sobota, 1 listopada 2014

Angry birds.

Kolejny leniwy dzień..
Para nastolatków okupowała łóżko znajdujące się w przestronnej sypialni. Byli oni pochłonięci pewną czynnością...
A owym zajęciem okazało się być nic innego jak zabawa telefonem.
Chłopcy leżeli obok siebie, każdy z komórką w ręku. Próbowali oni swoich sił w tej szatańskiej grze zwanej "Fluffy Birds" Póki co, Sasuke był górą. Zręcznie kierował niebieskim ptaszkiem omijając wszystkie napotkane przeszkody. W przeciwieństwie do niego, Naruto wpadał na każdy słupek.
-No kurde znowu! Ta gra jest głupia!- Krzyknął oburzony blondyn rzucając telefon na łóżko, po czym spojrzał na swojego towarzysza.-Tsk..to nie fair..jak ty to robisz?!
-Mhm..- Sasuke tylko mruknął coś pod nosem skupiając się na tej jakże emocjonującej rozgrywce.
Uzumaki warknął niezadowolony faktem, iż ciemnooki go zignorował. Ponownie zapytał.
-No Sasuke..proszę powiedz co zrobić, by wbić na taki wysoki level..- Poprosił, dodając w myślach" Co zrobić by wbić na taki wysoki level...albo przynajmniej ominąć więcej niż sześć słupków..."
Niestety, i tym razem zyskał odpowiedź w postaci cichego pomruku.
-Hey, draniu! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
-Hn...
-Ty mnie nie słuchasz..- Wysyczał wkurzony, po czym dodał.- Idiota!
-Mhm..
Blondyn był już gotów sięgnąć po telefon, Uchihy by uzyskać jakiś kontakt z chłopakiem. Jednak w tym samym momencie wpadł mu do głowy pewien pomysł.
Naruto pochylił się w stronę swojego towarzysza i wyszeptał:
-Sasuke....czy pozwoliłbyś mi się przytulić? - Zapytał spoglądając na ciemnookiego. Oczywiście, tak jak się spodziewał dostał taką samą odpowiedź jak wcześniej. Tym razem nie wkurzył się, a kontynuował realizację swego niecnego planu.- To co jakbym cię pocałował? Tu i teraz~?
-Hn..-Uchiha nawet nie podniósł wzroku na drugiego chłopaka. Był zbyt pochłonięty grą, by oderwać się od ekranu swojej komórki.
- Kochanie..-Naruto ponownie spróbował swoich szans, pochylając się i szepcząc do ucha ciemnookiego.- Czy zgadzasz się na......
 I ponownie, kolejne "Mhm-nięcie" oraz kiwnięcie głową ze strony Uchihy. Jednak blondyn nie skarżył się. Ba! Ta odpowiedź bardzo go usatysfakcjonowała. W jednej chwili wyrwał swojemu ukochanemu telefon z ręki i sam zawisł nad czarnowłosym.
-Hey! Naruto co ty wyprawiasz?!- Krzyknął zdenerwowany chłopak spoglądając w górę na uśmiechniętego Uzumakiego.
-Jak to co? Przecież się zgodziłeś!- Odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-Na nic się nie zgadz- Sasuke nie zdążył dokończyć swojego zdania, gdyż został uciszony namiętnym pocałunkiem.
- Na to też się zgodziłeś..- Wyszeptał niższy z dwójki wsuwając dłoń pod koszulę swojego ukochanego...

- - -

Dwa nagie ciała nakryte ciepłą kołdrą leżały wtulone w siebie.
Naruto, otworzył swoje niebieskie oczy i spojrzał na postać, która była odwrócona do niego plecami. Chłopak zajrzał przez ramie i syknął z niezadowolenia, gdy jego oczom ukazała się ta znienawidzona gra. Dlatego szybko zabrał telefon nim jego kochanek zdążył zareagować.
-Sasuke! No co jest kurcze?! Wolisz tą grę ode mnie? - Zapytał wydymając policzki niczym małe dziecko na co ciemnowłosy tylko westchnął.
-Naruto znasz odpowiedź, teraz oddaj mi to.- Mrukną spoglądając na blondyna, który trzymał komórkę w ręku i zdecydowanie nie zamierzał wykonać jego prośby.
Chłopak zignorował słowa Uchihy po czym wyłączył owe urządzenie i odłożył je na półkę obok łóżka.
-Naruto..- Wysyczał czując, że poziom jego irytacji wzrasta.
-Zastanowię się.- Odpowiedział i przytulił się do ciemnookiego wdychając jego zapach. - Może oddam, ale musisz na to zasłużyć. - rzekł pozostawiając czerwony znaczek na ramieniu kochanka.
 -Idiota - Stwierdził Sasuke gładząc blondyna po głowie i pozwalając, by kąciki jego ust delikatnie się uniosły.

______

Krótko, zwięźle, ale mam nadzieję, że komuś się spodobało! >.<
Rozważam dodanie małego Bonusa do tego, ale zobaczymy.

piątek, 20 czerwca 2014

Trzy stopnie do szęścia.

Czerwone Ferrari, z piskiem opon podjechało pod budynek szkoły, tym samym zwracając uwagę wszystkich studentów stojących w około.
Samochód zatrzymał się, po czym wysiadł z niego blond-włosy jegomość. Chłopak posłał uśmiech znajomym po czym odwrócił się do swojego szofera, którym był jego ojciec.
-To cześć, ja lecę. Nie mogę się spóźnić bo Iruka mnie zabije.- Powiedział z widocznym lękiem w oczach, wymawiając imię swojego nauczyciela.
-Oj tam..oj tam... -Mruknął Minato naśmiewając się z miny swojego syna.
-Ach nawet tak nie mów! Czy zdajesz sobie sprawę iż właśnie zabiłeś jednorożca!? -Sapnął blondyn po czym dodał - od kręć to..nim będzie za późno..
- Naruto, ty chyba nie wierzysz...-Mężczyzna nie dokończył swojego zdania, gdyż jego syn przerwał mu w połowie powtarzając.
-Odkręć to..
- Eh....okaj okaj...jak to było..matjo matjo?
-Tak! Dobrze - Na twarzy Naruto ponownie pojawił się szeroki uśmiech, jednak chwila euforii nie trwała długo, gdyż rozbrzmiał dzwonek symbolizujący rozpoczęcie się zajęć. - O kurwa! - Zaklął młody Uzumaki.
-Naruto wyrażaj się!- Minato zganił swojego syna za przekleństwo.
-Sorki! Wybacz muszę lecieć narka, tato!- Niebieskooki pomachał do ojca gnając w stronę sali, w której miały odbywać się jego pierwsze zajęcia.
Chłopak wpadł do klasy niczym burza, krzycząc od progu. - Przepraszam za spóźnienie! Ja naprawdę..to nie moja wina bo widzi pan..śmieszna sprawa i w ogóle...
-Naruto...-Ktoś krzyknął do chłopaka, jednak ten nie zwrócił uwagi spoglądając w podłogę i szukając dobrego wyjaśnienia.- Hey Naruto!..Naruto ty cymbale!
-Ouch!- Blondyn krzyknął z bólu spowodowanego przez zetknięcie się pięści z jego głową.- A to za co?!- Zwrócił się do winowajcy z oburzeniem w oczach.
-Idioto mógłbyś się chociaż rozejrzeć. Spójrz, Iruki nie ma jeszcze w klasie. Szczerze powiedziawszy wątpię, żeby w ogóle przyszedł. Ma parę spraw do załatwienia w związku z tym nowym uczniem.
-Ale nie trzeba było mnie tak od razu bić..mogłaś powiedzieć...a nie..- Mruknął dąsając się na co dziewczyna wywróciła oczyma.
-Gdybyś słuchał...-Różowo-włosa zaczęła swój wywód, jednak Naruto tylko stęknął mając dosyć i przyssał się do ust dziewczyny tym samym kończąc jej wypowiedź. Niestety odpowiedzią było kolejne mocne uderzenie w głowę.- Nie przerywaj mi kiedy do ciebie mówię!
-Tak..Tak..też cię kocham, Sakurko..- Chłopak wymamrotał kierując się w stronę swojego miejsca. - Ale mnie łeb napiernicza...-Żalił się pod nosem rozmasowując obolałe miejsce.
Po chwili do jego ławki przysiadła się sprawczyni, która cierpiała z powodu wyrzutów sumienia za ostre traktowanie 'ukochanego'. Dziewczyna pocałowała czubek głowy chłopaka, po czym w tuliła się w niego.
W tym momencie do pokoju wszedł wychowawca klasy narzekając pod nosem na "Durne procedury, które zabierają cenne minuty z lekcji." Mężczyzna staną przy swoim biurku i westchnął rozglądając się w około.
- Przepraszam za moją nieobecność. Musiałem załatwić parę spraw związanych z naszym nowym uczniem.-Ogłosił po czym wyjął dziennik by sprawdzić frekwencję.
-Nowy uczeń?- Mruknął Naruto spoglądając na swoją różowo-włosą towarzyszkę, która wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Przecież już ci mówiłam...Naucz się słuchać ty cymbale jeden ty!- Dziewczyna chciała uderzyć chłopaka jednak w tym samym momencie została wyczytana z listy. -Obecna! - Krzyknęła w stronę nauczyciela i ponownie zwróciła się do blondyna, który siedział tuż obok marszcząc brwi.
-Naruto Uzumaki.- Wyczytał mężczyzna rozglądając się po klasie w poszukiwaniu blondyna.
-Obecny! Widzi pan?! W przeciwieństwie do pana ja się nie spóźniłem!- Krzyknął chłopak z szerokim uśmiechem na ustach.
-Eh widzę, Naruto..i jak mówiłem musiałem się zająć..
-Sratata. Nauczyciele to zawsze mają wyjaśnienie na wszystko, hmpf.- Burknął niebieskooki.
-Jak ty się zachowujesz w stosunku do ciała dydaktycznego?! Nie masz w ogóle..- Mężczyzna oburzył się zachowaniem wychowanka i chciał mu już dać naganę, gdy drzwi się otworzyły, a do klasy wszedł chłopak.-Och witaj, Sasuke..- Powiedział, już spokojnym tonem, zwracając się do ciemno-włosego.- Uhm tak więc to jest nasz nowy uczeń. Mam nadzieję, że się zaklimantyzujesz w naszym gronie i szybko znajdziesz przyjaciół. Czy chciałbyś coś powiedzieć o sobie zanim zajmiesz miejsce?
-Hn..nie widzę wskazań..-Mruknął chłopak.
-Dobrze, w takim razie zajmij miejsce i zaczynamy lekcję...Aha na początku chciałbym ogłosić pewną sprawę. Mianowicie..-Mężczyzna skupił się na prowadzeniu zajęć, a Sasuke zajął wolne miejsce przy ścianie.
Naruto spoglądał z niezadowoleniem na nowego ucznia. Zauważył też, że nie tylko on przyglądał się ciemnookiemu. Wszystkie dziewczyny patrzyły na Sasuke rozmarzonym wzrokiem, co wywołało u blondyna prawdziwe oburzenie.
-Phi i co on takiego w sobie ma, dopiero co przylazł, a wszystkie laski już mają kisiel w gaciach.-Mruknął zdenerwowany chłopak, po czym dodał.- Heh i tak wiadomo, iż to ja jestem tym przystojnym.
-No no..polemizowałabym..-Wyszeptała różowo-włosa.
-Co?! Sakura ty też przeciwko mnie?!
-Oj no zamknij się. Tak tylko mówię. Przecież musisz przyznać, iż jest seksowny...
-Tsk..ma urodę jak baba..ta jasna cera, niczym z kostnicy się urwał..
-Gdzie tam nie znasz się i tyle.- Zielonooka machneła ręką, po czym odwróciła się do swojej przyjaciółki,by przedyskutować najnowsze trendy modowe. Oczywiście ich rozmowa szybko potoczyła się w kierunku pewnego ciemnowłosego chłopaka. Sakura zupełnie zapomniała o siedzącym u jej boku blondynie. To wywołało tylko jeszcze większą awersję Uzumakiego do Sasuke.


Nowy uczeń zyskał niesamowitą popularność w ciągu kilku godzin. Oprócz niezwykłej urody był też mądry i wysportowany. Nie było studenta ani nauczyciela, który by go nie wychwalał..no może z wyjątkiem Naruto. Chłopak wytrzymał parę godzin po czym podszedł do ciemnookiego i pochylił się nad jego ławką.
-Nie lubię cię..
-Hn..-Mruknął Sasuke nie zwracając uwagi na słowa blondyna.
-Nie znoszę cię..-Niebieskooki ponownie wysyczał w stronę drugiego ucznia, który znowu mruknął nie zaszczycając Uzumakiego spojrzeniem.- Hej! Słuchaj kiedy się do ciebie mówi, ty draniu!
-Nie da się nie słuchać, kiedy jakiś kretyn drze ci się do ucha, nie sądzisz?- Ciemnowłosy w końcu odpowiedział słowami na zaczepki.
-Pewnie uważasz, że jesteś lepszy! Taki mądry i przystojny..wręcz wspaniały!
-Hn uznam to za komplement.
-Za kogo ty się uważasz, co?! Nie podskakuj nowy, bo oberwie ci się. Mogę sprawić, iż cała ta twoja sława zniknie prędzej niż się pojawiła.- Groził blondyn łapiąc drugiego chłopaka za koszulę. Jednak w tym samym momencie został popchnięty prosto na przeciwległą ławkę.
-Słuchaj, młotku. Nie wchodź mi w drogę. Nie dbam o to czy mnie lubią czy też nie więc możesz sobie zabrać tą  swoją zakichaną sławę.- Wysyczał po czym odszedł z rękoma w kieszeni.
-Tss..A więc tak chesz się bawić? Dobrze..- Naruto wymamrotał pod nosem.
Od tego dnia, Sasuke oficialnie stał się jego wrogiem numer jeden. Blondyn starał się go przewyszyć we wszystkim, by zdeptać godność młodego Uchihy. Często dochodziło między nimi do bijatyk, po czym oboje lądowali u pielęgniarki oraz psychologa szkolnego.


To był ich pierwszy stopień znajomości: Nienawiść od pierwszego spojrzenia.
________________________________________________


Cóż to pierwszy od tak dawna wpis..i..niestety nie jest on betowany..
No nie jest najlepiej, wiem. Jednak mam nadzieję, iż następnym razem będzie lepiej. Cóż człowiek się uczy, nie? ^^''
W razie pytań, czy jakich kolwiek rad i tym podobnych napiszcie komentarz. Mam nadzieję, że coś się pojawi..heh..

Informacja.

Informacja.
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność. Miałam mnóstwo rzeczy na głowie i tak wyszło.
Postaram się ponownie powrócić do pisania, lecz nic nie obiecuję.
Na razie mam pare planów odnośnie tego bloga.
1.Poprawić pare ff, reszta- delete.
2. Zmienić wystrój.
3. Ogarnąć kokpit.
4. Pisać.
Nie wiem ile czasu mi to zajmie, ale przewiduję, iż może to trwać dosyć długo. Szczególnie, że mój komputer jest obecnie w naprawie. To chyba tyle słowami wstępu, a teraz zapraszam na krótkiego fanfica. (Zostanie on opublikowany za kilka minut)

sobota, 28 września 2013

Drrr-007

Mężczyźni byli gotowi do akcji. Teraz omawiali ostatnie detale dotyczące ich planu. Musieli wszystko dopracować, gdyż nie było tam miejsca nawet na najdrobniejsze pomyłki.
-Dlatego wy zaatakujecie z punktu A, wtedy my przejmiemy grupę w punkcie C i dzięki temu zyskamy paczkę...-Tłumaczył ciemnowłosy.
-Izaya, gnoju zamknij się! Nie potrzebny nam twój głupi plan, tracimy tylko czas.-Zdenerwował się blondyn. Nie lubił działać z godnie z nakazanym wzorem. Zawsze, gdy sytuacja wymykała się z pod kontroli musieli zmieniać plan działania. Dlatego wolał iść na żywioł.
-Z całym szacunkiem Shizuś, ale nie będziemy się na nich rzucać bez tego oto planu. Nie jesteśmy neandertalczykami by się okładać maczugami...upsss patrzac na ciebie i twój niski iloraz inteligenci to jednak zaczynam powątpiewać w moją tezę.-Odparł brunet wyginając usta w wrednym uśmieszku. Nie chciał się kłócić przed operacją, ale denerwowanie Hejwajimy było jego ulubioną zabawą. Po prostu nie mógł sobie odmówić tej przyjemności.
-Izzayaa!-Krzyknął blondyn po czym zamachnął się i uderzył swojego kompana w głowę pistoletem, który przez cały ten czas spoczywał w jego dłoni.
Brzdęk!
Rozległ się dźwięk tłuczącego się szkła, a następnie rozbrzmiał melodyjny śmiech jednego ze szpiegów.
-Hahaha nie potrafisz mnie trafić z takiej małej odległości? Hahaha! Shizuś rozbawiłeś mnie.-Śmiał się czerwonooki wycierając wierzchem dłoni łzy śmiechu.
-Shinra, wszystko w porządku ?- Spytał złotooki swojego towarzysza, który trzymał się za obitą łepetynę.
-Moje okulary się potłukły, ale i tak dobrze, że nie rozwaliłeś mi głowy.-Westchnął rozmasowując obolałe miejsce. Po chwili uklęknął przy szczątkach swoich szkiełek i pogrążył się w żałobie.-Jak ja teraz będę działał, przecież nic bez moich okularów nie widzę! AAAA Izaya jak mogłeś?
-Wiń Shizusia nie mnie.-Odparł brunet.
-Izaya znowu zaczynasz ?
-Zamknijcie się! Mamy misję.-Powiedział mężczyzna, który dotychczas stał z tyłu i nie mieszał się w bójkę. Jednak czas ich gonił dlatego musiał zainterweniować.-Shinra uspokój się. Przecież i tak miałeś założyć soczewki więc zrób to i nie marudź.
-Ech masz rację, Kadota.-Mruknął brunet po czym wyjął z kieszeni małe pudełeczko, w którym znajdowały się szkła kontaktowe. Włożył je do oczu, pomrugał chwilę, a kiedy uznał, że wszystko w porządku dodał.- No to ruszajmy! 
-Jak ja nienawidzę przemocy-Westchnął Shizuo, który załadowywał swoją broń.
-Właśnie zauważyłem...-Mruknął Kishitani i ostatni raz spojrzał na, leżące na ziemi. kawałki rozbitego szkła.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny króciótki oneshot. Mogę powiedzieć iż jest to tak jakby zwiastun mojego przyszłego opowiadania. Jednak jeszcze minie sporo czasu nim napiszę pierwszy rozdział.
Skąd taki pomysł?
Proszę o to link. Zainspirowała mnie ta piosenka i ten fanart.
Ps:. Czy to z tyłu to pianino?
http://www.youtube.com/watch?v=l9LCd9fvJMI

środa, 18 września 2013

Shizaya - Dzień z życia Namie

"Pii piip pii pip!" -Rozległ się dźwięk alarmu, który zbudził brązowowłosą ze snu. Kobieta niechętnie wstała i ruszyła do kuchni po kubek gorącej kawy. W między czasie wzięła do ręki ramkę ze zdjęciem, na którym znajdował się jej brat. Westchnęła i pogrążyła się w marzeniach. Niestety nie miała czasu, dlatego odłożyła przedmiot na półkę i rozpoczęła przygotowania do pracy. Po paru minutach była gotowa do wyjścia.

Przechodziła ulicami miasta i obserwowała otaczające ją krajobrazy. W pewnym zaułku zauważyła paru mężczyzn z pałkami, którzy przygotowywali się do walki. Niedaleko nich stał pewien czarnoskóry mężczyzna, który z uśmiechem promował restaurację z rosyjskim sushi. Krzyczał znane wszystkim maksymy i rozdawał ulotki. Jedna z nich trafiła do trzyosobowej grupki nastolatków. Namie znała ich prawdziwą tożsamość. Wiedziała, że ta nieśmiała dziewczyna w okularach trzyma pod swoim mundurkiem słynną Saikę. Rozpoznała również blondyna, który jest szefem pewnego gangu, a także ciemnowłosego chłopca będącego stworzycielem Dollarsów. Nagle dostrzegła grupę przyjaciół Kadoty. Jak zwykle Erica i Walker mieli ze sobą stertę mang i innego badziewia, długowłosy chłopak siedział w swoim ukochanym vanie, a Dotachin ze zrezygnowaniem kręcił głową.
"Wrum Wrum!"-Rozległ się warkot silnika, który brzmiał jak rżenie konia.
Na ulicę wjechał czarny motor, za którym wszyscy się oglądali i szeptali "To miejska legenda, bezgłowy jeździec" Pojazd tak szybko jak się pojawił tak też znikł.
Naglę uwagę brązowowłosej przykuł pewien uczeń liceum. Szedł szybkim tempem nie zwracając uwagi na przechodniów. To był jej brat, w którym była zakochana. Już chciała go zawołać jednak poddała się widząc pewną dziewczynę z dużą blizną w okół jej szyi.
Namie spojrzała na zegarek i zaczęła iść szybciej w obawie, że spóźni się do pracy. W międzyczasie spotkała słynnego aktora, który był bratem "potwora Ikebukuro", dwie dziewczynki będące siostrami jej pracodawcy oraz mężczyznę w masce przeciw gazowej.
W końcu dotarła do apartamentu Izayi. Bezwachania otworzyła drzwi i weszła do środka. Jak zwykle powitała ją cisza oraz zimna aura panująca w mieszkaniu. Jednak kobieta się nie przejęła i od razu podeszła do biurka, na której leżała "lista rzeczy do zrobienia". Namie otworzyła szafkę, by znaleźć pewne dokumenty. Jednak natrafiła tylko na odciętą głowę w przezroczystym pojemniku. Następna szuflada była pełna noży i innych ostrych narzędzi w kolejnej znalazła fiolki z trucizną.
Westchnęła ze zdenerwowania i poszła po swojego pracodawcę, gdyż nie mogła znaleźć potrzebnych jej przedmiotów.
Otworzyła drzwi, a jej oczom ukazał się obraz przedstawiający dwóch facetów tulących się do siebie.
To był jej szef- Orihara Izaya, oraz jego wróg numer jeden - Shizuo Hejwajima. Oboje nie zauważyli kobiety i dalej pogrążali się w swoim pożądaniu.
-Rezygnuję!- Kobieta powiedziała swym wiecznie znudzonym głosem, a potem trzasnęła drzwiami i wyszła z mieszkania. To było dla niej za dużo. Mogła pracować koło odciętej głowy, która należała do mistycznej postaci, w której zakochany był lekarz podziemi. Mogła pracować u największego świra tej planety. Mogła wytrzymać z myślą, że darzy swego brata bardzo głębokim uczuciem, a on i tak woli martwy łeb. Nie zraził jej fakt iż za sprawą nożownika stoi drobna nastolatka. Nie obawiała się "postrachu Ikebukuro". Potrafiła zignorować Simona i nie przystać na jego propozycje odnośnie zjedzenia sushi, ale TO to już za wiele. Dwóch facetów, dwóch wrogów. Czy ona może mieć chociaż jeden dzień spokoju?

-Izaya...straciłeś swoją sekretarkę.-Mruknął blondyn do swojego kochanka.
-Ech może to i dobrze...denerwowała mnie, a tak to przynajmniej nikt nam już nie przerwie-Powiedział i przyssał się do ust złotookiego.

-----------------------------------------------------------------------------------
Jak widać bardzo króciutkie, ale jak mówiłam nie mam czasu. Dlatego bardzo przepraszam!
Dziękuję za odpowiedzi pod ostatnim postem.

sobota, 14 września 2013

Informacja!

Bardzo przepraszam, że ostatnio nic się nie pojawiło, ale nie mam czasu. Mam za dużo spraw na głowie, jednak mam nadzieję, że niedługo wszystko się ułoży. Na razie nie chcę zawieszać bloga, dlatego mam małe pytanko.
Czy pisać raz na jakiś czas takie krótkie oneshoty. (Bardzo bardzo krótkie. Niektóre mogą mieć 1000 słów, a inne 100)  Pojawiałyby się 1-2 razy na tydzień plus raz na dłuższy okres czasu jeden dłuższy oneshot lub rozdział do opowiadania.
Czy pisać tylko te dłuższe?

I jeszcze jedna rzecz. A mianowicie co z opowiadaniami ze scenami +18? Spróbować i coś napisać? I jak daleko mogę się posunąć?

niedziela, 1 września 2013

Ereri cz I

 Wreszcie udało mi się to napisać. Uff!
Przepraszam, że tak długo, ale dopiero wczoraj wróciłam.
Ech zawsze tak jest....W roku szkolnym nie ma czasu bo szkoła, a w wakacje i ferie wyjeżdża się gdzieś.
No nic mam nadziję, że się spodoba.

Ps. Uwaga piszę by nie było problemów.
To jest Ereri-Seme!Eren x Uke!Rivaille!
Tak tylko przypominam.
-----------------------------------------------------------------------------
Grupa żołnierzy zmierzała w stronę cywilizacji uwięzionej za murami. Na twarzach widać było wymalowane zmęczenie, ale również szczęście. Mieli powód do radości, w końcu wracali z ciężkiej misji, żywi. Nie ponieśli klęski, kolejny raz wygrali z tytanami. Udało im się przetrwać oraz zdobyć cenne informacje dotyczące olbrzymów.
Eren jechał w ciszy i podziwiał widoki. Na początku przyglądał się ogromnej, zielonej łące, następnie przeniósł swój wzrok na zarysy gór znajdujących się w oddali. Nagle spojrzał przed siebie, zobaczył tak dobrze znany mu mur, dlatego szybko skierował głowę w bok, gdzie ujrzał małą rzeczkę. Jednak nie ona była obiektem jego zainteresowania. Wzrok chłopca utkwił w niskiej postaci siedzącej na czarnym wierzchowcu. Uważnie przyjrzał się drobnej posturze swojego kapitana. Zauważył jak jego biodra delikatnie unosiły się i opadały na siodło zgodnie z tempem chodu konia. Brązowowłosy, widząc ten ruch, poczuł delikatny ucisk w podbrzuszu, dlatego szybko przeniósł swój wzrok na twarz kaprala. Jednak ta zmiana mu nie pomogła.
"Trudno"-Pomyślał chłopak-"Muszę jeszcze trochę wytrzymać, potem się zajmę tym problemem."
Westchnął na myśl o zabawie ze swoją ręką. Tak bardzo chciał, by na miejscu jego kończyny znalazł się Rivaille...
Eren już dawno pogodził się z faktem iż ciemnowłosy go pociąga. Zaakceptował to uczucie i krył je głęboko w swoim wnętrzu, tak by nikt inny się o tym nie dowiedział. Jednak z każdym dniem stawało się to trudniejsze.
Chłopak ponownie zapatrzył się w żołnierzu, ponownie podziwiał każdy cal jego ciała. Kompletnie zapomniał o otaczającym go świecie.
Nagle usłyszał czyiś głos, który szybko przywrócił go do rzeczywistości.
-Ej! Słyszałeś?!
-Przepraszam! Nie usłyszałem możesz powtórzyć, sir?-Spytał przestraszony chłopak. Zastanawiał się o co chodzi. Rivaille zazwyczaj nie jest rozmowny, lecz jak już się odezwie...Powiedzmy szczerze jest to zwiastun kłopotów.
-Patrz przed siebie, a nie na mnie! Wiesz jakie to denerwujące uczucie, gdy ktoś się tak na ciebie gapi?
-Tt-tak, sir!-Krzyknął, odwrócił wzrok od ciemnowłosego, lecz nie na długo. Ponownie przekręcił głowę, lecz tym razem jego oczy skrzyżowały się z szarymi tęczówkami, które przypominały burzowe  niebo. Brązowowłosy uciekł wzrokiem i już do końca podróży nie patrzył w bok, a dokładnie starał się nie patrzeć, gdyż jego spojrzenie samo wyszukiwało niskiego osobnika.
W końcu żołnierze dotarli do swojego celu. Wszyscy zsiedli z koni i zabrali swoje rzecz. Niektórzy poszli coś zjeść, inni postanowili iść do pokoju i się zdrzemnąć, kilka osób poszło zdać raport, a reszta załatwić swoje osobiste sprawy. Innymi słowy każdy ruszył w tylko sobie znaną stronę.
Zielonooki był w grupie osób, która pragnęła znaleźć się w swoim pokoju i odpocząć. Jednak on nie miał zamiaru spać. Chłopak chciał się pozbyć swojego dokuczliwego problemu. Postanowił szybko odejść zanim ktoś go zatrzyma, niestety nie zdążył. Poczuł ból w ramieniu i nim się obejrzał został obezwładniony przez swojego kapitana.
-No dobrze, to teraz wyjaśnimy sobie parę rzeczy...-Mruknął ciemnowłosy.-Powiedz, Eren... Cóż takiego interesującego zauważyłeś podczas podróży, hę?
-Ccc-o ja?-Zająkał się. Nie wiedział czego może się spodziewać po tym chłopaku. Jednak postanowił powiedzieć prawdę, a dokładniej tak zwaną "pół-prawdę"-Ehmm pierwszy raz byłem za murami i no cóż...wszystko było interesujące. Pierwszy raz poczułem się tak wolny, mimo że jest to terytorium tytanów.
-Ah rozumiem... w takim razie, czemu wgapiałeś się we mnie?-Zapytał, a nastolatek przeklął w myślach. Był pewny, że Rivaille nie zwrócił na to uwagi. Oczywiście pominąwszy ten jeden raz kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, po tym jak kapral go upomniał. Brązowowłosy już przeczuwał, że czekają go kłopoty.
- Może miałem coś na twarzy, może ubrudziłem się krwią....no co? Odpowiadaj jak się do ciebie mówi, gówniarzu.-Podniósł głos i mocniej ścisną ramię Erena, aż ten wygiął twarz z bólu.
-Nie wiem! Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie bo sam nie znam odpowiedzi! Moje gałki oczne ruszały się za mnie!-Krzyknął, a jego policzki pokryły się różową barwą.
"Idioto i co się rumienisz jak głupi, przecież nie wyznałeś mu miłości....jeszcze"-Nastolatek nakrzyczał na siebie w myślach. Nie może się za każdym razem tak ponosić. Jeśli podda się swoim hormonom to kiepsko skończy. Już widział ciemny scenariusz, w którym próbuje zaciągnąć kaprala do łóżka. Zapewne skończyłby poćwiartowany na części. Doskonale wiedział, jakie niebezpieczeństwo na niego czyha ze strony Rivaille'a. Teraz tylko się modlił, by nie zrobić niczego głupiego w jego obecności.
- Jak to same?-Spytał nie wiedząc o co chłopakowi chodzi.
"Teraz mam szanse! Mam nadzieje, że mnie za to nie zabije..."-Brązowowłosy pomyślał z przerażeniem, ale w końcu odważył się, by wykonać ruch. Wyrwał nadgarstki z uścisku i szybko objął mniejsze ciało. Przyłożył swoje usta do odpowiedników czarnowłosego, po czym prędko się odsunął. To była szybka akcja, a sam pocałunek- o ile można to tak nazwać- był jak muśnięcie motyla. Teraz czekał na karę, lecz ona nie nastała.
Spojrzał na swojego kapitana, który stał w miejscu z lekkim rumieńcem na policzkach. Eren zastanawiał się czy może obmyśla już jakieś tortury, albo gorzej! Może uznał, iż ten gest był na tyle nie higieniczny i lepiej będzie jak stanie w miejscu, by bród nie rozniósł się po jego ciele? Jednak prawda była nieco inna. Oczywiście, czarnowłosy czuł duży dyskomfort spowodowany atakiem na jego czystą przestrzeń osobistą, jednak nie to go dręczyło w tym momencie. Kapral pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Nie wiedział jak się zachować. Nigdy wcześniej nie zdobył podobnego doświadczenia, ba! Nawet jego rodzina nie okazywała mu podobnych gestów. Mimo że było to niehigieniczne, chłopak przyznał po cichu, że bardzo przyjemne. Ten ułamek sekundy zdołał tyle zmienić....
Nagle jego myśli przerwał cichy głos.
-Ehm Kapralu Rivaille....-Powiedział nieśmiało nastolatek chcą przywrócić swojego kapitana z powrotem do świata żywych. Nie mógł znieść tej ciszy, chciał wiedzieć co szarooki ma do powiedzenia na temat tego wybryku. Nawet jeśli to miała być długa i bolesna reprymenda.
-Chcesz powiedzieć, że nie masz kontroli nad ciałem?
-Co? Nie! Nie o to mi...-Nie dokończył, gdyż poczuł mocne kopnięcie w brzuch. Brązowowłosy odpadł na kolana i zaczął kaszleć.
-Następnym razem, gdy stracisz kontrolę nie będę taki miły.-Mruknął i odszedł od chłopaka.
Eren jeszcze chwilę klęczał, aż w końcu zdecydował się wstać. Udało mu się, lecz nie mógł złapać idealnej równowagi, dlatego postanowił się podeprzeć ściany. Jednak zanim dotknął zimnego kamienia poczuł jak ktoś go łapie pod ramie. Przestraszony podskoczył, gdyż myślał, że nikogo w ookół niego nie było. Był pewien, że wszyscy żołnierze rozeszli się w swoją stroną.
-Spokojnie, pomogę ci-Powiedziała dziewczyna w okularach i uśmiechnęła się szeroko.- Myślę, że czasem za ostro cię traktuje.
-Eh?-Chłopak na początku nie rozumiał o co dziewczynie chodzi. Dopiero potem zrozumiał.
"Czyżby Hanji widziała całe to zajście? Nie oby nie...."
-Heh Rivaille naprawdę przesadził, będziesz miał guza....-Westchnęła i dalej kontynuowała- Jednak szczerze mówiąc to spodziewałam się, że zrobi ci większą krzywdę za ten pocałunek...Myślałam iż będę musiała interweniować, a tu proszę! Myliłam się! Ale to dobrze, przynajmniej nie będziesz chodził poobijany.
"Cholera! Widziała, wszystko widziała! Teraz nie da mi spokoju, oby nie powiedziała tego Mikasie...Waaah dopiero wtedy zaczną się kłopoty!"-Eren rozpaczał nad swoim losem.
-Spokojnie nikomu o niczym nie powiem!-Dziewczyna w kucyku szybko powiedziała, jakby potrafiła czytać w myślach nastolatka.
Eren słysząc słowa okularnicy tylko westchnął z ulgą.
-Dobra! To chodźmy coś zjeść!-Krzyknęła i pociągnęła chłopaka w kierunku jadalni.

---------------

Nastolatek skończył swój posiłek i właśnie chciał wstać od stołu, gdy został zatrzymany.
-Ej Eren poczekaj!-Krzyknęła dziewczyna i złapała chłopaka za rękę.
-Coś się stało?-Spytał się. Nie wiedział co też brązowooka może od niego chcieć. Nagle do jego głowy wpadła jedna myśl. Czyżby nie zachowała jego tajemnicy i powiedziała komuś o tym pocałunku?
- Mam do ciebie pewną prośbę...-Powiedziała, po czym spojrzała w oczy chłopaka czekając na jego reakcję.
-Jaką?- Zadał pytanie. Wiedział, że powinien odwrócić się na pięcie i jak najszybciej się oddalić, jednak był ciekaw tego co też Hanji może od niego chcieć.
-Idź i zanieś te papiery kapralowi.-Powiedziała z poważną miną i podała mu plik kartek.
-Ehh?!- Wydyszał niezrozumiałe słowo, po czym spojrzał z przerażeniem na "czterooką".
"Wiedziałem...wiedziałem, że to pytanie mnie zgubi! Jakbym od razu odszedł to nie miałbym takiego problemu! Tym razem na pewno będę martwy"
-Oj eren... Nie masz się co obawiać. Nie zrobi ci krzywdy tylko dlatego, że przyniosłeś mu parę ważnych dokumentów...tak przynajmniej myślę...
-Dzięki, naprawdę mnie pocieszyłaś.- Mruknął zdenerwowany, zastanawiał się dlaczego to ON musi zanieść te kartki. Przecież są jeszcze inni żołnierze. Po co Hanji prosi go o taką głupią przysługę, sama może to zrobić.
-Heh nie ma za co! To co zaniesiesz te kartki? Ja nie mam teraz czasu, a one do jutra muszą być podpisane, sprawdzone i zatwierdzone.-Powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Taa jasne...-Mruknął i skierował się do wyjścia, jednak ponownie został zatrzymany. Spojrzał na dziewczynę nie rozumiejąc o co chodzi.
-Eren, może tego nie zauważyłeś, ale dałam ci szansę na "bezpieczne" spotkanie sam na sam z Rivaillem, wykorzystaj ten czas jak najlepiej. Jak to spieprzysz to drugiej szansy nie dostaniesz.- Wyszeptała z poważną miną po czym dodała-Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnicie. Powodzenia!-Poklepała zdezorientowanego chłopaka po plecach i odeszła w swoją stronę.
Brązowowłosy jeszcze chwilę stał w miejscu, aż w końcu zdecydował, że wypełni to zadanie. Sprawdził czy zabrał wszystkie dokumenty i ruszył na misję.
Przeszedł przez niezliczoną ilość korytarzy i schodów, ale w końcu dotarł pod drzwi pokoju, w którym rezydował młodszy kapral.
Ostatni raz przejrzał kartki, po czym spojrzał na drzwi.
"Raz kozie śmierć..."
Przełknął ślinę i w końcu zapukał. Rozważał propozycję ucieczki, ale było już za późno. Usłyszał skrzypnięcie zawiasów, a potem zauważył Kaprala ze szczotką w ręku i chustką na głowie.
-Co chcesz, Jeager?-Spytał niski chłopak spoglądając na brązowowłosego.
-Ehmm....-Zaciął się. Kompletnie zapomniał po co tu przyszedł. Chwilę stał wpatrując się w swojego kapitana. Jednak szybko się ocknął i kontynuował-Ach tak! Hanji poprosiła mnie o przekazanie tych dokumentów tobie.
-Dobrze, pokaż mi je...-Mruknął, odłożył szczotkę i ściągnął chustkę z twarzy, po czym odebrał od chłopaka papiery. Podszedł do swojego biurka i położył na nim plik kartek.
W tym samym czasie Eren wszedł nieproszony do pokoju.
-Coś jeszcze?- Zapytał czarnowłosy nie odrywając wzroku od kartek.
-Nie...-Mruknął i z powrotem wycofał się do drzwi, jednak nie wyszedł, a jedynie zamknął je na kluczyk.-A właściwie to tak...jest jeszcze jedna sprawa.
-No to mów szybko, gdyż mam sporo pracy.
Brązowowłosy zastanawiał się czy powiedzieć prawdę. Nagle przypomniała mu się rozmowa z dziewczyną w okularach.
"Eren, może tego nie zauważyłeś, ale dałam ci szansę na "bezpieczne" spotkanie sam na sam z Rivaillem, wykorzystaj ten czas jak najlepiej. Jak to spieprzysz to drugiej szansy nie dostaniesz. Powodzenia!"-Słowa brązowowłosej odbijały mu się w myślach.
"...spotkanie z Rivaillem"
"wykorzystaj ten czas jak najlepiej"
" Jak to spieprzysz to drugiej szansy nie dostaniesz."
"drugiej szansy nie dostaniesz" "drugiej szansy nie dostaniesz" "drugiej szansy nie dostaniesz"
Ostatni raz przemyślał swoją decyzję i zadecydował. Tak! Zrobi to, gdyż drugiej szansy nie dostanie. Wyzna swą miłość Rivaillowi!
-Eren! Mów w końcu o co chodzi.-Szarooki krzyknął, jednak nadal nie dostał odpowiedzi.
"Wyznam mu miłość....tylko w jaki sposób? Powiedzieć mu miłosny wiersz ? Nie, to odpada....nie znam żadnego...., a może tylko go pocałować....nie to też nie wypali...nie będzie wiedział o co mi chodzi i jeszcze mnie pobije. Ale skoro jestem żołnierzem, tak jak on, to lepiej będzie jak użyję ostrych słów na przykład: Kocham cię, a teraz chodźmy się pieprzyć! Nie definitywnie to odpada. Uzna mnie za jakiegoś napalonego zboczeńca. Zresztą nie zależy mi na seksie. Pragnę by on czuł do mnie to samo co ja do niego...Cholera! Brzmię jak idiota."-Nagle jego myśli przerwał ból, który poczuł w okolicach brzucha. Brązowowłosy opadł na kolana i lekko zakaszlał.
-Eren moja cierpliwość się kończy! Masz kilka sekund.-Powiedział i powrócił wzrokiem do dokumentów leżących na stole. Kątem oka zauważył jak nastolatek trzęsie się z nerwów. Czarnowłosy zastanawiał się dlaczego chłopak jest taki zdenerwowany, czyżby potraktował go za ostro?
-Młodszy Kapralu Rivaille...-Mówił, a jego głos drżał.-Ja wiem, że to głupie i w ogóle, ale ja...jja-Zaczął się jąkać. Nie mógł wyduścić z siebie kolejnego słowa, słowa, które tak pięknie brzmi.
-Eren pośpiesz się.-Mruknął. Nie chciał naciskać na chłopaka widząc jak mu cieżko jest się wysłowić. Jednak chciał już mieć to za sobą.
-Jj-ja ja JA kocham cię!-Krzyknął i po chwili przyłożył ręce do ust. Czy on naprawdę to zrobił? Chyba tak, wyznał swą miłość.-Tak, ja kocham cię, sir. Powiedziałem co leżało mi na sercu. Teraz możesz zrobić co chcesz. Możesz mnie skopać, zwyzywać od debili i gówniarzy, a nawet zabić, ale ja nie cofnę swoich słów!-Zamknął oczy i czekał na swój wyrok.
-Acha... rozumiem.-Mruknął do siebie po czym dodał do chłopaka klęczącego na ziemi.- Ej, Eren! Otwórz oczy i spójrz na mnie.-Brązowowłosy niechętnie wykonał polecenie.-Masz rację słów nie cofniesz, ale to nie powód by uciekać teraz od rzeczywistości. Musisz mieć siłę i powiedzieć mi to wprost, a nie zamykać oczy i czekać na przebieg wydarzeń. W ten sposób chowasz się, okazujesz swoją słabość, tchórzysz. Jeśli chcesz coś zdobyć musisz tego chcieć i oto walczyć. Zrozumiałeś?
-Tttak.-Odpowiedział.
-A teraz...czego ode mnie oczekujesz?-Spytał i podszedł do chłopaka, po czym uklęknął i spojrzał mu głęboko w oczy.
-Jja? Nie wiem. Nie rozumiem, znaczy się...- Nastolatek plątał się w swoich słowach.
-Czy oczekujesz się, że rzucę ci się w ramiona?
-No nie...
-To dobrze, bo tego nie zrobię. Czy spodziewasz się tego, że pobiję cię i wyśmieję.-Spojrzał na Erena, który nieznacznie kiwnął głową.-To źle. Skoro się tego spodziewasz to po co wyznałeś mi miłość? To inne pytanie...Jak chciałbyś bym zareagował?
-Ja? Ja....-Brązowowłosy spojrzał w dół, lecz po chwili przypomniał sobie słowa kaprala, dlatego przeniósł swój wzrok na jego twarz.-Ja chciałbym byś przytulił mnie, pocałował i powiedział, że czujesz to samo. Jednak wiem, że ty się tak nie zachowujesz. Dlatego mam nadzieję i pragnę, że mimo wszytko zaakceptujesz moje uczucia i nie zmienisz swojego zachowania w stosunku do mnie.
-No nieźle...heh.
-Coś się stało?-Spytał zdezorientowany.
-Nie, nic nic.-Mruknął i się uśmiechnął. Eren tylko rozszerzył oczy na ten gest. Nigdy nie widział by jego kapitan się uśmiechał. Żałował, gdyż miał piękny uśmiech-Wiesz co? Od dawna widziałem, że dażysz mnie głębszym uczuciem od innych, ale nie sądziłem, że nadejdzie ten dzień i odważysz się by mi to wyznać. No to niech będzie, tak jak chcesz. Zaakceptuję twoje uczucie, ale to nie znaczy, że ja cię lubię. Po prostu zaakceptuję to i nie zmienię zachowania w stosunku do ciebie.
-Eh?- Brązowowłosy się zdziwił.
"Nie o to mi chodziło...."
-Coś ci się nie podoba? Sam chciałeś tego.-Westchnął-Gdybyś zażyczył sobie czegoś innego może inaczej bym postąpił.- Wyszeptał, po czym wstał z zamiarem odejścia, lecz został zatrzymany. Nastolatek wyciągnął rękę i złapał nadgarstek ciemnowłosego.
-Co masz na myśli?-Spytał patrząc na Rivaille'a
-To co powiedziałem, chyba wyraziłem się jasno...-Przerwał mu głos Erena.
-Czyli gdybym poprosił cię o to byś został moim chłopakiem to...-Zaciął się. Jego pewność siebie wyparowała.
-Nie wiem.-Odpowiedział, po czym spojrzał z degustowaniem na rekę nastolatka zaciśniętą w okół jego nadgarstka-Puść mnie, dłonie ci się pocą.
-Dobrze, tylko mam jeszcze ostanią sprawę do ciebie, sir. Czy zostaniesz moim chłopakiem?-Zapytał i mocniej zacisnął swoją dłoń.
-Nie sądziłem, że starczy ci odwagi, by o to zapytać. Eh widzę, że tym razem nie uciekłeś od sytuacji, nie zamknąłeś oczu, patrzysz się na mnie jakbyś chciał mnie nakłonić do pozytywnej odpowiedzi. Nie skuliłeś się, nie trzęsiesz się, a nawet mocniej złapałeś moją dłoń....
-Tak! I mam nadzieję....nie może inaczej...-Krzyknął i wstał przyciągając do siebie mniejszego chłopaka- Ja po prostu WIEM, że się zgodzisz.- Dokończył i szczelniej objął chłopaka, wciąż patrzył mu się w oczy.
 -...

-------------------------------------------------------------------
"Auuu moje ciało... to było bardziej męczące niż walka z tytanami"- Pomyślał Rivaille, który dopiero obudził się ze snu. Chłopak leżał  na łóżku przykryty miękką i ciepłą kołdrą, wspominał miniony dzień.
"Pora wstawać....eh tak mi się nie chce."-West świat".chnął, rozciągnął się na łóżku po czym wtulił twarz w nagie ciało swojego ukochanego, który smacznie spał. Było mu tak przyjemnie, jednak kolejny dzień leniuchowania może wzbudzić niepokój, zdenerwowanie, a także pewne podejrzenia w członkach jego drużyny. Dlatego wstał i udał się pod prysznic.
W tym czasie Eren przekręcił się na drugi bok i obślinił poduszkę, którą mocno przytulał. (Ta poduszka zastępowała Rivaille'a)
Ciemnowłosy skończył się myć, ubrał się i poszedł obudzić brozowowłosego. Nie było to łatwe zadanie, ale w końcu się udało.
-Eren, masz 10 minut, nie spóźnij się.-Mruknął i wyszedł z pokoju. Szybko pokonał wysokie schody oraz niekończące się korytarze.Po chwili  znalazł się w miejsu spotkań, gdzie cała drużyna na niego czekała.
-Dobrze widzę, że wszyscy są.
-Tak jest! A właśnie! Kapralu, czemu cię wczoraj nie było?-Spytał jeden z żołnierzy.
-Miałem pewne sprawy do załatwienia, spokojnie was to niedotyczy.-Odpowiedział i spojrzał na zegarek. Zastanawiał się, czy Eren zdąży na czas. Zostało jeszcze kilka minut.
-Widzisz! Mówiłem ci, że kapralowi nic się nie stało.-Mówił blond włosy mężczyzna do swojej towarzyszki.
-Niby masz rację...jednak przyjrzyj się. Wygląda na bladego i przy każdym kroku krzywi się. Chyba go coś boli...
-Wymyślasz, zawsze ma taki wyraz twarzy. Poprostu "boli go cały świat"-Odpowiedział niezrażony. Jednak w myślach zgodził się z Petrą. Sam doskonale widział jak chłopak zaciska zęby za każdym razem, gdy siada lub wykonuje gwałtowniejszy ruch.
Nagle do sali wpadł zielonooki chłopak, z przerażeniem spojrzał na zegarek, lecz po chwili otarł pot z czoła i westchnął.
-Uff nie spóźniłem się.
-No dobrze skoro wszyscy są to możemy zacząć. Najpierw umyjemy korytarz w lewym skrzydle potem, wytrzemy kurz....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Parę godzin później zamek lśnił. Każdy kąt był wyczyszczony, kafelki wypolerowane, okna umyte.
-Nieźle...-Pochwalił Rivaille. Ściągnął chustkę z twarzy i jeszcze raz spojrzał na czyste pomieszczenie.-Dobra robota możecie iść na obiad.
-A ty Kapralu nie idziesz?-Spytał Eren.
-Nie, mam jeszcze małe zebranie. Po za tym muszę przejrzeć te dokumenty.-Westchnął i ruszył w stronę swojego pokoju. Zielonooki chwilę stał i zastanawiał się co zrobić, lecz w koncu zdecydował się, że pójdzie coś zjeść. Wiedział, że Rivaille ma parę spraw do załatwienia i nie chciał mu przeszkadzać. Po za tym chciał spotkać się ze swoimi przyjaciółmi. Udał się do jadalni, wziął posiłek i dosiadł się do stolika, przy którym siedzieli Armin i Mikasa. Oczywiście, na "dzień dobry" został zasypany pytaniami odnośnie jego wczorajszej nieobecności. Dlatego szybko wymyślił jakąś wymówkę. Armin uwierzył w jego usprawidliwienie, jednak dziewczyna czuła, że kłamie.
-Słyszałeś? Dzisiaj będziemy mieć nocną wartę przy murze.-Powiedział blondyn.
-Co?! Jak to? Czemu ja nic o tym nie wiem?- Pytał brązowooki.
-Wczoraj nas o tym poinformowali, ale ciebie nie było więc nic o tym nie wiesz.-Odparła dziewczyna oskarżającym głosem. Była bardzo zdenerwowana na swojego przyrodniego brata. Ona ZAWSZE musiała przy nim czuwać! Czy on nie widzi niebezpieczeństwa, przecież w każdej chwili może mu się coś stać. Tylko Mikasa może mu zapewnić bezpieczeństwo i miłość, nikt inny! Takie i podobne myśli plątały się po głowie Ackerman.
Blond włosy chłopak spojrzał na zegarek, po czym wstał.
-Eren, Mikasa, chodźcie musimy iść do kapitana. Muszą nas przydzielić do grupy i odpowiedniej sekcji na murze.-Powiedział spoglądając na swoich przyjaciół.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Dobrze więc...to jest mur-Powiedział ciemnowłosy chłopak jednocześnie rysując duże koło na tablicy- Niestety ze względu na stratę ludności po ostaniej walce nie dzielimy was w grupy. Tak dobrze słyszycie, każdy stacjonuje sam. Będziecie oddaleni od siebie o 750m dlatego zostaniecie wyposażyni w pistolety na gaz. Macie je wystrzelić w niebezpiecznych sytuacjach. Czyli, gdy zobaczycie gigantycznego lub małpiego tytana od razu strzelajcie. Jeśli zobaczycie nietypowe zachowanie wśród innych tytanów to też strzelajcie, rozumiecie? Każdy ma tylko jeden wystrzał, dlatego nie bawcie się tym. Jeśli już zdecydujecie się wystrzelić to wyślemy specjalne grupy. Hm to chyba tyle...-Skończył i zastanowił się czyc czegoś nie pominął.-Aha jeszcze jedno, nie odchodzie ze swoich stanowisk i nie działajcie na własną rękę.-Mówiąc to spojrzał na zielonookiego chłopaka.-Wyjdziecie o dwudziestej drugiej, idziecie razem i wracacie razem. Jakieś pytania?
-Czy zostaniemy wyposarzeni w jedzenie?-Spytała brązowowłosa dziewczyna z kawałkiem chelaba w ręku.
-Nie. Wytrzymacie przez te kilka godzin.
-Co jeśli ktoś będzie chciał iść do toalety.
-Wytrzymasz, a jak nie to trudno. Tylko przypominam sam po sobie sprzątasz. To teraz Kapitan Hanji rozda wam broń.-Mruknął i odszedł.
-No więc tak najpierw wyjaśnię wam jak się tym posługiwać. Tutaj macie cylinder, który zawiera gaz i....-Zaczęła tłumaczyć budowę i działanie mechanizmu.-...I tak to działa. Zrozumieliście, jakieś pytania? Nie? Świetnie! Przypominam, by przed wystrzałem zatkać uszy bo będzie dość głośno.-Skończyła z uśmiechem i rozdała żołnierzom pistolety.
Eren uważnie przyjrzał się obiektowi, po czym schował go.
-Eren trzymaj mój. Będziesz mieć dwa strzały.-Powiedziała ciemnooka dziewczyna.
-Mikasa czy ty naprawdę uważasz, że jest mi to potrzebne? Pilnuj lepiej swojego nosa, ciągle myślisz o mnie i zapominasz, że nie jestem dzieckiem.
-Nie chcę by ci się coś stało, muszę cię chronić.
-Nie będziesz w stanie mnie chonić, jeśli to ty zginiesz. Po za tym nigdy bym sobie tego nie wybaczył.-Powiedział po czym rozejrzał się i uznał, że wszyscy są gotowi. Postanowił, że pożegna się z Rivaillem, lecz nim zdołał podejść do swojego chłopaka został mocno pociągnięty.
-Auu! Mikasa co ty wyprawiasz?
-Idziemy w tamtą stronę. Zapomniałeś, że mamy dziś nocną wartę?-Warknęła zdenerwowana i dalej ciągnęła chłopaka w stronę wyjścia. W końcu go puściła. Eren stracił z oczu kaprala, dlatego nie mógł się z nim pożegnać. Jednak nie rozpaczał z tego powodu, w końcu to tylko kilka godzin!
Wszyscy dotarli na mur i ustawili się na swoich pozycjach. Teraz pozostało czekać, obserwować oraz walczyć ze zmęczeniem. 
Zielonooki usiadł wygodnie i czekał. Patrzył przed siebie, lecz nic nie mógł dostrzec, było za ciemno.
"Waaa, gdyby Rivaille tu był...."-Rozmyślał o swoim chłopaku. Nagle jego policzki przybrały czerwoną barwę na samą myśl o tym co mógłby teraz robić z czarnowłosym. Szybko wstał o potrząsnął głową. Musiał się skupić, nie mógł pozwolić by te zboczone myśli zajęły jego umysł. Nagle zauważył, że ktoś się zbliża. Było za wcześnie by opuścić swoje stanowiska, zostało jeszcze 30 minut do końca warty.
-Eren?-Spytała pewna osoba, po czym podeszła do chłopaka.
-Mikasa? Co ty tu robisz? Mieliśmy stać na swoich stanowiskach i ich nie opuszczać!-Krzyknął zdenerwowany.
-Chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku...
-Tak jak widzisz żyję, teraz możesz iść.-Mruknął nie patrząc na swoją siostrę. Miał nadzieję, że dziewczyna odpuści i odejdzie. Jednak mylił się.
-Ale co jeśli coś ci się stanie? Przecież przed nami rozpościera się terytorium tytanów, co jeśli taki ci skoczy i...
-Nie wymyślaj bzdur.
-To są fakty. Poza tym jesteś sam i bezsilny. Ja będę w stanie ciebie obronić, nie co ten karzeł. Może i jest siłą ludzkości, lecz czy widzisz go tu? Pewnie siedzi i sprząta swój pokój.-Mówiła coraz bardziej zdenerwowana.
-Mikasa-Chłopak ostrzegł ją lekko, miał nadziję, że choć trochę się uspokoi.
-Nie wiem czemu go tak adorujesz, przecież on nie ma serca, do tego traktuje cię jak psa, a nawet gorzej!
-Zamknij się wreszcie! Nie wiesz jaki on jest! Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
-Nie wiesz co mówisz, już zapomniałeś jak cie pobił w sądzie? Zresztą ciągle to robi. Ja...ja nie mogę na to patrzeć! Przysięgam, że pożałuje, pewnego dnia zatłuczę go na śmierć!
-Zamknij się w końcu! Mam cię dość!-Chłopak krzyknął, nie mógł pozwolić by jego siostra mówiła takie rzeczy. Nagle zauważył pewną blond-włosą osobę. Tylko tego brakowało...

------------------------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle.
Teraz dodam bo może być to niejasne.
Jest wycięta jedna scena (Hah oczywiście scena z wiadomą czynnością) Jak nadal będą jakieś problemy to napisze czemu tak zrobiłam.
Jutro do szkoły, ja tak bardzo nie chcę tam wracać!!!