czwartek, 31 stycznia 2013

Narusasu-Wróciłeś II

Wiedział kim jest ten osobnik i gdy otworzył swe ślepia ujrzał niezwykle czarne tęczówki na które spadały niesforne kosmyki włosów tego samego koloru.
Sasuke pochylał się nad nim tak nisko, że gdy mówił jego ciepły oddech owiewał szyję blondyna….

Naruto obiecywał sobie w duchu by zachować zimną krew, lecz na widok starego przyjaciela rozniosło go szczęście.
-Sasuke wróciłeś!-Rozniósł się głośny krzyk.Po chwili blondyn zawisł na szyi bruneta.Zbiegły ninja nie spodziewał się takiej reakcji ze strony chłopaka więc wylądował na ziemi razem z "przylepą".
-Złaź ze mnie, ty młotku!
-Sasuke!Tak się cięszę, że cię widzę!
-Idioto, ja wcale nie wróciłem!
-Czemu?Zabiłeś swojego brata!Masz moc!Dlaczego wciąż nie chcesz wrócić?!
-Wybacz, ale nie zrozumiesz tego...
-Jak to nie?Sasuke wszyscy ciebie szukaliśmy przez tyle lat, a ty chcesz zniszczyć Konohe?Wioskę, w której się urodziłeś?
Czy wszystko co cię tutaj spotkało nie ma znaczenia?
-Nie muszę odpowiadać...
-Ale przecież!
-Zamknij się!Nic o mnie nie wiesz!-Brunet się zdenerwował.
-Jestem twoim przyjacielem! I obiecałem, że sprowadzę cię spowrotem!Dlaczego chcesz zniszczyć tą wioskę?Odpowiedz!-Niebieskooki krzyknął. 
-Nie wtrącaj się w moje życie!Jeśli jesteś takim dumnym obywatelem Konohy to czemu mnie nie zatrzymasz?Skoro znasz moje plany odnośnie tej wioski powinieneś mnie złapać lub zabić, a nie tulić się!Dlaczego nic nie robisz?
-Sasuke, jestem na misji i polega ona na złapaniu ciebie i niedopuszczeniu do destrukcji wioski liścia.-Powiedział blondyn.
"Czyli znają moje plany...ale skąd?Pewnie na nas czekają"-Pomyślał czarnooki dochodząc do wniosku, że trzeba zmienić plan działania.
-Nadal nie rozumiem twojego zachowania...-Zaczął brunet, lecz ninja konohy mu przerwał
-Myślałem, że to nie prawda.Miałem nadzieję, że to kłamstwa...
-Naruto...ty młot-tku - Sasuke tylko tyle powiedział, a po jego policzku spłynęła jedna samotna łza, którą od razu starł.
-Sasuke...czy ty płaczesz?
-Nie!Przewidziało ci się!
-Nie kłam..
-Odejdź!-Krzyknął po czym zaczął się szarpać by zrzucić z siebie chłopaka z "lisimi" bliznami na policzkach.
-Sasuke uspokój się!
-Zostaw mni...-Ciemnowłosy nie skończył swojej kwestii, gdyż blondyn pocałował go.Obaj chłopcy byli zdziwieni tak odważnym gestem ze strony Uzumaki'ego.Jednak mimo najśmielszych przewidywań ciemnooki oddał pocałunek i już pochwili dominował nad blondynem.Odłączyli się od siebie dopiero, gdy zabrakło im powietrza.
-Co to było?
-Nie wiem ...
-Jak to nie wiesz?Przecież mnie pocałowałeś?
-Ale ty oddałeś!
-Wydawało ci się!
-Wcale nie!Właśnie Sasuke....
-Hmm-Chłopak tylko mruknał cos pod nosem.
-No bo...czy to coś dla ciebie znaczyło ?
-W sensie?
-No wiesz...ten pocałunek....to nie to samo co w akademii...i no wiesz...
-Młotku mów wyraźnie!
-Sasuke draniu przestań mnie tak nazywać!-Krzyknął zbulwersowany blondyn.
Po chwili oboje wybuneli śmiechem na wspomnienie starych lat, a dokładnie ich kłótni.
-Chciałbym cofnąć czas...Mieć rodzinę i brata...oraz żyć w konoha nie myśląć o sprawach takich jak zemsta.
-Wiem też pragnę cofnąć niektóre rzeczy, słowa.Sasuke!
-Nie drzyj się siedzę obok ciebie.
-Wybacz...
-Nie ważne co znowu chcesz?
-Czy ty ...nadal chcesz zniszczyć wioskę liścia?
-Nie niechcę, ale chyba nie mam wyboru...
-Jak to?Nie chcesz wrócić do nas ?
-Chcę ale...
-No to chodź pójdziemy do babci Tsunade i znowu będziesz ninja tej wioski.
-Naruto próbuję ci to uświadomic, że  po tym co dokonałem... 
-Jako przyszły hokage to ja podejmuję decyzje.
-Nadal nie porzuciłeś tego marzenia?
-Oczywiście, że nie!Nigdy nie porzucam marzeń i obietnic.
-Idiota...-Stwierdził dobitnie chłopak, ale uległ namową blondyna i ruszyli w stronę siedziby hokage.
__________________________________________________
-A więc chesz wrócić do Konohy?
-Tak-k-Powiedział niespokojnie Sasuke
   "Sasuke się jąka, nigdy go takiego nie widziałem.Widać, że mu zależy..."-Pomyślał Uzumaki i podbiegł do biurka hokage.
-Babciu-Taunade!Jako przyszły hokage obiecuję pilnować Sasuke i..-Nie zdążył powiedzieć, gdyż koło niego przeleciał kunai.
-Naruto to poważna sprawa!Twój przyjaciel jest zbiegłym ninja. W każdym bądź razie...Hmmm może popełniam wielki błąd, ale zgadzam się.
-Co!?-Krzyknęli razem 
 -Sasuke możesz wrócić do wioski, ale przez ten miesiąc masz zakaz uczęszczania na jakiekolwiek misje.Dodatkowo bedziesz pod okiem Anbu. Pamiętaj, jeśli zrobisz cokolwiek o zagrozi bezpieczeństwu wioski to...
-Rozumiem.
 -To wszystko, możecie wyjść.-Powiedziała, a chłopcy skierowali się ku wyjściu.-A sasuke...
-Tak?-Brunet odwrócił się w stronę blondynki
-Naruto jest dla mnie jak syn więc jeżeli go skrzywdzisz nigdy ci nie wybaczę.
-Rozumiem, lecz on jest dla mnie bardzo ważną osobą i nie mam zamiaru go skrzywdzić.-Powiedział i posłał brązowookiej zimne spojrzenie czarnych oczu, wyszedł z gabinetu i dołączył do niebieskookiego.
-Coś się stało?
-Nie,nic.Wszystko w porządku.
-To dobrze bo zabieram cię na ramen!-Krzyknął i pociągnął użytkownika sharingana za rękę by go pospieszyć.
"Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłeś"
Chłopcy zajęci swoimi sprawami (tzn wyprawą na ramen)nie zauważyli i mężczyzny który zmierzył ich lodowatym wzrokiem i uadał się  do czcigodnej hokage.  
__________________________________________________  
-Tsunade co ty wyprawiasz!?
-Coś się stało Danzo?-Spytała zaskoczona blondynka.
-Czemu zgodziłaś się na powrót tego chłopaka?Czy ty wiesz kim on jest i co zrobił!?
-Rozumiem twoje zdenerwowanie, lecz nie sądzisz, że o wiele łatwiej będzie go kontrolować w wiosce.Po za tym... w pewnym sensie pomógł nam.Zabił Orochimaru oraz dwóch członków akatsuki...
-Powariowałaś!Jak ktoś tak niekompetentny może być hokage.Ciekawe co starsi powiedzą...
-Cisza!-Tsunade nie wytrzymała i uderzyła ręką o stół w efekcie czego się rozwalił-Ja jestem hokage, a nie oni!Jeśli chodzi o ciebie to nie mam zamiaru o tym dyskutować, znasz moje zdanie na temat korzenia.
-Żebyś się nie sparzyła...
________________________________________________________
Nastała noc.Trójka ninja czekała ukryta w lesie na rozkazy od swojego dowódcy.
-Cicho ktoś się zbliża...
-Przygotować się do ataku!
-Suigetsu,Jugo!Czekajcie ja znam tą czakrę to...


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To opowiadanie jest okropne, no ale tak to jest gdy się pisze coś raz na parę miesięcy i do tego w częściach...
Dobra moje pytanie brzmi czy to co teraz planuję napisać ma być jednym oneshotem, ale bardzo bardzo długim czy mam to podzielić na 3-4 części.
Tak swoją drogą już koniec pisania nieprzemyślanych opowiadań jak to i poprzednie.Teraz mam wypracowany plan.
Przepraszam za to co dziś napisałam, ale o 3:00 w nocy wyglądało z sensem... 

wtorek, 29 stycznia 2013

Shizaya-Przypadek

Na nocnym niebie ukazane są miliony świecących punkcików.Niestety trudno je zobaczyć przez światła ulic wiecznie żywego miasta.
-!!!-Krzyk pewnej osoby przebił się przez wszechobecny hałas .
-Nie złapiesz mnie, shizu-chan!- Krzyknął chłopak, który pospiesznie uciekał przed wyższym osobnikiem.
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś mnie tak nie nazywał!-Wydarł się blondyn i bez trudu podniósł automat z napojami.
-Oj shizuś, kiedy się złościsz robisz się agresywny.Może rozmowa o twoim problemie ci pomoże.
-Problemie?Co ty pieprzysz!?
-No nie wstydź się każdy ma jakieś problemy nawet ja.Twoim jest brak kontroli i nadmierna agresja.
-Ja ci zaraz dam nadmierną agresję!-Po tych słowach automat poszybował w stronę Izay’i, lecz chłopak zrobił krok w bok i  uniknął zderzenia z obiektem.Powtanowił nie tracić czasu i pobiegł w stronę zatłoczonej uliczki w celu ukrycia się w tłumie.Niestety, przeliczył się.Każdy kto tu mieszkał znał go i jego wroga, dlatego widząc pędzącego czerwonookiego wszyscy rozstąpili się.
Tak więc jego lokacja została zdradzona.Chłopak wpadł na inny pomysł i skręcił w pustą alejkę.
Jednak po chwili wpadł w ślepy zaułek, a za nim jego wróg Shizuo.
-Teraz mi nie uciekniesz…wreszcie mogę cię zabić-Blondyn zaczął się zbliżać do niższego chłopaka.
-Hmmm…Nie chciałem tego wyjmować, ale chyba nie mam wyboru.-Informator sięgnął do kieszeni swojej kurtki i już po chwili mignęło ostrze trzymanego przez niego scyzoryka.
-I co ty chcesz mi zrobić tym kawałkiem metalu, hę?
-Oj widzę, że muszę odświeżyć ci pamięć z naszych szkolnych lat.Może nie pamiętasz jak to cudeńko pięknie cię pocharatało, chociaż pewno zostały ci blizny więc…-Jego wypowiedź została przerwana przez ryk silników.Mężczyźni spojrzeli w kierunku, z którego dochodził owy dźwięk, czyli w tym wypadku w górę.Ujrzeli czarny motocykl zjeżdżający z dachy budynku pod którym stali. Po chwili, pojazd wylądował pomiędzy nimi.
-Celty?Co ty tu robisz?
Kobieta wyjęła telefon i napisała odpowiedź.
-”Ratunku!Policja mnie goni.Oni są straszni, cały dzień mnie gonią, a najgorszy jest ten szef.Muszę uciekać, wy lepiej zróbcie to samo…”
-No proszę więc Dullahan boi się policji.-Zaśmiał się brunet.
-”To nie jest śmieszne, ale okropne”
-TAM JEST ŁAPAĆ JĄ-Owy postrach Celty przybył więc kobieta wzięła gaz do dechy i uciekła w boczną uliczkę, popychając po drodze Shizuo.Pojazdy stróży prawa ruszyły za nią .
Chłopak wpadł wprost w ramiona czerwonookiego, a ich usta dotknęły się.
Oboje nie spodziewali się takiego zwrotu akcji, nawet wszystko wiedzący informator był zdziwiony, lecz żaden z nich nie odsunął się.Po chwili za sprawą impulsu zaczęli się całować.
Brunet uchylił wargi, pozwalając by język chłopaka wszedł do środka.Blonyn z chęciął skorzystał z zaproszenia i po chwili badał usta swojej nemezis.
Czarnowłosy położył ręce na karku wyższego chłopka, a on zaczął podwijać mu bluzkę .
Dłonie Shizuo błądziły po klatce piersiowej, co jakiś czas przyszczypując twarde już sutki.
Po chwili przerwał pocałunek na co Izaya wydał jęk niezadowolenia, lecz przeniósł swoje usta na jego szuję, robiąc co chwilę malinki na tej delikatnej skórze.Ta pieszczota również nie trwała długo bo niecierpliwy Heiwajima pozbył się bluzki i zaczął zbliżać się do już za ciasnych spodni.
Niedługo potem można było słyszeć jęki i błagania o spełnienie…
-Au!Czy ty zawsze musisz być taki agresywny!-Wydarł się Izaya zakładając spodnie.
-Oj zamknij się.Sam chciałeś!
-JA!?Bardzo ciekawe, ale ciekawsze jest to jak będę chodził!Zmasakrowałeś mi tyłek.
-A ty za to ubrudziłeś mi marynarkę!
-Chcesz się bić?-Brunet wyjął swój ukochany scyzoryk i z mordem w oczach ruszył ku potworowi.
-Znowu chcesz mnie tym patyczkiem pobić?-Nim się obejrzał jego bluzka została rozdarta, a na klatce powstały nowe ślady przypominające sztukę na miarę Leonardo Da Vinci.
-Wiesz co?Tak sobie myślę, że twoje blizny były za mało widoczne wiec trzeba było je odświerzyć…o i widzisz nie musisz się martwić o swoję brudną bluzkę.Hahaha-Informator zaśmiał się, lecz blondynowi nie było do śmiechu.Na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka.
Po chwili złapał Izaye za rękę i przybliżył się do jego twarzy.
-U-CIE-KAJ.-Powiedział mu prosto do ucha, przy okazji łamiąc jedną ręką jego nożyk.
-AAA zepsułeś go!-Krzyknął, lecz po chwili namysłu zaczął uciekać.
I tak oto ich relacje się nie zmieniły, a ta upojna chwila zostanie im w pamięci…
Jedynie nie liczni ludzie zastanawiali się nad pochodzeniem dziwnych czerwonych punkcików na szyi bruneta.Celty przypomniała sobie o przypadkowym popchnięciu Shizuo w stronę Izay’i więc domyślała się powodu powstania owych znaczków, a Erika po prostu spekulowała na temat chłopięcej miłości wśród dwóch wrogów i jak widać zgadła.
________________________________________________________________________
 No to tak.
Pomyślałam, że może napiszę tak z kilka one-shotów i będę je potem regularnie wklejać i dzisiaj zaczęłam tą akcję.Więc poczekajcie chwilę, aż wszystko się ureguluje.
Ten one-shot nie jest do końca dopracowany bo ileż można pisać tą samą rzecz (onet mi usunął to 3 razy), ale jak widać pojawiają się troszkę ostrzejsze sceny, lecz jeszcze nie umiem pisać aktów.Jeśli kogoś to interesuję to niedługo pojawi się scena już bez ucinania.
Wiem, że niektórzy lubią tylko jedno, ale ja bardziej stawiam na uczucia.

Sasunaru-Wróciłeś I

Światło księżyca wpadało do ciemnego pokoju rozjaśniając twarz blond chłopaka, który siedział na parapecie wpatrzony w rozgwieżdżone niebo.Osobnik był zamyślony.Rozmyślał o swoim dotychczasowym życiu i wspominał stare dobre czasy.
-Sasuke – Wyszeptał, a jego niebieskie oczy wyrażały smutek co potwierdziła jedna samotna łza spływająca po policzku.Myśli skłębiły się wokół jego ciemnowłosego przyjaciela.Przyjaciela, który odwrócił się od wszystkich i odszedł w poszukiwaniu mocy.Jednak blondyn wiedział i obiecał sobie, że kiedyś go sprowadzi z powrotem.Nie przypuszczał jak długo to jeszcze potrwa…
Naruto obudził się przy oknie z opuchniętymi oczyma.
„Znowu płakałem.”Stwierdził, ale nie zdążył rozwinąć myśli bo jego głód dał o sobie znać głośnym burczeniem w brzuchu.Chłopak skierował się do kuchni w celu zjedzenia czegoś, lecz widząc kilka zupek w puszce, w tym parę napoczętych oraz przeterminowane mleko zawrócił z powrotem do pokoju.Ubrał się w swój pomarańczowy dres oraz zabrał „żabią” portmonetkę.Zamknął drzwi na klucz i ruszył w stronę ichiraku ramen.Dotarł do miejsca swojej wędrówki i usiadł przy ladzie zamawiając 3 porcje miso ramen.Właściciel pan Teuchi zdziwił się obecnością jego stałego klienta o tak wczesnej porze, ale znając Naruto doszedł do wniosku, że młody ninja po prostu znowu nie zrobił zakupów.
Po chwili przed chłopakiem wylądowały 3 miski zamówionego jedzenia, które znikły tak szybko jak się pojawiły.Blondyn już zaczął wstawać gdy córka szefa położyła mu 4 miskę ramenu.
-Hej Naruto jeszcze została ci jedna miska-Powiedziała dziewczyna
-Ale zamawiałem tylko 3… zresztą nie wziąłem tyle pieniędzy by wystarczyło mi na jeszcze jedną porcję-Opowiedział zdziwiony i lekko zakłopotany chłopak
-Oj Naruto nie marudź i wcinaj póki mam dobre serce-Opowiedział mu Szef kuchni jak i właściciel ichiraku ramen.-Na koszt firmy
-Naprawdę?-Oczy chłopaka poszerzyły się .-DZIĘKUJĘ STARUSZKU!!!!!!!!-krzyknął, zaczął pochłaniać następną porcję
-Ej ej zaraz zaszkodzi ci to jedzenie,tak po za tym poproszę dwa razy ramen. – Naruto usłyszał znajomy głos
-Już się robi-Opowiedział pan Teuchi i przygotował kolejne miski.
-Co ty tu robisz Kiba?-odwrócił się do chłopaka siedzącego na wielkim białym psie.
-A tak sobie spacerowałem z Akamaru po czym zgłodnieliśmy i tak właśnie się tu znaleźliśmy.
A ty co tak wcześnie tu robisz, powinieneś jeszcze spać z godzinę i dopiero potem zacząć wstawać.
-Ach ta noc była męcząca, nie mogłem zasnąć-Opowiedział chłopak zgodnie z prawdą,  lecz nie podał pełnego powodu.
-Pewnie znowu o nim myślałeś-Bardziej stwierdził niż spytał , a Akamaru tylko pokiwał łebkiem.Chłopak zszedł z psa i usiadł przy stoliku.
-Skąd wiesz-Spytał zdziwiony chłopak.
-Aj Naruto dość długo cię znam i wiem co cię męczy .Też czasem myślę o Sasuke, ale nie znałem go na tyle by jakoś szczególnie przeżywać to rozstanie.Współczuję ci.
-Czemu tak myślisz?
-To jest twój przyjaciel.Do tego ta obietnica…Naprawdę musi być ci ciężko…-Westchnął brązowowłosy, który właśnie otrzymał zamówione jedzenie.Jedną miskę dał białemu psu, który z radością zaczął pałaszować swoją porcję.
-Masz rację, ale nie będę płakać nad rozlanym mlekiem, zresztą jak obiecałem sprowadzę go.
-Ej Naruto a jak ja bym odszedł to też byś tak mnie ratował?-Spytał ciekawy Kiba
-Ależ oczywiście nie zadawaj takich oczywistych pytań, zresztą mam nadzieję , że na razie nigdzie się nie wybierasz.-Odpowiedział chłopak zgodnie z prawdą.
-Nie tak się spytałem.
-Ufff już się bałem.
-Nie masz czego.Dobra to ja idę.Mam niedługo misję, a muszę się przygotować.-Powiedział chłopak, a pies tylko pomerdał ogonem i wylizał miskę, pustą już miskę.
-Ok, to cześć!
-Pa-Tylko tyle odpowiedział i wsiadł z powrotem na białą bestię.
-Staruszku !Ja też będę już szedł, a i dziękuję za ramen było przepyszne jak zawsze.
-Dobrze, że ci smakowało.-Uśmiechnął się do chłopaka i pomachał mu.
Blondyn ruszył główną ulicą w stronę gabinetu Hokage.Po drodze spotkał większość swoich przyjaciół.Wszyscy wybierali się na misję. Widząc kolejną grupę tym razem złożoną z jouninów chłopak przyspieszył i po chwili wpadł jak burza do pokoju, w którym przebywała Hokage.
-Naruto!Co ty tu robisz-Krzyknęła kobieta uderzając ręką w stół.Nie znosiła gdy chłopak wpadał tak z niezapowiedzianymi wizytami i przeszkadzał jej w pracy.
-Babciu-Tsunade czemu wszyscy są na misjach, a ja nie ?!Nawet Sakura, która zazwyczaj ma teraz trening wyruszyła z medycznymi nijami po jakieś zioła!
-Uspokój się Naruto i ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ BYŚ PRZESTAŁ MNIE NAZYWAĆ BABCIĄ!!!-Kobieta wydarła się.
-No ale jak mam być spokojny skoro muszę tu siedzieć i to do tego sam…-Chciał coś dodać lecz Tsunade rzuciła w niego kunaiem, ale tak by go nastraszyć tylko więc ostrze upadło tuż pod jego nogami.
-Ej co robisz babciu..-Nie zdążył powiedzieć bo zauważył, że kobieta trzyma w ręku kolejne ostrze.
-No dobra skoro już się uspokoiłeś to mogę ci powiedzieć ci się stało…-Skończyła nie pewnie blondynka-jednak musisz mi obiecać, że jeśli ci powiem to nie będziesz działał na własną rękę i zostaniesz grzecznie w Konoha.
-Ale czemu ?
-Bez dyskusji chcesz wiedzieć to musisz obiecać!
-Ok, obiecuję.
-Na pewno?
-Tak, ja nigdy nie łamię obietnic!
-I tego się właśnie obawiam…-Zaczeła Tsunade.
-Jak to?-Naruto spytał nie rozumiejąc o co sannince chodzi.
-Niedawno dostałam raport od drużyny, która miała za zadanie ochraniać córkę pana feudalnego.
-Nie rozumiem co to ma do rzeczy.
 -To jest nie ważne, skupmy się na tym czego się dowiedzieli na tej misji.Podczas pobytu w pewnej wiosce napotkali na czteroosobową grupę zbiegłych ninja.Jakiś miesiąc temu wysłali mi wiadomość odnośnie tych osób z zamiarem, a ja nakazałam im by śledzili każde ich poczynania.Wczoraj drużna wróciła z jednoznacznymi informacjami.Dowiedzieli się, grupa którą śledzili zamierza wślizgnąć się do Konohy.Dokładnie nie znamy ich zamiarów, ale wiemy, że są złe.Prawdopodobnie chcą zabić Hokage oraz zrównać wioskę z ziemią.Nie wiemy kiedy przystąpią do ataku, ale dzisiaj zdążyli przekroczyć granicę kraju ognia.Powinniśmy się ich spodziewać jutro rano.Dlatego podjęłam pewne kroki.
-Ale babciu ja nadal nic nie rozumiem!
-A zrozumiesz jeśli ci powiem, że owa grupa zwie się Taka?
-Taka… hm Taka brzmi znajomo, lecz nie znam jej.
-Ech czy wszystko trzeba ci tłumaczyć.
Taka jest to grupa, którą stworzył Sasuke…
-Sasuke!On wraca..-Naruto przerwał Tsunade
-Zamknij się i słuchaj.Widzę, że nie będzie cię interesowała informacja odnośnie innych członków Taki więc przejdę do konkretów.Jak sam widzisz sytuacja jest poważna większość genninów i jounninów wysłaliśmy na różnorakie misje w tym kilka drużyn ma na celu odnalezienie Sasuke i uniemożliwienie mu wejścia do wioski.Nie wykluczone jest…
-Ale dlaczego ja zostałem?
-Naruto! Jeszcze raz mi przerwiesz, to nie ręczę za siebie!-Chłopak się przestraszył i póki co stał w ciszy.-Jak mówiłam nie wykluczone jest, że Taka znajdzie inną drogę lub przebije się przez nasze linie obronne.Jest to możliwe biorąc pod uwagę, że są to wykwalifikowani ninja,  dlatego ty i parę innych osób w tym i ja, zostanie w wiosce.Zrozumiałeś, Naruto?
-Tak, ale po co mam czekać skoro mogę sam go odnaleźć i….
-Idioto nie sprzeciwiaj się bo zabronię ci brania udziału w tej akcji.
-Ale obiecałem, że sprowadzę go z powrotem!-Szepnął zły blondyn z powodu decyzji Tsunade.
-Obiecałeś dzisiaj, że nie będziesz działał na własną rękę, w dodatku plan działania został wymyślony przez shikamaru i potwierdzony przez naszych strategów oraz radę starszych.Dodatkowo szanse na wtargnięcie wroga są wielkie.O wiele większe niż spotkanie go w lesie lub poza obszarem Konochy.-Na ostatnie słowa kobiety chłopak uśmiechnął się.
-Czyli na pewno będę z nim walczył?!
-Nie wiemy podejrzewamy tylko, że zdąży wejść do wioski.Po za tym dostaniesz tak jak każdy przydzielony do pewnego miejsca gdzie będziesz czekał na wroga.
-To ja chce stać przy bramie głównej!
-Mowy nie ma by taki dzieciak jak ty pilnował tego wejścia.Ty zostaniesz ulokowany po zachodniej stronie wioski koło areny na której odbywał się twój egzamin na chuninna.
-Co?!Ale oni tam na pewną nie przyjdą czemu nie mogę gdzie indziej!?
-Zostałeś przydzielony do tego miejsca i koniec kropka.
-Ale-Naruto chciał jeszcze coś dodać lecz napotkał srogi wzrok Tsunade i uznał, że lepiej to przemilczeć.Doszedł do jednego wniosku: jeśli zaatakują z innej strony to najzwyczajniej w świecie zmieni lokacje.
-Mam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś.Teraz idź do domu i przyszykuj się tak jak na dwudniową misję.o 18:00 idź w wyznaczone miejsce, spędzisz tam dwa dni chyba, że ktoś  po ciebie przyjdzie i cię zwolni.Pamiętaj nie rób nic na własną rękę.Resztę masz opisane na tej kartce-Skończyła kobieta i przekazała mu kopertę.Po chwili chłopak wyszedł z gabinetu a na jego miejsce wszedł mężczyzna o szarych włosach.
-Witaj Hokage-sama, wzywałaś mnie. -Przywitał się jounin
-Tak Kakashi.Zapewne wiesz o co chodzi.-Bardziej stwierdziła niż spytała.
-Widząc po minie Naruto wnioskuję, że chodzi o Sasuke.
-Zgadłeś.Tutaj masz raport jaki do mnie przyszedł.-Sanninka podała raport o którym była wcześniej mowa.Shinobi szybko przeczytał i zrozumiał powagę sytuacji.-Masz za zadanie pilnować głównej bramy.Wszystko masz opisane na tej kartce.-Kakashi wziął kopertę z kartką .
-Hokage-sama?
-Tak?
-Wybacz, że przerywam, ale co z Naruto?
-Spodziewałam się tego pytania z twojej strony więc pozwól, że ci wyjaśnię.
Naruto ma ogromne pokłady chakry, w tym chakre kyuubiego dlatego nie możemy dopuścić do starcia z Sasuke.
-To czemu go wypuściłaś na patrol?
-Wolałam by został w wiosce, a gdybym okłamała go to  z pewnością by uciekł, to samo gdybym kazała ANBU .
-To jeszcze jedno pytanie.Skąd pewność, że Sasuke nie pojawi się w tym samym miejscu co Naruto?
-Nie mamy pewności, dlatego kazałam wszystkim oczekiwać na przybycie wroga w lesie, by móc go zatrzymać…-Tsunade wyjaśniła jeszcze parę spraw obecnemu Ninja po czym skończyła i wstała do okna.
-Hokage-sama nie wiedziałem, że jest pani takim wspaniałym strategiem…
-To nie mój pomysł.
-A czyj?
-Heh powiem tak : Shikamaru to bystry chłopak.
-Tak,masz rację, ale widzę że coś cie martwi.Czy chodzi tu o Naruto?
-Ech tak….Martwię się,że zrobi coś głupiego.Wiesz jaki on jest, ale niestety muszę teraz odłożyć troskę na bok i zarządzać jak na hokage przystało.
-Rozumiem, Naruto nie jest już tym samym dzieckiem…
-Chyba nie mówimy o tym samym chłopaku -Na te słowa dwójka ninja się zaśmiała
-Dobrze to już idę, muszę się jeszcze przygotować,do widzenia.
-Ta cześć-Odpowiedziała sanninka, a mężczyzna zniknął w chmurze dymu.
„Heh shikamaru to wspaniały strateg lecz kiepski kłamca…Ale on też się martwi o Naruto i wie jakie to dla niego ważne, dlatego i ja będę w niego wierzyć…”-Pomyślała Tsunade
„Puk puk puk!”-Rozległo się głośne pukanie
-Wejdź Shizune -Krzyknęła Hokage
-Tsunade-sama proszę przejrzeć te papiery…
-Znowu jakieś dokumenty…-Westchnęła Tsunade

___________________________________________________________
-Dobra drużyno jesteśmy już na miejscu-Ogłosił chłopak, po czym położył się na gałęzi drzewa.
-Ej Shikamaru nie wyleguj się tak, mamy misję!Co jeśli przegapimy grupę Sasuke -Krzyknęła zdenerwowana blondynka
-Spokojnie Ino.-Powiedział chłopak w kucyku
-Jak mam być spokojna?
-Ino znam Shikamaru na tyle długo by wiedzieć, że nie zrobi żadnych głupstw,Co prawda jest leniwy, ale nie porzuci misji z tak błahego powodu…Jesteśmy drużyną tyle lat i rozumiemy się bez słów więc musimy sobie ufać…-Odezwał się grubszy członek team’u
-Ale…
-Choji ma racje.Dziewczyno o nic się nie martw grupa Sasuke nawet tu nie dotrze…
-Co o czym ty mówisz?!-Zdenerwowała się blondynka
-O moim planie…”Rany nawet Chouji zrozumiał.Jakie to upierdliwe”-Dodał w myślach
-I nic mi nie powiedziałeś?!
-Myślałem, że nie muszę, ale pozwól mi wyjaśnić…Od początku przeczuwałem, że wrogowie pójdą inną drogą.Sasuke jest silny, ale tylko idiota ruszyłby prosto główną bramą oznajmiając swoje przyjście.Dlatego najbardziej prawdopodobne jest to iż skierują  się w najmniej oczekiwane miejsce,a gdzie najmniej ludzi ?
-hmmm nie wiem
-Koło areny, na której odbył się egzamin na chunina ponieważ nie ma tam mieszkań, a turniej odbył się nie dawno więc nikogo nie powinno tam być.
-Mogą też zaatakować z drugiej strony…
-Mogą, mogą ale nie przeszli by niezauważeni.Z areny łatwo będzie się dostać do siedziby hokage.
-No ale została też góra z głowami hokage
-Na górze każdy może ich ujrzeć.
-Skoro wiesz skąd przybędą to dlaczego chciałeś by prawie wszyscy wykwalifikowani ninja czekali na nich po za wioską?
-Ta walka jest przeznaczona dla Naruto, lecz istnieje ryzyko zaatakowania wioski przez innych członków drużyny Sasuke.Dlatego Kakashi i parę innych shinobi stanie na warcie w wiosce..
-Ale shikamaru ..!Dziewczyna chciała coś dodać lecz doszła do wniosku, że chłopak ma rację i usiadła na jednej z gałęzi.
-Choji przestań tyle jeść…-
-”omniom mniom” nie mogę „omniom mniom „
-Rany jakie to upierdliwe
_____________________________________________________________
Blond-włosy chłopak usiadł na podłodze, wyją plecak i zaczął się pakować.
-Idę na misję  na misję na misję!!!Do tego spotkam Sasuke i i sprowaaaadze go spowrooteeeeeem.Tam parara ram pam pa ram…-Chłopak wypowiadał słowa w rytmie tylko jemu znanej melodii, (dop: On śpiewa więc niektóre słowa specjalnie mają przedłużone litery) dokładając kolejne miski zupek w  proszku.
„Hmm, a co jeśli Sasuke wejdzie innym wejściem…albo w ogóle nie przyjdzie.., e tam nie mam się czego obawiać.Znajdę go i przyprowadzę za wszelką cenę…”
Naruto przebrał się i wyszedł z domu.Miał sporo czasu więc skierował się w stronę ichiraku ramen gdzie zamówił miskę ramenu.Jednak nie dane było mu dłużej rozkoszować się jedzeniem gdyż musiał dojść do miejsca, które będzie patrolował.
Gdy znalazł się pod areną był już wieczór .Słońce znalazło się za horyzontem, a księżyc dopiero rozpoczynał swoją wędrówkę po niebie.Chłopak rozejrzał się i zanotował, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa,a ławka stojąca nieopodal niego wydaję być wystarczająco wygodna by na niej usiąść lub położyć się.Jak pomyślał tak też zrobił.Owy przedmiot (ławka) nie był taki wygody jaki się wydawał dlatego blondyn ułożył plecak pod głową.
Przymknął swoje lazurowe oczy i zaczął rozmyślać co zrobi gdy ujrzy swojego przyjaciela.
Noc była chłodna, ale jemu to nie przeszkadzało, miał misję i co ważniejsze obietnicę swojego życia.
Nagle do jego uszu doszedł znajomy głos.
-Znowu się spotykamy…
Wiedział kim jest ten osobnik i gdy otworzył swe ślepia ujrzał niezwykle czarne tęczówki na które spadały niesforne kosmyki włosów tego samego koloru.
Sasuke pochylał się nad nim tak nisko, że gdy mówił jego ciepły oddech owiewał szyję blondyna….
CDN…
_________________________________________________________________________
______________________________________________________________________
______________________________________________________________________
I kończę tym miłym akcentem.
Oczywiście jak przystało przeproszę za taką przerwę, ale lenistwo mnie dorwało.W dodatku jak niektórzy wiedzą onet ma kilka ulepszeń i nie funkcjonował zbyt dobrze przez co skasował mi 2 razy tą historię, ale nie poddałam się i napisałam. :D
Co do tego one-shoota mam parę pytań.
Mam nadzieję, że ktoś to czyta i wypowie się na ten temat bardzo by mi zależało.
A więc (tak, tak nie zaczyna się od więc, no ale… zróbmy wyjątek) ta historia będzie miała ciąg dalszy i nie wiem czy mam ją rozbudowywać czy nie, ale chyba zostanę przy 3 rozdziałach, tak krótsza historia.Mam już pewien plan i nie wiem czy mam opisać sceny seksu czy nie.
Doradźcie mi!!!
A i dedykacja dla Anarell, która sprawiła mi wielką przyjemność komentując mojego bloga i to aż dwa razy !!! :3 Zapraszam do odwiedzenia jej http://anarell.blog.onet.pl/ .
(Anarell jeśli to czytasz to mam nadzieję, że wybaczysz, że tak sobie pozwoliłam wpisać link do twojego bloga, ale nie mogłam się powstrzymać)
Dziękuję czekam na komentarze.
I nie zapomnijcie o odpowiedzi na pytania.
Mam nadzieję, że choć w małym stopniu się spodobał mój dzisiejszy wpis.
Czekam na solidną krytykę (bo nie wiem co mam poprawić) oraz wasze pomysły.

Deidara x Sasori-Przerwa

To pierwszy blog o takiej tematyce więc na początek pójdzie shonen-ai.
_____________________________________________________________________________
Liście spokojnie opadają na ziemię, z lekką pomocą zimnego wiatru, który niespokojnie powiewa.
Słońce już skrywa się za horyzontem kolorując niebo na ciepłe odcienie pomarańczy, czerwieni, różu, fioletu i granatu. Chmury spokojnie lecą w różne kierunki, odsłaniając przy tym wschodzący księżyc, otoczony niezliczoną ilością gwiazd.
Wszystko wygląda tak cudownie, ciepło więc można rzec, że przypomina wieczność. Jednak wieczność wśród wybuchu.
Tak tylko wolno to nazwać, chwile ulotne krążące przez nieskończenie długi czas.
To dopiero jest sztuka : łączenie niezwiązanych ze sobą rzeczy tylko przyroda tak potrafi, to od niej ludzkość powinna się uczyć…
-BUM!-Kolejny wybuch i kolejny uśmiercony.
Jeszcze ostatnie figurki z gliny zrzucone i ostatnie odgłosy eksplozji. To już koniec.
-Deidara!? Długo mam jeszcze czekać? Bierz jego ciało i idziemy.-Zniecierpliwił się większy osobnik .
-Już idę Sasori no danna !-Chłopak stworzył coś na kształt ptaka, po czym wsiadł na to stworzenie, zapewne z gliny, wraz z ciałem mężczyzny. Poleciał na swoim dziele do partnera.
-Ile razy ci mówiłem, że nie lubię czekać?-Zapytał Sasori
-Oj kilka razy tam wspominałeś o tym…Zresztą nieważne, kto by się tym przejmował podczas walki i tworzeniu sztuki un….
-Te wybuchy chcesz nazwać sztuką?
-Tak! Masz coś do sztuki un?! Po za tym ciągle narzekasz, że nie lubisz czekać i nie pozwalasz czekać innym, to może wejdziesz na mojego glinianego ptaka i polecimy szybciej un!-Blondyn już się nakręcił.
-Wybacz, lecz nie wejdę na te twoje…hm… „dzieło”, wolę pozostać na ziemi. Powinniśmy zdążyć na czas. Nawet jeśli wrócimy szybciej to dostaniemy kolejną misję i będzie trzeba wędrować kilka dni. A wszystko po to żeby zabić jakieś faceta z ANBU w ciągu 5 minut.
-Mam rozumieć, że lalka którą jesteś TY się zmęczyła un? Ponoć te lalki są takie wytrzymałe, że aż wieczne…
-Deidara! Radze ci mnie nie denerwować. Co do zmęczenia to jestem wykończony psychicznie użeraniem się z tobą, a nie fizycznie. A odnośnie mojej sztuki to jest doskonała tak jak moje marionetki, a nie żadne lalki!
-O widzę, że cię zdenerwowałem danna…
-…-odpowiedziała tylko głucha cisza ze strony Sasoriego
-Oczywiście znowu jesteś cicho, a może zabrakło ci argumentów un…
-Pogadaj sobie jeszcze.-Tylko tyle padło z ust „lalki”
-…-Blond włosy chłopak widocznie dał sobie spokój i poszedł śladami mistrza.
Cisza nie trwała długo bo po chwili znów można było usłyszeć głos wybuchowego artysty
-Dannaaa! Ile jeszcze do siedziby? Zmęczony jestem!
-Dzieciaku przecież siedzisz na ptaku i lecisz, nie musisz chodzić ani jakoś specjalnie się wysilać!
-Ale jestem głodny!
-To już nie mój problem. Ja nie potrzebuje żywności, a ty możesz zjeść na swym dziele sztuki-ostatnie słowa powiedział z sarkazmem, lecz jego partner niezbyt się tym przejął, gdyż był zbyt zmęczony i głodny.
-Ale na górze jest zimno!
-To następnym razem załóż coś na siebie, a nie w krótkiej bluzce idziesz na misję. Tyle razy ci mówiłem byś się przygotował…
-Mam jeszcze płaszcz.
-No więc powinno ci być ciepło .Nie będziemy tracić czasu przez twoją głupotę.
-Ale Sasori no danna ja nie jestem lalką wiec mam potrzeby np muszę iść do toalety oraz chce mi się spać. Pamiętaj, że jest nas dwóch i musisz się z tym liczyć
-Dobra skoro tak ci zależy to ląduj i robimy postój. Dokładnie to ty bo ja powoli pójdę. Za godzinę jak odpoczniesz to polecisz szybciej i mnie dogonisz.
-Mam jeszcze za tobą biegać?
-Nie, lecieć …
-Nie ma mowy. Zostajesz ze mną czy ci się podoba czy nie!
-Dzieciaku chcesz mi rozkazywać?! Jestem dla ciebie miły i daje ci odpocząć!
-Miły ?
-Deidara zauważ, że jeszcze żyjesz, powinno to być dla ciebie błogosławieństwem.
-No tak dziękuję ci! Jesteś kochany- dodał z ironią blondyn.
-Zaraz dojdziemy do rzeki tam będziesz mógł chwilę odpocząć. Zadowolony?
-Tak-Chłopak, krótko odpowiedział i ponownie skupił się na korygowaniu swego lotu.
Po nie całych 20 minutach zbliżyli się do swego tymczasowego celu. Blondyn zniżył lot i zeskoczył na ziemię, wysadzając przy okazji swój transport.
-Czy ty zawsze musisz robić tyle hałasu?
-Tak muszę! Przeszkadza ci to mistrzu?
-Muszę odpowiadać?-spytał retorycznie Sasori
Blondyn już nic nie skomentował tylko wyjął kilka kulek ryżowych.
-Dobra to masz jakieś 30 minut. Kieruję się na północ, więc jak skończysz to tam się udaj.Jeśli mnie nie znajdziesz to sam wróć do siedziby. Jasne? Aha i jeszcze jedno staraj się już dzisiaj niczego nie wysadzać.-Powiedział lalkarz
-Co?- zapytał zdziwiony specjalista od wybuchów.
-No masz 30 minut, a potem…- zaczął powtarzać.
-Ale jak to idziesz powiedziałeś, że odpoczniemy tu!- Deidara powiedział z wyrzutem.
-Powiedziałem, że TY odpoczniesz. Słuchaj co się do ciebie mówi.
-Chcesz mnie zostawić?
-Tak. Jesteś ninja z jednej z najgroźniejszych organizacji i boisz się zostać sam przez pół godziny?
-Okej idź sobie, ale wiedz, że nie wrócę do siedziby!
-Dla mnie nawet i lepiej. Jednak skoro masz takie zamiary to wezmę go- powiedział czerwono włosy podnosząc martwego członka ANBU.
-….-Deidara nic już nie odpowiedział, tylko spoglądał na oddalającą się sylwetkę jego partnera.
„Gdybyś tylko wiedział…”chłopak rozpłynął się w myślach.
Słońce przegrało bój na niebie z ciemnością i całkowicie schowało się, teraz na nocnym niebie było widać  jasny księżyc. Wiatr zawiał po czym zaczął padać deszcz. Długo włosy dopiero po kilku minutach zauważył, że jest przemoczony.
-Chyba minęło 30 minut więc będę już ruszać-powiedział do siebie.
„Myślałem nad tym żeby nie wracać do Akatsuki, ale i tak zostałem zmuszony by być jednym z nich więc jak będą chcieli to mnie łatwo znajdą, szczególnie że mam łatwo rozpoznawalne techniki. Ech takie życie.” Chłopak wstał i ruszył w stronę północy gdy nagle poczuł, że ktoś się zbliża. Szybko przejrzał zapasy gliny i doszedł do wniosku, że wysadzanie ptaka było złym pomysłem bo mógłby na nim polecieć, a zawartość torby wystarczy tylko na zrobienie dwóch pająków. Nie miał czasu uciekać bo grupa, która ścigała jego i Sasoriego już dotarła.
-Ej ty!To ty zabiłaś jednego z ANBU?-Krzyknął dowódca, który miał maskę na jednym oku i ustach oraz charakterystyczne szare włosy.
-Z-Zabiłaś?!-Blondyn się zdenerwował.
-O kur*a Kakashi to facet!-powiedział jeden z ninja zwracając się do dowódcy .
-Nie jestem DZIEWCZYNĄ! Za tą zniewagę wszyscy umrzecie. Zaraz wam pokażę moją sztukę.
Wszyscy ninja ustawili się i ruszyli do ataku. Blondyn wykonał pieczęć wypuszczając dwa pająki. Jednego powiększył, drugiemu kazał się schować.
Gdy grupa ruszyła do ataku chłopak wykrzyknął tylko: Katsu! i patrzył jak gliniane stworzenie wybucha rozrywając ciała tych co nie zdążyli uciec. Szerze powiedziawszy to większość ninja uniknęło ataku. Blondyn wyjął kunai i sam zaczął walczyć. Jako wyszkolony wojownik nie miał problemów z zadawaniem ciosów i odbijaniem ataków przeciwników, ci którzy zostali zabił za pomocą drugiego pająka.
Szczęśliwy chłopak rozejrzał się po polu bitwy i zauważył tylko jednego ninja
-Myślałem, że pójdzie trudniej, a tu proszę wszyscy martwi.Zostałeś tylko ty …jak cie zwali …Kakashi tak un?
-Masz rację, lecz ze mną nie pójdzie ci tak łatwo.
 -Zaraz zobaczymy un!
Chłopak ruszył z jednym kunaiem i już miał zadać cios gdy szaro-włosy wyprzedził go. Chłopak został uderzony tak mocno, że przeleciał kilka metrów łamiąc po drodze dwa drzewa.
-Myślę, że nie ma sensu tego przedłużać, nie jesteś wart bym użył sharingana...-Mężczyzna wykonał kilka pieczęci i po chwili w jego dłoniach było widać błyskawice. Kakashi biegł w stronę leżącego blondyna i już miał go unicestwić gdy ktoś zablokował jego rękę.
-Sasori?-Krzyknął spec od wybuchów.
-Jak to?-zdenerwowany Kakashi próbował się wyszarpać.
-Normalnie.Widzę, że gdyby nie ja ten dzieciak już by nie żył. No dobra pora kończyć tą zabawę.-Powiedział po czym zamachnął się i uderzył przeciwnika ogonem. Pod wpływem impetu ninja poleciał do tyłu po czym nieprzytomny padł na ziemię. (dop.autora przypominam jest w hiruko)
-Ej Sasori skąd ty się tu wziąłeś i to w takiej chwili.- Deidara naskoczył na swojego partnera chwilę po pokonaniu wrogich ninja.
-Nawet nie podziękujesz za uratowanie ci tyłka.
-Dziękuję! A teraz odpowiedz-Ponaglał blondyn
-Po prostu gdy się oddalałem zobaczyłem grupę ninja z Konohy. Zrozumiałem, że nas szukają, dlatego się cofnąłem i ukryłem. Uznałem, że nie dasz im rady, lecz wolałem wkroczyć w momencie takim jak ten, bo gdybym zrobił to szybciej zdenerwował byś się, że cię i twoją sztukę lekceważę.-Powiedział lalkarz po czym dotknął delikatnie głowę blondyna.
-Aha.Auaaa!-Deidara krzyknął i złapał się za ranę na głowie, którą dotknął jego partner.
-Widzę, że nieźle oberwałeś. Poczekaj zaraz ci pomogę .-Powiedział Sasori po czym wyszedł z swej bojowej kukły. W ręku trzymał jakąś maź i opatrunek.
-Połóż się -Rozkazał po czym uklęknął nad chłopakiem i posmarował jego ranę
-Ahh!
-Boli?
-Trochę, ale wytrzymam.
Sasori jeszcze chwilę wsmarowywał lek gdy uznał, że wystarczy i zawiązał bandaż
-Już gotowe!
-Dziękuję Sasori no danna…-Powiedział blondyn po czym zaczął się rumienić.
-Coś się stało Deidara?
-Ymm no więc dopiero teraz zdałem sobie sprawę w jakiej pozycji jesteśmy…
Fakt Deidara leżał na ziemi, a sasori klęczał nad nim i trzymał jedną rękę na ziemi a drugą wsmarowywał lek w mniejszą ranę na jego policzku. Byli tak blisko, że ich twarze niemal się stykały. Mimo tego, że Sasori jest lalką to jego policzki również przybrały odcień różu.
Deidara nie wytrzymał i przyciągnął lalkarza do siebie i zaczął całować go namiętnie.
Czerwonowłosy na początku się stawiał lecz po chwili oddał pocałunek. Gdy skończyli zapytał
-Dlaczego Deidara?
-Bo cię lubię -Tylko tyle mu powiedział
-Ale osoby które się lubi to nie trzeba całować-Naciskał na blondyna by powiedział mu wszystko
-Ja wiem że nie czujesz tego co ja do ciebie lecz proszę jeśli ci powiem to obiecaj, że nasze relacje zostaną bez zmian.
-Dobrze
-Więc ja…ja cię kocham- Ostatnie słowo wyszeptał mu do ucha
-Deidara obiecałem, że będę cię traktował tak samo jak wcześniej, a co jeśli ja… ja czuję do ciebie to samo ?
-Jeśli tak to nie pierdol tylko mnie pocał…-Nie dokończył bo jego usta zostały zamknięte przez zmysłowy pocałunek Sasoriego. Deidara postanowił iść dalej i włoży język w usta czerwonowłosego,który westchnął głośno, ale zaraz dołączył do zabawy.
Jeszcze chwilę oddawali sobie taką pieszczotę gdy usłyszeli głośny grzmot co ich przywołało na ziemię.
-Dobrze musimy iść bo Pain się wścieknie-powiedział marionetkarz
-Nie martw się mistrzu w kryjówce możemy się zabawić lepiej niż tu na deszczu…
-Nie przesadzasz trochę dzieciaku ?
-Nie-Powiedział blondyn i uśmiechnął się- Ech mistrz jak duży jest hiruko…
-A po co ci ta wiadomość?-spytał rudzielec (o czerwonych włosach )
-No bo jest zimno i pomyślałem, że może…
-Spokojnie zmieścimy się we dwoje -Przerwał mu
-Dziękuje mistrzu!-terrorysta krzyknął i przytulił Sasoriego
-Chodź już dzieciaku-Ponaglił go
Deidara wszedł pierwszy, a Sasori jako, że jest mniejszy usiadł mu na kolanach i zaczął kierować Hiruko.
Jednak lalka co chwilę się zatrzymywała gdyż blondyn albo to całował lalkarz albo robił mu malinki tak, że Sasori nie mógł się skupić. W końcu dotarli do Kryjówki i oczywiście Pain się na nich wściekł i dał im krótki urlop by następne misje poszły lepiej. Nie zmartwili się tym, ba nawet ucieszyli się wiadomością odnośnie przerwy. Na pewno dobrze wykorzystają ten czas…
____________________________________________________________________________

Mam nadzieję , że notka się spodoba, oczywiście jeśli ktoś to czyta.
A wpis dedykuję ~sakka (przy okazji dlaczego usunęłaś swój blog?)