wtorek, 6 sierpnia 2013

Shizaya-Zmienność V

-Idiota...-Mruknął pod nosem i oddalił się od drzwi w akompaniamencie krzyków i wrzasków dochodzących z jego mieszkania. Shizuo od razu skierował się w stronę umówionego miejsca, w którym miał się spotkać z bezgłowym jeźdźcem. Miał pewną misję do wypełnienia. Jednak nie wiedział czemu zdecydował się na taki heroiczny czyn. Tym bardziej zastanawiał się dlaczego robi to dla takiej mendy jaką jest Izaya Orihara.
Skręcił w uliczkę i już z oddali zauważył ten tak dobrze znany żółty kask.
-Cześć Celty.-Przywitał się z dziewczyną, która wyciągnęła swój telefon i szybko mu odpowiedziała.
[Witaj Shizuo. Jesteś pewien? Może damy sobie spokój, wiesz Izaya jest wredny i w sumie to dobrze, że ktoś go porządnie zlał.]
-Masz rację. Izaya to największa menda świata. Jednak gwałt to dość surowa kara nawet jak dla niego.-Powiedział i wziął od dullahana kask, zrobiony z cienia.-Dobra to wiesz gdzie jechać.


Tym czasem pewien czarnowłosy chłopak szedł ulicami Ikebukuro. Był wyraźnie pochłonięty swoimi myślami.
"Głupi Shizuś, jak on tak mógł? Jakim prawem ten idiota mnie zamknął?! Pieprzony neandertalczyk!"-Nagle wpadł na kogoś. Spojrzał w górę i ujrzał znajomą twarz.-Cześć Simon, czego chcesz?
-Izaya! Byłeś zamyślony! Pewnie myślałeś o jedzeniu, dlatego zjedz sushi. Sushi dobre!
-Spadaj nie mam nastroju!-Mruknął i spróbował ominąć Rosjanina, lecz ten go szybko zatrzymał.
-Jedzenie poprawi ci nastrój! Chodź zjedz trochę!-Mężczyzna dalej zachęcał informatora. Jednak po chwili zaprzestał i zapytał w swoim rodowitym języku.- Dobra mów co się stało.
-Nic...-Murknął i ruszył dalej.

[Shizuo to oni!]-Bezgłowa kobieta wskazała na grupę mężczyzn w charakterystycznych czerwonych bandankach.
-Jesteś pewna?
[Tak, Izaya nie jest jedynym informatorem w tym mieście. Ja też potrafię zebrać parę informacji.]
-Dobra to zaczynamy, idziesz ze mną?-Powiedział i zacisnął dłonie w pięści.
[Nie lubię Izayi, ale pomogę ci. Masz trzymaj rękawiczki]-Dziewczyna podała blondynowi rękawiczki uszyte z cienia.

Oboje raczyli w stronę zbiorowiska.
-Ej ktoś tu idzie!-Odezwał się jeden z gangsterów. Wskazując na wejście, w którym stał potwór Ikebukuro i legendarny bezgłowy jeździec
-Ttt-tto ccchyba Shiz-zzuo....-Mężczyzna z czerwoną bandanką na szyi zająkał się i skulił w kącie.
-Ten Shizuo?-Spytał jego kolega, czując zimny dreszcz przechodzący po ciele.
-Tak, straszny jest, uciekajmy!- Gangster wstał z zamiarem ucieczki, lecz został powstrzymany przez rękę swojego szefa, która spoczęła na jego ramieniu.
-Spokojnie pewnie chce nam podziękować za pobicie tego dupka, hahaha. Mam rację Shizuo-san?-Powiedział szef
-Jesteście gangiem czerwonych bandanek?-Zapytał blondyn, nie reagując na pytanie.
-Ma się rozumieć!
-Pobiliście tego gnoja Izayę?
-Oczywiście, zresztą nie tylko to...-Zapewniał szef z uśmiechem na twarzy
-Więc odpowiadacie też za gwałt.
-Ależ natural-Nie zdążył dokończyć, poczuł nagły ból w okolicach klatki piersiowej.
-Szefie!-Krzyknęli mężczyźni i równocześnie rzucili się na Shizuo. Zostali powstrzymani przez kobietę w kasku. Po chwili nieprzytomni padli na ziemię.
[To co? Chcesz ich teraz zabić? Wiesz, że jeśli to zrobisz to będziesz miał problemy i...]- Celty nie dokończyła zdania bo Shizuo przerwał jej w połowie.
-Wiem, wiem... Z początku chciałem to zrobić, lecz nie będę się zniżał do tego poziomu. Po prostu zadzwonię na policję, a oni się wszystkim zajmą.-Powiedział. Dziewczyna wzdrygnęła się na dźwięk słowa "policja", dlatego szybko dodał.-Nie martw się odejdziemy zanim tu przyjadą.
Blondyn jak powiedział, tak zrobił. Zadzwonił i podał dane.
Bezgłowa kobieta się z nim pożegnała i odjechała w swoją stronę. Chciała zawieść mężczyznę do domu, lecz złotooki uznał, że przyda mu się spacer. Podziękował za pomoc, po czym z papierosem w ustach odszedł.
Nagle wpadł na kogoś. Spojrzał w dół, by przeprosić poszkodowanego przechodnia, lecz natychmiast się powstrzymał widząc, że tą "biedną osobą" jest Izaya Orihara. Od razu złapał chłopaka za bluzkę i uniósł do góry.
-Co ty tu robisz?!
-O witaj! Nie zauważyłem cię, zresztą to ja powinienem cię o to zapytać. Doskonale wiesz, że jest to ulica, na której panują gangsterzy. Z tego co wiem to nigdy nie chciałeś się mieszać w mafijne porachunki, nieprawda shizu-chan?-Zapytał z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Miałem pewną sprawę do załatwienia, ale co ważniejsze...Skąd ty się tu u licha wziąłeś?! Przecież zamknąłem drzwi.-Krzyknął zdenerwowany i potrząsnął informatorem.
-Shizuś puść mnie bo mi zniszczysz koszulkę.-Mruknął, udając, że nie usłyszał pytania.
-Jeśli mi nie odpowiesz, to ta twoja koszulka będzie ostatnią rzeczą o jaką będziesz się martwił.-Powiedział groźnie, lecz zgodnie z prośbą czerwonookiego.
-Ech, tobie trzeba wszystko tłumaczyć.-Westchnął cierpiętnico, lecz po chwili przemówił- Zapomniałeś o moich umiejętnościach, to źle lekceważyć swojego...wroga.
-Nadal nie powiedziałeś jak wyszedłeś, tracę po woli cierpliwość...-Warknął i zacisnął pięści.
-Gdybyś ją w ogóle posiadał. Ty i cierpliwość, dobre sobie hahaha!-Zaśmial się, a blondyn zacisnął zęby- No dobrze, powiem ci. Otworzyłem okno i wyszedłem. Wielka filozofia, prawda?-Ponownie wybuchnął śmiechem.
-Mogłem się spodziewać, taki szczur jak ty prześlizgnie się przez wszystko.
-Myślałem, że masz o mnie lepsze zdanie. Teraz wybacz, ale muszę iść załatwić stare porachunki.-Powiedział i skierował się w swoją stronę.
-Jeśli chodzi o czerwone bandanki, to policja ich zgarnęła.-Mruknął i wypuścił dym z ust po czym zostawił oniemiałego Izayę z tyłu. Niestety nie na długo, chłopak naskoczył na niego z pytaniami.
-Co jak to? Co miałeś na myśli? Czemu mi to mówisz?
-Tak jakoś, widziałem jak ich zgarniają. Tyle.-Odpowiedział spokojnie i odszedł równie spokojnym krokiem. Czarnowłosy także oddalił się z miejsca spotkania.

"Trochę tu samotnie..."-Rozmyślał blondyn siedząc na kanapie w swoim salonie i oglądając wiadomości w telewizji. Nagle zaśmiał się.
"To zabawne jak szybko można się przywiązać do drugiego człowieka. Izaya jest moim wrogiem, ale prawdę mówiąc brakuje mi go trochę. Heh, dlatego niech lepiej się przygotuje. Jutro z pewnością go zabiję."
Ponownie parsknął śmiechem.
-Pogorszyło ci się, shizuś?-Zapytał chłopak, który spokojnie siedział na parapecie przy otwartym oknie.
-Izaya jak ty tu...
-Heh niczego się nie nauczyłeś.-Zaśmiał się i zeskoczył z parapetu.
-Przysięgam, że zabarykaduję te okna!-Krzyknął zdenerwowany, patrząc jak ciemnowłosy porusza się po JEGO mieszkaniu.
-Znajdzie się inny sposób, ale na razie są ważniejsze rzeczy do zrobienia...na przykład to...-Mruknął i w ciągu sekundy znalazł się za złotookim. Shizuo nie zauważył jak ostrze błysnęło w świetle i znalazło się przy jego szyi.-A teraz odpowiadaj.
-Testujesz moją cierpliwość?-Zaśmiał się blondyn nie widząc zagrożenia ze strony bruneta.
-Omówiliśmy już kwestię twojej cierpliwości, a raczej jej braku...Więc teraz jeśli pozwolisz to wyjaśnij mi jedną malutką rzecz. Dlaczego pobiłeś tamtych gangsterów?
-Czemu uważasz, że to ja zrobiłem.
-Zdobyłem pewne informacje...-Mruknął i odsunął nóż od gardła swojego wroga, po czym usiadł koło niego na kanapie.-Pytanie tylko dlaczego to zrobiłeś, hę?
-Czy ja ci się muszę tłumaczyć?-Spytał, lecz Orihara tylko wymownie na niego spojrzał. To oznaczało, że musi mu wszystko opowiedzieć.-Ech zdenerwowali mnie. To wszystko.-Szybko odpowiedział. Jednak ta odpowiedź nie zachwyciła informatora takiego jak słynny Izaya z Sinjuku. Ciemno włosy przez chwilę trawił wypowiedź mężczyzny, aż w końcu ustalił pewną rzecz. Postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
-Aaa już rozumiem... więc bałeś się, że zrobią coś twojej dziewczynie, hę? A może próbowali ją poderwać...
-Izya, powiedz mi szczerze. Co ty odpierdalasz?
-Jestem informatorem to moja praca.-Wzruszył ramionami i dalej kontynuował.- Czyżbyś chciał zapewnić swojej ukochanej bezpieczeństwo....
-Powtórzę...Co ty u licha odpierdalasz?! Czemu próbujesz mi wcisnąć, że mam dziewczynę. Nie rozumiem, skąd posiadasz takie informacje? Chciałbym mieć kogoś, ale jestem pieprzonym potworem i wszyscy się mnie boją.
-Faktycznie...jesteś potworem. Nie wiem co ta dziewczyna w tobie widzi.-Powiedział spokojnie i dalej drążył temat, na co Shizuo westchnął z rozdrażnieniem.- A może jesteś dla niej miły...kupujesz jej kwiaty, zapraszasz na randki, chronisz przed niebezpieczeństwem...
-Izaya uspokój się...
-Obejmujesz, uspokajasz w trudnych chwilach, jesteście małżeństwem...
-Izaya!
-Co? A właśnie planujecie dzieci? A może już je macie. Są podobne do ciebie czy ...do niej?-Dalej zadawał pytania w ogóle nie reagując na blondyna, który z każdym pytaniem coraz bardziej się denerwował. Nagle przestał przesłuchiwać swojego wroga, gdy ten wybuchnął śmiechem.-Ej co jest takiego śmiesznego?
-Izaya... czy ty jesteś zazdrosny?-Spytał trzymając się za brzuch, próbując uspokoić swój oddech. Jednak widząc niezdarne tłumaczenia czerwonookiego ponownie dostał ataku śmiechy, czyli tak zwanej głupawki.
-Nie jestem, jak mogłeś tak pomyśleć! Przestań się śmiać! Ja tu tylko pracuję!-Krzyczał cały zaczerwieniony ze wstydu i złości.-Shizuo!-Blondyn słysząc swoje imię uspokoił się i spojrzał w oczy informatora, który za wszelką cenę starał się ukryć swój rumieniec.
-Ech, a mówisz, że to ja jestem taki głupi.-Westchnął i przyciągnął do siebie chłopaka, po czym delikatnie go objął.-Idiota...
-Shizu nie lekceważ swojego wroga, w każdej chwili mogę wyciągnąć nóż i cię zadźgać.
-Miałeś ku temu nie jedną okazję, a jednak tego nie uczyniłeś.-Mruknął i mocniej przycisnął ciało informatora.
-Przestań, twoja ukochana będzie zła jak się dowie, że przytulasz kogoś za plecami.-Powiedział, jednak mimo to owinął ręce wokół szyi blondyna.
-Znowu zaczynasz. Może w końcu raczysz mi wyjaśnić skąd ci do głowy przyszła taka myśl iż posiadam dziewczynę?
-No tamta rozmowa przez telefon...wyraźnie słyszałem, że powiedziałeś kochanie....-Wspomniał tamtą smutną dla niego chwilę.
-Ach tamto...to była moja kuzynka. Ma 10 lat, często sobie żartuję i mówię do niej takimi zdrobnieniami. Zawsze się wtedy denerwuje.
-A to zdjęcie z tą dziewczyną...
-To moja była dziewczyna.-Mruknął, lecz czując jak brunet spiął się w jego ramionach dodał.-Zerwałem z nią dawno temu, często mnie zdradzała, zresztą nie tylko mnie.
-Dziwne nic o tym nie wiedziałem. Więc czemu trzymasz to zdjęcie skoro jej nie kochasz?-Spytał starając się wyciągnąć jakieś informacje z złotookiego.
-Bo nie mam żadnego inne zdjęcia, które mógłbym tam postawić.-Odpowiedział zgodnie z prawdą.
-A to...
-Izaya nikogo bliskiego nie mam, nie musisz być już zazdrosny-Przerwał chłopakowi i go zapewnił.
-Nie byłem zazdrosny, po prostu muszę znać podstawowe informacje dotyczące moich wrogów. To teraz poweidz czemu załatwiłeś tak tem gamg?
-Nie wiem! Po prostu uznałem, że nie mogę tego tak zostawić po tym co ci zrobili.Skrzywdzili cię i z jakiegoś powodu to wywołało u mnie furię. Zresztą trudno mi to wytłumaczyć, nie pytaj będzie łatwiej.-Powiedział i zakłopotany schował głowę w zagłębieniu szyi chłopaka.
-Więc zrobiłeś to dla mnie? Jaki miło! Ale zauważ nie potrzebuję pomocy! Szczególnie od swojego wroga!
-Jesteś pewny tego, że jesteśmy wrogami?-Spytał nagle brat słynnego aktora i spojrzał w szkarłatne tęczówki.
-Nie, już nie...-Mruknął i przytknął swoje wargi do ust Shizuo.
Wreszcie koniec. Oryginalny pomysł uległ zmianie i wyszło jak wyszło. Trudno nie chce mi się z tym już bawić. Nie mam humoru, czasu i weny ani doświadczenia i zdolności. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.

 Bonus

Wycięta scena:

-Nie, już nie...-Mruknął i przytknął swoje wargi do ust Shizuo. -A więc żądam byś wyrzucił to zdjęcie i wstawił inne!
-Jakie?
-Takie jakie zrobimy!-Krzyknął uradowany i ponownie przyciągnął złotookiego do swoich ust. Oboje opadli na kanapie. Temperatura i pożądanie z każdą sekundą rosły.
Nagle drzwi z hukiem się otworzyły, a przez nie wpadł lekarz.
-Wybacz dzwoniłem i dzwoniłem, ale nikt nie otwierał więc uznałem co mi szkodzi i pozwoliłem sobie nacisnąć klamkę i o! Drzwi się otworzy dlatego szybko wszedłem.-Doktor mówił otrzepując się z niewidzialnego kurzu i poprawiając okulary.-Pomyślałem, że może już się pobiliście i ...-W tym momencie spojrzał na dwójkę swoich odwiecznych wrogów pogrążonych w namiętnym pocałunku.-Wiedziałem!-Krzyknął i przykuł tym uwagę kochanków.- Ja to od zawsze wiedziełem! Shizuo ciebie nie można zostawić na moment samego. Od razu próbujesz zabić biednego Izayę. Widzę, że tym razem próbujesz go udusić, a Celty mówiła, że zaprzestałeś walki!
-Shinra, ja ci dobrze radzę spierdalaj...-Wydyszał brunet, a w jego dłoni pojawił się nóż sprężynowy.
Chłopak w okularach poczuł jak po jego plecach przepływa zimny pot.
-Ehmm to ja zostawiam leki na stole. Rozumiem, że już w pełni wyzdrowiałeś.-Szybko odpowiedział i wycofał się z mieszkania.
-Nareszcie.-Mruknął Shizuo i powrócił do poprzedniego zajęcia.
Nagle drzwi się po cichu otworzyły, a z nich wychyliła się głowa Kishitasniego.
-To widzę, że już nie jesteście wrogami. Mogę przekazać to radosną nowinę Celty?-Spytał z nadzieją w głosie.
-Shinra!-Oboje Shizuo i Izaya krzyknęli w tym samym czasie.
-Już idę, już już. nie będę wam przeszkadzał...papapa!-Krzyknął i zniknął za rogiem.
-To, już możemy kontynuować?-Zapytał zniecierpliwiony i spragniony dotyku Izaya.
-Nie poczekaj jeszcze chwilę, ja już go troszkę znam.-Mruknął i podniósł do ręki poduszkę.
Nagle drzwi po raz trzeci się uchyliły, a zza framugi wyjrzał lekarz.
-To może spotkamy się na podwójnej randce...-Zapytał, lecz nie skończył myśli bo w tym moncie został uderzony poduszką w twarz-Auu! A to za co!
-Shinra idź już sobie!-Krzyknął zdenerwowany "Postrach Ikebukuro".
-Ale ja tylko chciałem...-Nagle tuż koło jego twarzy przeleciał scyzoryk i wbił się w drewniane drzwi.
-Nic nie chciałeś.-Powiedział i dodał.-Następny rzut będzie celniejszy.
-Ah tak tak! No to do....zobaczenia. Właśnie to się zdwonimy odnośnie tej randki, a i nie zapominaj o lekach!-Krzykną i zamknął drzwi.
-Ech wreszcie sami...-Westchnął z ulgą.
-No Shizuś...to na czym skończyliśmy...