie odnośnie tego co właśnie tworzę.
Zaczełam pisać pewnien oneshot i już miałam go skończyć, sprawdzić i wstawić w poniedziałek, jednakże pozmieniałam wiele rzeczy i teraz jest on dość długi. Na chwilę obecną ma ok tyle słów co Narusasunaru wspomnienia, a ja jestem gdzieś w środku.Dlatego pytam się czy lepiej podzielić to na pare części i jedną dodać już dziś/jutro/pojutrze czy poczekać do weekenedu i napisać jedną straaasznie długą.
Jeżeli nie dostanę żadnej odpowiedzi wtedy nie dzielę i zostawiam tak jak jest.
Tutaj chce zadać pytanie odnośnie tego co właśnie tworzę.
Zaczełam pisać pewnien oneshot i już miałam go skończyć, sprawdzić i wstawić w poniedziałek, jednakże pozmieniałam wiele rzeczy i teraz jest on dość długi. Na chwilę obecną ma ok tyle słów co Narusasunaru wspomnienia, a ja jestem gdzieś w środku.Dlatego pytam się czy lepiej podzielić to na pare części i jedną dodać już dziś/jutro/pojutrze czy poczekać do weekenedu i napisać jedną straaasznie długą.
Jeżeli nie dostanę żadnej odpowiedzi wtedy nie dzielę i zostawiam tak jak jest.
Subskrybuj:
Posty (Atom)